Mają służyć do budowania sieci łączności i dowodzenia na potrzeby misji wojskowych, ale mogą też być wykorzystywane w kraju, np. przez dowództwa brygad, dywizji i korpusów. Polska armia chce kupić prawie trzydzieści średnich terminali satelitarnych. Umowa jest warta kilkadziesiąt milionów złotych.
Aż do połowy ubiegłej dekady wojsko polegało na komunikacji radiowej, ponieważ nie dysponowało zaawansowanymi systemami do łączności satelitarnej. W latach 80. wojsko korzystało z użyczonych przez Rosjan terminali R-440. Radzieccy żołnierze zabrali terminale satelitarne, gdy wycofywali się z Polski na początku lat dziewięćdziesiątych.
Podczas misji w Iraku do łączności z krajem wykorzystywano sprzęt dzierżawiony od Amerykanów. Pierwsze przenośno-przewoźne terminale satelitarne 1,8 Fikus, które opracowały Wojskowe Zakłady Łączności nr 1 z Zegrza, trafiły do żołnierzy w 2007 roku. Obecnie polskie wojsko posiada kilkanaście tego typu systemów.
Od momentu wprowadzenia do służby Fikusów, zapewniających trakty transmisyjne o przepływności od 16 kbit/s do 2 Mbit/s (jako SCPC7) oraz od 64 kbit/s do 8 Mbit/s (jako TDMA8), minęło kilka lat. W międzyczasie na rynku pojawiły się rozwiązania zapewniające znacznie szybszy transfer danych (wymagany m.in. do przesyłania obrazu z dronów). Dlatego polska armia chce kupić dwadzieścia dziewięć nowych średnich terminali satelitarnych.
Przetarg na zakup tego sprzętu został już ogłoszony. Inspektorat Uzbrojenia MON czeka do połowy kwietnia na zgłoszenia od firm zainteresowanych udziałem w postępowaniu. Ppłk Małgorzata Ossolińska, rzeczniczka prasowa Inspektoratu Uzbrojenia MON, zapowiada, że pierwsze terminale powinny trafić do żołnierzy jeszcze w tym roku. – Dostawy dwudziestu dziewięciu średnich terminali satelitarnych zaplanowane są na lata 2015–2018 – mówi ppłk Ossolińska.
autor zdjęć: WZŁ
komentarze