Ćwiczą konstruowanie i wykrywanie ładunków wybuchowych. Na różne sposoby desantują się ze śmigłowca i wykonują skoki spadochronowe. 150 polskich i kanadyjskich zwiadowców szkoli się na poligonie w Nowej Dębie. Trening „Maple Detachment” potrwa do piątku. Żołnierzy czekają jeszcze zajęcia na strzelnicy.
Na Podkarpaciu żołnierze zameldowali się w ubiegłym tygodniu. Na ćwiczenie „Maple Detachment 15” do Nowej Dęby przyjechało ponad stu zwiadowców z kompanii rozpoznawczej 25 Batalionu Dowodzenia 25 Brygady Kawalerii Powietrznej oraz pięćdziesięcioosobowy pododdział 3 batalionu z 22 królewskiego pułku z Quebecu. – To wymagające szkolenie. Dzięki niemu żołnierze uczą się współpracy w międzynarodowym środowisku i poznają różne techniki walki – mówi ppłk Sławomir Sołtysiak, dowódca 25 Batalionu.
Polscy i kanadyjscy zwiadowcy szkolenie rozpoczęli od zajęć ogniowych. Strzelali indywidualnie do celów stałych, ruchomych i ukazujących się. – Sprawdziliśmy ich umiejętności także, gdy byli zmęczeni, podczas strzelania sytuacyjnego w dzień i w nocy – przyznaje kpt. Zbigniew Krupa, dowódca kompanii rozpoznawczej 25 Batalionu Dowodzenia. – Żołnierze wykonywali zadania w polsko-kanadyjskich grupach. Musieli przebiec 2,5kilometra, niosąc zasobnik ważący około 80 kilogramów. Następnie organizowali zasadzkę i strzelali do celów ukazujących się na czterech rubieżach – opowiada dowódca kompanii. Wszystko to wojskowi musieli wykonać w ciągu 25 minut i przy użyciu ograniczonej liczby amunicji.
Żołnierze uczestniczyli także w zajęciach inżynieryjno-saperskich. Uczyli się wykrywania improwizowanych ładunków wybuchowych, przygotowywali się do niszczenia konstrukcji stalowych, drewnianych i żelbetonowych. – Najpierw wykonywali obliczenia i używali środków pozoracji. Później te same czynności wykonywali już z użyciem ładunków wybuchowych – mówi jeden z kawalerzystów.
To jednak nie wszystko. Polacy i Kanadyjczycy podczas zajęć budowali miny pułapki i uczyli się, jak postępować, gdy zetkną się z improwizowanymi ładunkami wybuchowymi naciskowymi i naciągowymi. Szkolili się także z rozpoznawania miejsc, w których takie ładunki mogą być podłożone. – Moi żołnierze, podobnie jak Kanadyjczycy, podczas służby w Iraku i Afganistanie wielokrotnie widzieli improwizowane ładunki wybuchowe. Bazując na doświadczeniach z misji, żołnierze wymieniali się uwagami i pokazywali nieco odmienne sposoby działania. To dobra okazja, by porównać swoje umiejętności i ewentualnie podpatrzyć nowe rozwiązania – mówi ppłk Sołtysiak.
Żołnierze przeszli także trening typowy dla kawalerii powietrznej. – Z wykorzystaniem śmigłowca W-3W Sokół ćwiczyli naprowadzanie statku powietrznego do lądowania, podbieranie oraz desantowanie z przyziemienia oraz z użyciem grubej liny – opisuje kpt. Tomasz Pierzak, rzecznik prasowy 25 Brygady. – Część szkolących się wykonała także skoki spadochronowe – dodaje.
Desant z pokładu Sokoła przeprowadzili Polacy, a także Kanadyjczycy, którzy w swoim kraju ukończyli kurs podstawowy skoczka spadochronowego, a w Polsce przeszli kurs doskonalący. Żołnierze skakali z różnymi typami spadochronów: Ad-95, Ad-2000 oraz Falcon 265.
To nie pierwsze polsko-kanadyjskie szkolenie. Żołnierze spotkali się we wrześniu tego roku na ćwiczeniach w Bieszczadach. Wówczas na poligonie w Trzciańcu trenowali zasady działania w górach i w terenie zurbanizowanym. Desantowali się także na lądowisku w Arłamowie.
Ostatnie dni w Nowej Dębie szturmani spędzą na strzelnicach. Będą także współpracować ze zwiadowcami z 21 Brygady Strzelców Podhalańskich. Trening zakończy się w piątek. Kolejne szkolenie z żołnierzami z Kanady 25 Brygada zorganizuje w przyszłym roku.
autor zdjęć: st.chor.mar. Arkadiusz Dwulatek/CC DORSZ
komentarze