Kilka tysięcy żołnierzy ze Stanów Zjednoczonych przyjechało do Polski. To historyczny moment nie tylko dla naszego kraju, lecz także całego sojuszu. Zapowiadane wzmocnienie wschodniej flanki NATO stało się faktem.
Bezpieczeństwo ojczyzny i Polaków jest kwestią nadrzędną i uczynimy wszystko, by polscy obywatele w swoim domu, w Polsce, mogli czuć się bezpiecznie. Właśnie realizowanie takich przedsięwzięć, tworzenie wspólnie z naszymi sojusznikami strategii wojskowych i obronnych nakierowanych na pokojowe budowanie bezpieczeństwa, jest celem, który sobie stawiamy”, podkreślała premier Beata Szydło podczas powitania amerykańskich żołnierzy w Polsce. W ceremonii wzięli udział m.in. Antoni Macierewicz, minister obrony narodowej, Paul Jones, ambasador USA w Polsce, gen. dyw. Timothy McGuire, zastępca dowódcy wojsk Stanów Zjednoczonych w Europie, gen. broni Leszek Surawski, pierwszy zastępca dowódcy generalnego, gen. dyw. Jarosław Mika oraz dowódca 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. Na uroczystej zbiórce zameldowali się także główni goście, czyli żołnierze 3 Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej (3rd Armored Brigade Combat Team – ABCT) z Fortu Carson w Kolorado.
O wzmocnieniu wschodniej flanki sojuszu północnoatlantyckiego mówiło się już podczas szczytu NATO w Walii w 2014 roku. W praktyce chodziło o stałą, ale rotacyjną służbę żołnierzy sił międzynarodowych. Zakładano, że pododdziały mają być gotowe do natychmiastowego działania w razie jakiejkolwiek agresji. Postanowienie o wzmocnieniu wschodniej ściany NATO zbiegło się z rozpoczęciem operacji „Atlantic Resolve” – będącej odpowiedzią na agresję Rosji wobec Ukrainy – i do Polski oraz sąsiednich krajów przyjechali żołnierze armii amerykańskiej (np. 173 Brygada Powietrznodesantowa). Konkretne decyzje zmierzające do wzmocnienia wschodniej flanki podjęto na ubiegłorocznym szczycie NATO w Warszawie. Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama poinformował wtedy, że w ramach amerykańskiej inicjatywy wzmocnienia regionu, tzw. European Reassurance Initiative (ERI), w Polsce będzie działać pancerna brygadowa grupa bojowa oraz wspierająca ją grupa zadaniowa brygady lotnictwa bojowego. Ale to nie wszystko. Podano też do wiadomości, że już w 2017 roku rozpoczną funkcjonowanie cztery międzynarodowe bataliony: na Łotwie, Litwie, w Estonii oraz Polsce. Siły te będą stacjonować w ramach wzmocnionej wysuniętej obecności NATO (enhanced Forward Presence – eFP).
Spełniona obietnica
Przygotowania do przyjęcia sojuszniczych sił w Polsce rozpoczęły się jesienią 2016 roku. Konsultacje z USA prowadził polski resort obrony. Ustalano szczegóły pobytu amerykańskich żołnierzy, m.in. kwestie przerzutu sprzętu i ludzi, miejsca ich stacjonowania, zakwaterowania i składowania sprzętu. Przed przybyciem Amerykanów intensywnie pracowali także wojskowi w poszczególnych garnizonach i instytucjach centralnych. W Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych powstał np. zespół zadaniowy, który odpowiadał za przygotowania do przyjazdu żołnierzy.
Jako pierwsza w Polsce zameldowała się pancerna brygadowa grupa bojowa, w której skład wchodzi 3 Pancerna Brygadowa Grupa Bojowa z 4 Dywizji Piechoty, stacjonująca na co dzień w Fort Carson w Kolorado. Pancerniacy z USA 8 stycznia wylądowali we Wrocławiu, a następnie przenieśli się do Żagania. To właśnie w pancernej stolicy Polski będą rozlokowane największe siły amerykańskie. Żołnierze US Army mają współpracować ze stacjonującymi w Żaganiu wojskowymi z 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej.
Niemal w tym samym czasie konwój morski z pojazdami dla amerykańskich sił w Europie dotarł do Bremerhaven, portu w północno-zachodnich Niemczech. Tam rozpoczęła się operacja przerzutu brygady pancernej. Sprzęt sojuszników, w tym czołgi, transportery opancerzone i haubice samobieżne, przewieziono do Polski koleją oraz wojskowymi konwojami. Większość amerykańskich żołnierzy do naszego kraju dotarła samolotami.
Pierwsze, symboliczne powitanie odbyło się 12 stycznia, kiedy przyjechał amerykański konwój z płk. Christopherem R. Norrie’m, dowódcą 3 Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej na czele. Sojuszników powitali żołnierze 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. „Światowy terroryzm, przemoc, okrucieństwo, które sieją strach wśród narodów wszystkich krajów, nieprzestrzeganie prawa do samostanowienia narodów, brak respektu dla nienaruszalności granic terytorialnych państw – to wszystko jest odpowiedzią na pytanie, dlaczego jesteśmy dzisiaj razem”, mówił gen. dyw. Jarosław Mika, dowódca Czarnej Dywizji. Poinformował też, że już za kilka dni Amerykanie rozpoczną ćwiczenia we współpracy z jego podwładnymi. „Najpierw na poligonie zostanie sprawdzony amerykański sprzęt, w tym czołgi i transportery, a później odbędą się pierwsze wspólne strzelania”, zapowiedział. W sumie jednostka sojuszników będzie liczyła 4 tys. żołnierzy, którzy będą mieli do dyspozycji 400 pojazdów gąsienicowych i ponad 900 kołowych, w tym: 87 czołgów M1A2 Abrams, 18 samobieżnych haubic Paladin, 144 bojowe wozy piechoty Bradley i 419 samochodów Humvee.
W ramach pierwszej rotacji pancernej brygadowej grupy bojowej dowództwo brygady oraz batalion inżynieryjny i wsparcia brygady, 3 Batalion 29 Pułku Artylerii i 4 Batalion 10 Pułku Kawalerii będą stacjonowały w obiektach wojskowych w Żaganiu, Świętoszowie, Skwierzynie i Bolesławcu. Pozostałe pododdziały ABCT zostaną rozlokowane w innych krajach. Zgodnie z planem jeden batalion ma stacjonować na terenie jednego z krajów nadbałtyckich, inne trafią do Rumunii i Bułgarii, a ten, który prowadzi szkolenie i zajmuje się konserwacją sprzętu wojskowego, znajdzie się w Grafenwöhr w Niemczech.
Struktury dowódcze 4 Dywizji Piechoty zostaną ulokowane w niemieckim Baumholder, gdzie od 2015 roku działa jedno z regionalnych dowództw USA w Europie. Amerykańskie siły w Polsce wzmocni także 10 Brygada Lotnictwa Bojowego, która w lutym rozpocznie przebazowanie z Fortu Drum w stanie Nowy Jork. Jednostka będzie liczyć około 2,2 tys. żołnierzy. Dowództwo lotników znajdzie się w bawarskim Illesheim, ale bazy śmigłowców będą też rozlokowane na Łotwie, w Rumunii i Polsce.
„Do Powidza przybyła już pierwsza grupa amerykańskich żołnierzy. To ponad 40 osób z batalionu zabezpieczenia logistycznego, która ma się zająć sprawami związanymi z przylotem Amerykanów”, mówi kpt. Martyna Fedro-Samojedny, oficer prasowy 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego. Rzeczniczka informuje także, że na terenie 33 Bazy będą stacjonować wojskowi z 18 Combat Sustainment Support Battalion i Combat Aviation Brigade. „Do końca marca mamy być gotowi do przyjęcia ponad 400 amerykańskich żołnierzy, a do końca roku będziemy mieć ich tu około tysiąca”, uzupełnia. Amerykanie będą korzystać z infrastruktury 33 Bazy Lotnictwa Transportowego – budynków koszarowych, sztabowych oraz płyty lotniska. Lotnicy z USAF najprawdopodobniej zostaną wyposażeni w śmigłowce Chinook, Black Hawk oraz Apache. Zadaniem amerykańskich żołnierzy będzie wsparcie z powietrza stacjonującej w Żaganiu amerykańskiej „żelaznej brygady”.
„Z Amerykanami szkoliliśmy się już wielokrotnie. Znamy ich mentalność i sposoby działania. Nie mamy najmniejszych kompleksów, jeśli chodzi o wyszkolenie czy sprzęt. Mamy taką samą siłę ognia, jak ich załogi. Skoro będą w Polsce tak długo, to może kiedyś pozwolą nam przetestować swój sprzęt. Uważamy, że po bardzo krótkim przygotowaniu bez problemu potrafilibyśmy wykonać strzelania z abramsa”, mówi kpr. Maciej Jagiełło, dowódca załogi czołgu Leopard 2A4 z 10 Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa. „Cieszę się, że będziemy mogli doskonalić współpracę, a przy okazji podciągniemy się z angielskiego. Podobno już w lutym mamy wyjechać na poligon na pierwsze wspólne ćwiczenia. Lepiej jest współdziałać z kimś trochę lepszym lub podobnie wyszkolonym niż z kimś słabszym, kto dopiero uczy się podstaw działania bojowego”, dodaje podoficer.
Amerykanie na Mazurach
Pancerniacy i lotnicy to jednak niecałe wsparcie zza oceanu. Trwają ostatnie przygotowania do przyjazdu do Polski kolejnych pododdziałów amerykańskich i innych. W ramach wzmocnionej wysuniętej obecności NATO w tej części Europy będą bowiem działać cztery batalionowe grupy bojowe. Po jednej w Estonii, Polsce, na Litwie i Łotwie. Pododdziały amerykańskie mają współpracować z siłami zbrojnymi państwa gospodarza i będą stale obecne w danym kraju, co ma z kolei wzmocnić bezpieczeństwo w regionie. Państwem ramowym dla batalionowej grupy bojowej na Litwie będą Niemcy, na Łotwie będzie Kanada, w Estonii – Wielka Brytania, a w Polsce będą Amerykanie.
Do naszego kraju żołnierze ci przyjadą już na przełomie marca i kwietnia. Polską grupę bojową będzie tworzyć około tysiąca wojskowych. Oprócz Polaków i Amerykanów z 2 Batalionu 2 Pułku Kawalerii (stacjonującego na co dzień w niemieckim Vilseck) w jej skład wejdą także Rumuni i Brytyjczycy (rozważany jest także udział Chorwatów). Amerykanie przywiozą ze sobą 70 wozów Stryker.
W Polsce wojska amerykańskie będzie gościła 15 Brygada Zmechanizowana. „Całą infrastrukturę przygotowujemy dla nich w Bemowie Piskim, gdzie mieści się Ośrodek Szkolenia Wojsk Lądowych. Żołnierze będą mogli korzystać z dużego kompleksu koszarowego, bloków dydaktycznych, stołówek stacjonarnych. Niedawno ośrodek został wyremontowany, zmodernizowano budynki, niektóre są jeszcze teraz odświeżane i wyposażane. Przygotowano także nową myjnię dla pojazdów kołowych i warsztaty. Na warunki w Bemowie nie można narzekać”, przyznaje gen. bryg. Jarosław Gromadziński, dowódca 15 Brygady Zmechanizowanej w Giżycku.
Obecność Amerykanów w Giżycku będzie znaczącym wzmocnieniem dla 15 Brygady, która już jest jedną z największych jednostek w Polsce. Nowy międzynarodowy batalion wejdzie w jej skład. To gen. Gromadziński będzie decydował o szkoleniu i ćwiczeniach amerykańskich żołnierzy. „Batalion włączymy w system dowodzenia i szkolenia 15 Brygady. Różnimy się trochę, bo my jesteśmy ciężką brygadą wyposażoną w sprzęt gąsienicowy, a Amerykanie tworzą lekki pododdział z transporterami kołowymi. Z tych różnic wynikają jednak tylko korzyści. Będziemy się wzajemnie uzupełniać i pracować, jak to mówią Amerykanie, na poziomie »broni połączonej«. Podkreślam, że czeka nas codzienna intensywna praca, a nie kilkutygodniowe ćwiczenia poligonowe”, uzupełnia gen. Gromadziński.
Dowódca 15 Brygady Zmechanizowanej zaznacza także, że jego podwładni mają doświadczenia z misji zagranicznych, m.in. Afganistanu i Kosowa, gdzie mieli okazję sprawdzić się w międzynarodowym środowisku. Dlatego nie muszą się specjalnie przygotowywać do współdziałania z żołnierzami innych armii. „Pewną przeszkodą może być tylko zbyt mała znajomość języka angielskiego wśród podoficerów i szeregowych, ale nad tym pracujemy. W brygadzie odbywają się kursy językowe – doskonalące i podstawowe”.
Z tą grupą wojsk w systemie rotacyjnym będzie współdziałać głównie 1 Batalion Zmechanizowany Szwoleżerów Mazowieckich 15 Brygady, którego dowódca ppłk Leszek Flis przyznaje, że jego żołnierze nie mają powodów do obaw. „Będziemy wymieniać się doświadczeniami i wiedzą np. na temat sprzętu i procedur, jak przystało na równorzędnych partnerów”, mówi. „Teraz ustalamy wszystkie warianty współpracy. Pewne jest to, że zajęcia na poziomie kompanii będą miały charakter międzynarodowy. Przewidziane są wspólne strzelania i ćwiczenia taktyczne”, podkreśla ppłk Flis.
Koordynacją działań czterech batalionów NATO zajmie się międzynarodowe dowództwo dywizji w Elblągu. Nowa struktura powstanie w połowie roku na bazie dowództwa 16 Dywizji Zmechanizowanej. Jej dowódcą zostanie polski oficer.
Współpraca: Bogusław Politowski
Trzy pytania do Zbigniewa Nowaka Jakiego rodzaju porozumienia i umowy międzynarodowe mają bezpośredni wpływ na obecność i aktywność sił amerykańskich oraz innych jednostek NATO w Polsce? Podstawy prawne dotyczące przyjazdu do Polski amerykańskich żołnierzy w głównej mierze regulują: NATO SOFA [Status of Forces Agreement], umowa SOFA RP – USA wraz z porozumieniami implementacyjnymi, a także ustawa o zasadach pobytu wojsk obcych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz zasadach ich przemieszczania się przez to terytorium. Ten ostatni akt, znowelizowany w 2016 roku, pozwala na pobyt wojsk obcych, w szczególności państw członkowskich organizacji międzynarodowych NATO i UE, w formie wzmocnienia wojskowego Sił Zbrojnych RP w operacjach wojskowych prowadzonych na terytorium Polski w czasie pokoju. Jeżeli jednak obce wojska mają stacjonować na naszym terytorium dłużej niż trzy miesiące, to konieczne jest jeszcze wydanie uchwały prezesa Rady Ministrów. Ta dotycząca Amerykanów jest już przygotowana, a teraz są procedowane te dotyczące pobytu na terytorium RP wojsk brytyjskich i rumuńskich. Co określają te dokumenty? Precyzyjnie wskazują m.in. skład sił, strukturę pododdziałów oraz liczebność wojsk amerykańskich. I tak np. w uchwale z 2016 roku wyrażona została zgoda na pobyt w Polsce sił amerykańskich o liczebności nieprzekraczającej 20 tys. żołnierzy. Obecność tych wojsk w Polsce reguluje także wspomniana polsko-amerykańska umowa z 2009 roku, tzw. NATO SOFA, a jej uzupełnieniem jest porozumienie międzynarodowe, tzw. SOFA Supplemental, także z 2009 roku. We wspomnianych dokumentach, a także dokumentach wykonawczych do nich, zawarto najważniejsze przepisy prawne. Chodzi tu np. o warunki korzystania z uzgodnionych obiektów i terenów, własność mienia, zwolnienia podatkowe. Zostały też uregulowane kwestie dotyczące dyscypliny, zasad zatrzymania i nadzoru personelu amerykańskiego oraz jurysdykcji karnej. Czy żołnierze i pracownicy wojska US Army będą podlegać pod polską jurysdykcję? W tej kwestii natowska umowa SOFA zakłada, że członkowie sił zbrojnych innych państw oraz ich personel cywilny i rodziny mają obowiązek przestrzegać prawa państwa gospodarza. Jest jedno „ale”. Choć w sprawach karnych mamy pierwszeństwo, a także jesteśmy upoważnieni do ścigania i karania osób, które popełniły czyny zabronione przez polskie prawo, to zgodnie z umową SOFA Supplemental istnieje możliwość zrzeczenia się przez stronę polską na rzecz amerykańskiej pierwszeństwa w sprawowaniu jurysdykcji karnej, zresztą na zasadach wskazanych w NATO SOFA. Nie dotyczy to jednak spraw o szczególnym znaczeniu dla Rzeczypospolitej Polskiej. Wyjęte spod polskiej jurysdykcji będą też czyny popełnione wyłącznie na szkodę Stanów Zjednoczonych. Muszę przyznać, że sprawy jurysdykcji budzą najwięcej wątpliwości. Dlatego teraz, ze względu na liczebność pododdziałów amerykańskich w Polsce, będzie przygotowywany przewodnik po rodzimych procedurach prawnych. Chcemy w nim zawrzeć główne zasady z obowiązujących regulaminów, przepisów, wytycznych. Powinien je znać każdy amerykański żołnierz, ale też muszą one być przejrzyste dla prokuratorów działów ds. wojskowych oraz żołnierzy Żandarmerii Wojskowej. Ppłk dr Zbigniew Nowak jest szefem Wydziału Prawa Publicznego w Oddziale Prawnym Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. |
autor zdjęć: Rafał Mniedło/11 LDKPanc