moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Bartosz Bera – fotograf z charakterem

Z entuzjazmem fotografuje polskie wojsko, szczególnie lotnictwo, nie ustaje też w poszukiwaniu tego jedynego i najlepszego ujęcia. O kim mowa? O kolejnym tegorocznym laureacie Buzdygana. W tym roku czytelnicy „Polski Zbrojnej” w internetowym głosowaniu zdecydowali, że wyróżnienie powędruje do fotografa Bartosza Bery.


Bartek Bera to profesjonalista. Doskonale przygotowany do pracy, zdeterminowany. Bardzo komunikatywny i otwarty na nowe wyzwania. Ma niezbędną specjalistyczną lotniczą wiedzę. Podczas sesji zdjęciowych z powietrza tworzy z pilotami zgraną, w pełni odpowiedzialną załogę”, opisuje ppłk pil. Krzysztof Zwoliński, dowódca grupy działań lotniczych w 49 Bazie Lotniczej w Pruszczu Gdańskim. „Wielokrotnie lataliśmy razem w Afganistanie i podczas treningów w Polsce. Nie boi się żadnych wyzwań. Lotnictwo to jego pasja. Może dlatego tak dobrze się dogadujemy. Dla mnie to zaszczyt, że mogłem z nim współpracować”, dodaje por. pil. Sławomir Kalbarczyk z 49 Bazy. Ma 32 lata. Pochodzi z Częstochowy, ale od 13 lat mieszka w Krakowie. Jest absolwentem handlu zagranicznego i pracuje w szwajcarskim banku inwestycyjnym. Kiedyś chciał zostać pilotem wojskowym, ale ze względu na wadę wzroku porzucił marzenia o mundurze. Dziś przyznaje, że byłby kiepskim żołnierzem. Klnie jak szewc, bywa krnąbrny i pyskaty.

Zdjęcia najczęściej robi „po godzinach”. Na hobby poświęca wszystkie wolne dni i urlopy. Fotografować zaczął w 2005 roku. Początkowo jako spotter „polował” na samoloty cywilne, później wrócił do pasji z dzieciństwa i zajął się wojskiem. „Jeździłem na pokazy lotnicze, zacząłem odwiedzać bazy wojskowe. Przełomowym momentem była wizyta w 32 Bazie Lotniczej w Łasku. Wtedy zrozumiałem, że nie chcę już fotografować niczego innego”, wspomina Bera.

Zainteresowani wojskowością doskonale znają jego zdjęcia. Można je zobaczyć w polskich i zagranicznych magazynach. Bera jest pierwszym polskim fotografem, którego praca znalazła się na okładce prestiżowego pisma „Combat Aircraft”. Sam jednak przyznaje, że dla niego miarą sukcesu jest to, że fotografie jego autorstwa zdobią ściany większości jednostek lotniczych w Polsce. W domowych archiwach ma dziesiątki tysięcy zdjęć, głównie lotniczych. Specjalizuje się w sesjach „air to air”, czyli utrwalaniu aparatem jednego samolotu lub śmigłowca z pokładu drugiego. Latał nad Bałtykiem, Zatoką Gdańską, Kujawami, Drawskiem Pomorskim, Nadarzycami, Wędrzynem, zaporą w Niedzicy i klasztorem w Kalwarii Zebrzydowskiej. Śmigłowce i samoloty uwiecznił nad Krakowem, Warszawą. Fotografował także na Litwie i w Afganistanie. Spod Hindukuszu przywiózł jedno ze swoich najlepszych zdjęć. Na tle wschodzącego słońca nad afgańską pustynią złapał w kadrze dwa Mi-24.

„To pozytywnie zakręcony człowiek. Jak się dowiedział, że latamy na poligonie na północy Polski, wsiadł w samochód i gnał kilkaset kilometrów w jedną stronę. I to wszystko dla jednego dobrego ujęcia. Nie da się ukryć, że ma talent i dobre oko”, przyznaje kpt. pil. Jacek Janowski, pilot Mi-24 z 56 Bazy Lotniczej w Inowrocławiu. „Lubię jego zdjęcia. Wiele wisi u mnie w domu. Wśród nich jest jedno dla mnie wyjątkowe, zrobione podczas zajęć poligonowych w Nadarzycach. Bartek złapał w kadrze dwa śmigłowce. Mi-24 są gotowe do ataku i otwierają ogień”, przyznaje kpt. Janowski. Najczęściej fotografuje śmigłowce. „To wdzięczne modele, bo mają piękną sylwetkę. Ładnie wyglądają w szyku, a do tego szybko startują i lądują. Fotografując je, trzeba jednak uważać, by osiągnąć kompromis między rozmyciem wirnika a ostrością całej sylwetki”, wyjaśnia. Nic zatem dziwnego, że robił zdjęcia dla wszystkich jednostek śmigłowcowych w Polsce. W kadrze uwiecznił także niemal każdy typ samolotu, który jest w wyposażeniu polskiego wojska. Fotografował z pokładu Mi-24, Mi-17, Mi-2, casy, turboleta, spartana oraz amerykańskiego samolotu tankowca. Jego niespełnionym marzeniem jest zrobienie w powietrzu sesji Su-22 i polskiego F-16. Najbardziej cieszą go zdjęcia wykonane właśnie w taki sposób: „Z powietrza fotografowałem już wiele razy. Szczególnie wymagające są jednak sesje przygotowywane specjalnie dla fotografów. Wówczas nie ma miejsca na pomyłki i przypadkowość. Praca musi być starannie zaplanowana i co do minuty przemyślana. Trzeba zwrócić uwagę na położenie samolotu względem słońca, ważne są też manewry, które w locie wykonuje samolot nosiciel. W takich sytuacjach główną przeszkodą są spaliny i bardzo niska temperatura”, opowiada fotograf.

„Żeby zrobić dobre zdjęcie, najpierw trzeba poznać śmigłowce i samoloty, bo fotografowanie na pokładzie jest wymagające”, dodaje. I tak, jego ulubionym Mi-24 lata się bardzo przyjemnie, ale zdjęcia robi dość ciężko, tylko przez okienka, co ogranicza pole widzenia, a żeby widok był lepszy, trzeba klęczeć. Nieco lepiej jest w W-3, bo fotograf przypina się specjalną uprzężą i może usiąść w drzwiach. W przypadku Mi-2 ta praca może być wyzwaniem. „Większe okienko jest tylko z prawej strony śmigłowca. Przy wolniejszym locie spaliny układają się niekorzystnie, a poza tym mocno trzęsie”, opisuje Bera. Nie ma za to problemów na pokładzie Mi-17. Zdjęcia można zrobić przez okienka dla strzelców lub przez otwartą rampę.

W 2013 roku zaczął fotografować polskie wojska specjalne. Był współautorem kampanii promującej „Wojsko Polskie – Twoja armi@”. Robił wówczas zdjęcia wszystkim naszym jednostkom specjalnym. Zachwycił się GROM-em i Formozą. „Operatorów Formozy łapałem w kadrze, kiedy pędziliśmy łodzią po Zatoce Gdańskiej. Emocje były ogromne. Płynęliśmy kilkadziesiąt kilometrów na godzinę. Istniało spore ryzyko, że wpadnę do wody albo w najlepszym wypadku zamoczę aparaty”, wspomina. Łatwiej nie było także podczas sesji z jednostką GROM. Bera dołączył do szkolenia operatorów w tzw. killing house. „Strzelali ostrą amunicją, więc pewnie trochę ryzykowałem. W którymś momencie postanowiłem wejść do środka budynku i od wewnątrz złapać w kadrze moment, kiedy operatorzy wysadzają drzwi. Takich emocji jeszcze nigdy nie przeżyłem”, przyznaje.

„Bartek na planie jest niezmordowany. Nigdy nie robi przerw w pracy, cały czas szuka nowego ujęcia. Ma pełno pomysłów, a przy tym zaraża energią innych ludzi”, opisuje fotografa Norbert Rudaś, reżyser i scenarzysta. Z kolei ppłk Krzysztof Plażuk, rzecznik prasowy Centrum Operacji Specjalnych, ceni w Berze przede wszystkim profesjonalne przygotowanie do każdego zadania. „Niezmiennie taktowny, spokojny i pełen zapału do roboty. Jestem przekonany, że nasze ograniczenia związane ze specyfiką wojsk specjalnych nie wzbudzały jego entuzjazmu, ale nie dał tego po sobie poznać”, mówi ppłk Plażuk. „I nigdy nie gwiazdorzył. Widać, że kocha to, co robi. A robi naprawdę dobre zdjęcia”.

MKS

autor zdjęć: archiwa prywatne Bartosza Bery

dodaj komentarz

komentarze


Pomorscy terytorialsi w Bośni i Hercegowinie
Wojsko Polskie stawia na bezzałogowce
Formoza – 50 lat morskich komandosów
Żołnierze pomagają w akcji na torach
Norweska broń będzie produkowana w Polsce
Kapral Bartnik mistrzem świata
Wojska amerykańskie w Polsce pozostają
Marynarze podjęli wyzwanie
Zełenski po raz trzeci w Białym Domu
Pilica w linii
Polska, Litwa – wspólna sprawa
Bezzałogowy nurek
Komplet medali wojskowych na ringu
NATO ćwiczy wśród fińskich wysp
Dzień wart stu lat
Szwedzkie myśliwce dla Ukrainy
Najmłodszy żołnierz generała Andersa
Polska i Francja na rzecz bezpieczeństwa Europy
Pancerniacy jadą na misję
Niebo pod osłoną
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Sejm za Bezpiecznym Bałtykiem
The Darker, the Better
Razem na ratunek
Początek „Ratownika”
Cywile zaskoczyli żołnierzy
AW149 made in Poland
Zwalczyć strach, rozwiać mity
Krajowa produkcja amunicji
Obywatele chcą być #wGotowości
Ogień z Leopardów na Łotwie
Plan na WAM
Buzdygan dowódcy Żelaznej Dywizji wraca do gry
Akademia Górniczo-Hutnicza w szeregach Cyber Legionu
Szef MON-u z wizytą we Włoszech
Nietypowy awans u terytorialsów. Pierwszy taki w kraju
Orka po szwedzku
Nowe zasady dla kobiet w armii
Pociski rakietowe dla Husarzy
Rosja usuwa polskie symbole z cmentarza w Katyniu
Wojskowy bus do szczęścia
„Horyzont” przeciw dywersji
Bojowe Rosomaki dla podhalańczyków
Polski „Wiking” dla Danii
Gdy ucichnie artyleria
Borsuki zadomowiły się na poligonie
Premier ogłasza podwyższony stopień alarmowy
Szczyt europejskiej „Piątki” w Berlinie
Niepokonani koszykarze Czarnej Dywizji
Udany start Peruna
W krainie Świętego Mikołaja
Mundurowi z benefitami
Pewna inwestycja w niepewnych czasach
Celne oko, spokój i wytrzymałość – znamy najlepszych strzelców wyborowych wśród terytorialsów
Debiut #wGotowości, czyli szlaki przetarte
AW149 – moc kawalerii powietrznej!
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
Militarne Schengen
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Okręt skrojony na Bałtyk
Wojsko na Horyzoncie
Aleksander Władysław Sosnkowski i jego niewiarygodne przypadki
Nowe Kraby w Sulechowie

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO