Metalowa mata zwinięta w ogromny rulon tkwi na ciężarówce. Po uruchomieniu mechanizmu walec obraca się i rozwija nawierzchnię wprost na plażę. Kwadrans później mogą już przejechać po niej Rosomaki. W Dziwnowie armia testowała maszynę rozkładającą elastyczne pokrycie drogowe.
Ciężarówka wjechała na plażę kilka minut po 11.00. Wkrótce po tymczasowej drodze mogły przetoczyć się Rosomaki. Zostały one załadowane na tak zwaną wstęgę, która składa się z kilkudziesięciu połączonych ze sobą bloków pontonowych, a następnie trafiły na pokład okrętu transportowo-minowego ORP „Toruń”.
– Do rozwinięcia elastycznego pokrycia drogowego wprost z ciężarówki wystarczą dwie osoby. W porównaniu ze sprzętem i technikami, z jakich obecnie korzysta polska armia, to prawdziwy skok technologiczny – przyznaje kmdr Andrzej Walor z Zarządu Inżynierii Wojskowej Dowództwa Generalnego Rodzaju Sił Zbrojnych.
Sztuczną nawierzchnię rozkłada się na wszelkiego rodzaju grząskich, pokrytych piachem drogach gruntowych czy też plażach. Specjaliści od inżynierii robią to przede wszystkim z myślą o ciężarówkach z zaopatrzeniem, wozach łączności, ale też na przykład kołowych transporterach opancerzonych. Chodzi o to, by przyspieszyć, czasem wręcz umożliwić ich przejazd przez niepewny grunt.
Film: Łukasz Zalesiński / polska-zbrojna.pl
W tej chwili polska armia korzysta z rozkładanej ręcznie metalowej siatki. – Wyróżniamy dwa jej rodzaje: EPD, czyli elastyczne pokrycie drogowe i LPD, czyli lekkie pokrycie drogowe. EPD przeznaczone jest dla sprzętu ciężkiego, LPD zaś dla sprzętu lekkiego, jak ciężarówki Star czy Honkery – wyjaśnia kpt Waldemar Przygoda z 8 Batalionu Saperów Marynarki Wojennej. Żołnierze wojsk inżynieryjnych rozkładają je ręcznie. A to bardzo pracochłonne i zajmuje dużo czasu. Na przykład rozłożenie 50 metrów EPD trwa około godziny, a potrzeba do tego plutonu wojska i uniwersalnej maszyny inżynieryjnej (łączy w sobie spychacz i koparkę) bądź koparko-ładowarki. Zaprezentowany w Dziwnowie pojazd i jego obsługa potrzebują na to pięć minut.
Ale na razie, jak przyznają sami żołnierze, to melodia przyszłości. – Obecnie testujemy tego typu rozwiązania. Są one wykorzystywane nie tylko przez wiele armii na świecie, ale również przez instytucje cywilne. Mam nadzieję, że wkrótce będą z nich mogli korzystać także nasi żołnierze – zaznacza kmdr Walor. Według niego na ewentualny zakup tego typu maszyn trzeba będzie poczekać dwa-trzy lata. – Zapotrzebowanie jest duże, ale oczywiście wcześniej muszą zostać dopełnione wszelkie procedury – podsumowuje kmdr Walor.
autor zdjęć: Łukasz Zalesiński
komentarze