Weteran misji Grzegorz Sieradzki spędził ostatnie dwa miesiące zamknięty w czterech ścianach swego mieszkania. Porusza się na wózku inwalidzkim, sam nie opuści piętra. Pod koniec czerwca mógł to wreszcie zrobić – dzięki wsparciu życzliwych ludzi otrzymał urządzenie, które sprowadza człowieka na wózku po schodach. Ale pomoc nadal jest mu potrzebna.
Grzegorz Sieradzki przez 25 lat był zawodowym żołnierzem. Uczestniczył w sześciu misjach zagranicznych: 26 miesięcy spędził w Libanie pod flagą ONZ oraz 13 miesięcy w Afganistanie. Po powrocie z Afganistanu zdecydował się zakończyć służbę i przeszedł na emeryturę.
W styczniu 2014 pojawiły się pierwsze objawy choroby: nieskoordynowane ruchy rąk, nawet przy tak prostych czynnościach, jak otwieranie drzwi. Lekarze długo nie mogli znaleźć przyczyny. Właściwą diagnozę postawił dopiero neurolog: SLA, czyli stwardnienie zanikowe boczne. Grzegorz zaczął szukać informacji w Internecie. Przeczytał: to nieuleczalna choroba, która atakuje i wyłącza kolejne grupy mięśni.
Coraz trudniej było mu się poruszać. Po kilku miesiącach zaczęły się problemy oddechowe. Choroba postępowała. Postanowił jednak walczyć. – Mąż nigdy się nie poddaje. Walczy o każdy dzień – obserwuje Joanna Sieradzka.
Weteran o swojej chorobie opowiada spokojnie, bez większych emocji. – Muszę poddawać się domowej wentylacji, która ułatwia oddychanie. Korzystam ze specjalnego respiratora – wyjaśnia.
Najbardziej znaną na świecie osobą chorą na SLA jest astrofizyk Stephen Hawking. Walczy z chorobą już 40 lat. Ale u niego SLA postępowała powoli, a w przypadku Grzegorza – w szybkim tempie. Na początku tego roku jeszcze przyspieszyła.
Grzegorz mieszka z żoną na pierwszym piętrze w bloku. Początkowo sam poruszał się na wózku inwalidzkim, ale od kiedy zaczął mieć problemy z oddychaniem, potrzebuje pomocy innych osób. Nawet w tym, by wsiąść na wózek. Ktoś musi go znieść na ulicę i wnieść do domu. W końcu musiał zrezygnować z wyjazdów. Wtedy rodzina rozpoczęła zbiórkę pieniędzy na schodołaz kroczący – urządzenie, które samo sprowadza człowieka na wózku po schodach. Kosztuje ponad 16 tys. zł. Zbiórka odbywała się za pośrednictwem strony internetowej www.siepomaga.pl oraz Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słoneczko”. Udało się zgromadzić większą część potrzebnej kwoty, a na resztę rodzina wzięła kredyt.
Jednak pomoc finansowa nadal jest potrzebna. Na rehabilitację i leczenie. Leku na SLA jeszcze, co prawda, nie wynaleziono, ale Grzegorz opowiada o eksperymentalnej terapii polegającej na wszczepieniu komórek galarety Whortona. Chciałby z niej skorzystać. Niestety, barierą są koszty: jeden zabieg to wydatek około 20 tys. zł, a potrzebne są co najmniej trzy.
Lekarze nie znają przyczyny tej choroby, starają się po prostu opóźnić jej rozwój. Spowalnia ją systematyczna rehabilitacja i masaże. Przy czym niezbędna jest rehabilitacja ciągła, przynajmniej przez pięć dni w tygodniu. Tymczasem NFZ płaci tylko za godzinę rehabilitacji przez dwa dni w tygodniu. – Potrzebne są więc pieniądze na codzienne zabiegi, jak również na zakup sprzętu rehabilitacyjnego – mówi Joanna Sieradzka.
Łącznie to 80 tys. zł – kwota znacznie przekraczająca możliwości finansowe rodziny. – Choć wiem, że chodzi o moje życie i zdrowie, to nie chcę więcej zadłużać rodziny. Tym bardziej że dwa miesiące temu urodziła się nasza córka, mała Ola. Nie chcę, by zaczęła życie z długami – mówi weteran.
Grzegorza można wesprzeć za pośrednictwem Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słoneczko”. Wystarczy przelać dowolną kwotę na jej konto: 89 8944 0003 0000 2088 2000 0010, wpisując w tytule przelewu: „Grzegorz Sieradzki 583/S”.
Kontakt z Grzegorzem nawiązało także Centrum Weterana. Jego historia, apel o wsparcie finansowe oraz numer konta trafiły na Facebooka. – Staramy się pomagać weteranom także w sposób niekonwencjonalny. Skontaktowaliśmy Grzegorza z fundacją „Spinka”, która obiecała wsparcie – mówi Stanisław Ekiert, szef zespołu informacyjno-konsultacyjnego Centrum Weterana.
– Czas nieubłaganie ucieka, a Grzegorz jest coraz słabszy – apeluje o pomoc żona Joanna, dziękując za każdą przekazaną złotówkę.
autor zdjęć: archiwum Grzegorza Sieradzkiego
komentarze