Żołnierz wraca z misji odmieniony, a jego długa nieobecność w domu rozluźnia więzy rodzinne. Niestety, weterani i ich żony często wstydzą się korzystać z pomocy psychologa. Trzeba im uświadomić, że takie problemy ma wiele par. Trzeba pomóc im odbudować relacje – mówi Anna Siemion-Mazurkiewicz, psycholog z Centrum Weterana. Uczestniczyła w warsztatach terapeutycznych w Lądku-Zdroju.
Jak pobyt żołnierza na misji wpływa na relacje w jego rodzinie?
Dłuższa nieobecność w domu męża, ojca dezintegruje rodzinę. Powrót do relacji sprzed wyjazdu bywa trudny. Partnerzy się rozmijają, rozluźniają się więzy. Żołnierz wraca po półrocznym pobycie na misji odmieniony, z bagażem nowych doświadczeń, a w domu zastaje zmiany, które zaszły podczas jego nieobecności. Zachowanie niektórych weteranów po powrocie jest tak inne, że najbliżsi nie potrafią sobie z nim poradzić. Tym bardziej że żołnierze mający problemy często nie chcą korzystać z pomocy specjalistów. Obawiają się negatywnych opinii ludzi ze swojego otoczenia. Dużo złego wyrządza tu stereotyp, który wciąż jest silny, a stanowi o tym, że dobry żołnierz to twardziel, że prawdziwy wojak nie skarży się na problemy psychiczne i nie czuje strachu. Również żony niechętnie zgłaszają się po pomoc do psychologów w jednostkach wojskowych, ponieważ się wstydzą. Obawiają się, że od razu społeczność, w której żyją, będzie o tym wiedziała. I tak oto mąż i żona zamykają się na co dzień w czterech ścianach. Nie wiedzą nawet, że inne pary mają podobne problemy. Trzeba im uświadomić, że tak się dzieje i że warto skorzystać z pomocy.
Dlatego Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju organizuje warsztaty terapeutyczno-psychologiczne?
Tak, podczas tych warsztatów nabierają wiary, że można im pomóc. Pozwalają one na przeprowadzenie krótkiej, bo zaledwie siedmiodniowej terapii. Kilka godzin każdego dnia nie rozwiąże, rzecz jasna, wszystkich problemów rodziny, ale pokaże jej światełko w tunelu.
Kto powinien korzystać z warsztatów?
Osoby, które były na misji, oraz ich bliscy. W turnusie w Lądku-Zdroju, który zakończył się w niedzielę, brały udział trzy grupy osób: weterani, w tym poszkodowani, ich żony oraz rodzice, którzy stracili na misji syna. Podczas zajęć było widać, że taka terapia jest im wszystkim potrzebna. Przed południem odbywały się dwie sesje grupowe, po obiedzie i wieczorem – indywidualne rozmowy. Takie spotkania zachęcają uczestników do dzielenia się z grupą swoją historią, emocjami, refleksjami. Dają im poczucie, że mogą się otworzyć, że nikt ich nie oceni i nie skrytykuje. I wiedzą, że opowieść nie wypłynie na zewnątrz.
Pani nie prowadzi zajęć terapeutycznych, lecz wykorzystuje pobyt na warsztatach do rozmów z weteranami. W jakim celu?
Słucham opowieści o ich przeżyciach podczas misji. Spisuję usłyszane historie, a potem publikujemy je na Facebooku oraz na naszej stronie internetowej. To element nowego projektu „Dwa światy – historie weteranów”, którego realizację rozpoczęliśmy w Centrum Weterana. Dla żołnierzy opowieści te, podzielenie się swoją historią – to także forma terapii. Nam natomiast chodzi o pogłębienie wiedzy społeczeństwa na temat misji w Iraku i Afganistanie. Opublikowaliśmy już pierwszą historię z tego cyklu. Komentarze czytelników pokazują, że są pod wrażeniem tej opowieści.
autor zdjęć: Szymon Mutwicki
komentarze