Ćwiczyli osłonę tankowców, rurociągów, platform wiertniczych, ale także stawianie min i manewrowanie w szykach – przez cztery dni u wybrzeży Litwy były prowadzone manewry pod kryptonimem „Baltic Fortress”. Wzięło w nich udział 18 okrętów z dziewięciu państw NATO, w tym polski niszczyciel min ORP „Mewa”.
Okręty zespołu SNMCMG1 w porcie w Göteborgu. Na pierwszym planie belgijski niszczyciel min BNS „Lobelia”. W głębi: holenderski HNLMS „Willemstad”.
Ćwiczenia „Baltic Fortress” są organizowane od 2008 roku. – Zwykle odbywały się one wyłącznie z udziałem państw bałtyckich. Teraz jednak skala manewrów jest dużo większa – podkreślał kilka dni temu Juozas Olekas, litewski minister obrony. W tym roku u wybrzeży Litwy przez blisko tydzień ćwiczyło 18 okrętów z dziewięciu państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wśród nich były jednostki Stałego Zespołu Sił Obrony Przeciwminowej NATO (SNMCMG1), do którego od kilku miesięcy należy ORP „Mewa”.
– Na początku tygodnia opuściliśmy port w Kłajpedzie. Pierwsze dwa dni upłynęły na zgrywaniu sił, wspólnym manewrowaniu i ćwiczeniach polegających na walce o żywotność okrętów, które na morzu uległy uszkodzeniu. Kolejna faza ćwiczeń wiązała się między innymi z osłoną tankowców, rurociągów, platform wiertniczych – mówi kmdr ppor. Michał Dziugan, dowódca ORP „Mewa”. Przyznaje on, że marynarzom szyki nieco pokrzyżowała pogoda, więc nie wszystkie zaplanowane wcześniej elementy udało się zrealizować. – Dziś wieczorem zawiniemy do portu w Tallinie – zapowiada kmdr ppor. Dziugan.
Ostatnie tygodnie upłynęły w państwach bałtyckich pod znakiem intensywnych ćwiczeń. Na Litwie zostały zorganizowane manewry „Zaibo Kirtis” („Błyskawiczny atak”), podczas których trzy tysiące żołnierzy trenowało między innymi przeciwdziałanie zagrożeniom hybrydowym. Z kolei w Estonii 13 tysięcy wojskowych z państw bałtyckich, ale też USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Polski, Holandii i Belgii wzięło udział w ćwiczeniu „Siil” („Jeż”). Tak intensywne międzynarodowe manewry stanowią odpowiedź NATO na rosyjską aneksję Krymu, konflikt na wschodzie Ukrainy oraz coraz częstsze prowokacje rosyjskiej floty w rejonie Morza Bałtyckiego.
Tymczasem załogi okrętów SNMCMG1 już w sobotę rozpoczną przygotowania do operacji „Open Spirit”. Polega ona na oczyszczaniu dna Bałtyku z niebezpiecznych pozostałości po II wojnie światowej. Każdego roku prowadzona jest u wybrzeży innego z państw bałtyckich. Teraz przyszła kolej na Estonię.
SNMCMG1 to najdłużej działający stały zespół okrętów NATO. Jego historia sięga pierwszej połowy lat 70. Od 2002 roku udział w misjach regularnie biorą polskie okręty. Dwukrotnie jednostką flagową zespołu był ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”.
SNMCMG1 strzeże bezpieczeństwa na Morzu Bałtyckim, Północnym i na części Oceanu Atlantyckiego. Okręty biorą udział w międzynarodowych ćwiczeniach, operacjach bojowych, zawijają do europejskich portów, demonstrując banderę NATO. Mogą być też użyte podczas konfliktu zbrojnego. Na to musiałyby jednak wyrazić zgodę państwa, do których należą.
autor zdjęć: NATO Maritime Command
komentarze