Wielka piątka

Amerykański rynek zbrojeniowy jest najpotężniejszy na świecie, ale jednocześnie bardzo wymagający. Wejście  w zdominowane i podzielone pomiędzy największe koncerny środowisko jest praktycznie niemożliwe.

 

Tragedia dla wielu i czasem okazja dla niektórych. Tak bez wątpienia można mówić o wojnie. Dotyczy to też II wojny światowej, która dała Stanom Zjednoczonym sposobność stania się globalnym supermocarstwem, a rodzimym firmom zbrojeniowym, wówczas lokalnym i mało znaczącym, pozwoliła doścignąć, a potem przegonić, ówczesnych liderów tej branży. Momentem przełomowym był rok 1942, kiedy to cała gospodarka amerykańska została przestawiona na produkcję wojenną. Podczas gdy Europa po nalotach bombowych ginęła w gruzach, amerykańskie koncerny liczyły zyski, rosnąc w siłę. Raz zdobytej pozycji już nigdy nie oddały.

Spowodowany zimną wojną dynamiczny rozwój firm zbrojeniowych sprawił, że już na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku przemysł obronny stał się największą gałęzią amerykańskiej gospodarki. Doszło też do redukcji rozdrobnienia – o ile bowiem podczas II wojny światowej 100 największych amerykańskich firm zbrojeniowych realizowało 67% kontraktów dla wojska, z czego 25 największych zakładów 4%, o tyle na początku lat sześćdziesiątych wskaźniki te wzrosły kolejno do 74 i 55%. Jednocześnie zaczął się rozwijać eksport. W 1970 roku zysk 25 największych firm zbrojeniowych ze sprzedaży do państw trzecich wynosił zaledwie 4%, a sześć lat później było to już 20%.

 

Ostatnia wieczerza

Hossa dla amerykańskich firm zbrojeniowych skończyła się wraz z kresem zimnej wojny. Gdy upadał Związek Sowiecki, Stany Zjednoczone jeszcze bardziej przyspieszyły rozpoczęte w 1985 roku redukcje wydatków na zbrojenia. Mniejsze firmy nie były w stanie tego przetrwać. Dotyczyło to szczególnie tych, które weszły na rynek obronny w czasie zimnej wojny. Teraz wiele przedsiębiorstw musiało zrezygnować z pewnych oddziałów i je zamknąć. Tak uczynił utworzony w 1899 roku General Dynamics, który w latach 1991–1992 sprzedał znaczną część swych zakładów, co doprowadziło do wzrostu rynkowej wartości firmy o ponad 100%. Podobnie postąpił Rockwell International, wcześniej nabywca słynnych zakładów lotniczych North American Aviation – w latach dziewięćdziesiątych zrezygnował z wojskowych oddziałów.

Amerykański rząd postanowił wówczas nie ingerować w prawa rynku. Decyzja ta została ogłoszona na kolacji, którą w 1993 roku przygotował ówczesny sekretarz obrony Les Aspin dla 15 prezesów firm zbrojeniowych. Spotkanie, znane w branży jako „ostatnia wieczerza”, miało jedno przesłanie – Pentagon nie będzie już tyle zamawiał i firmy muszą się przystosować do nowych realiów. Doprowadziło to do upadków, a przede wszystkim do serii fuzji, czego efektem jest wyraźny oligopol.

Już w 1994 roku Northrop Corporation wykupił Grumman Aerospace Corporation. Rok później Lockheed Corporation połączył się z zakładami Martin Marietta, by stworzyć koncern Lockheed Martin. McDonnell Douglas, znany m.in. z produkcji samolotów DC-10, F/A-18 Hornet i F-15 Eagle, w 1997 roku stał się częścią Boeinga, który rok wcześniej wchłonął wojskowe departamenty Rockwell International. W 1997 roku Raytheon przejął dział zbrojeniowy Hughes Aircraft Company (wraz z departamentem rakietowym, w tym AIM-120 AMRAAM, BGM-71 TOW i AIM-120 AMRAAM), a rok później AlliedSignal.

Dla koncernu Northrop Grumman pozostały mniejsze, ale cenne firmy, takie jak Westinghouse Electronic Systems i Teledyne Ryan Aeronautical. Ta pierwsza tworzyła radary (w tym AN/TPS-43), druga – samoloty i bezzałogowce. Lockheed Corporation w 1993 roku przejęła oddział Fort Worth, należący do General Dynamics. Ten koncern zaś w 1995 roku wykupił stocznie Bath Iron Works, w 1996 Teledyne Vehicle Systems, w 1998 National Steel and Shipbuilding Company, a w 1999 Gulfstream Aerospace. W 1997 roku kupiono od koncernu Lockheed Martin dwa sektory – Defense Systems i Armament Systems. Ostatecznie nie doszło do megafuzji zakładów Lockheed Martin i Northrop Grumman – w 1998 roku zablokował ją amerykański rząd. Konsolidacja zakończyła się w 2002 roku, kiedy jeden z ostatnich dużych „wolnych elektronów”, a więc lotniczo-rakietowy koncern TRW został przejęty przez Northropa Grummana.

 

Wygrywają tylko silni

Na amerykańskim rynku pozostało zaledwie pięć dużych firm, które podzieliły pomiędzy siebie sfery funkcjonowania. Na czele listy gigantów plasuje się Lockheed Martin, który notuje dochody z działalności wojskowej rzędu 40 mld dolarów rocznie. To ciągle największy dostawca sprzętu dla Pentagonu i jednocześnie dla wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Firma wśród ostatnich sukcesów ma m.in. samoloty C-130, F-22 i F-35. Wyprzedza drugiego na liście Boeinga z dochodem o połowę mniejszym (w 2015 roku zamówienia za 13,6 mld dolarów). Trzeci jest General Dynamics (13,6 mld dolarów), następnie Raytheon (13,1 mld dolarów) i Northrop Grumman (10,6 mld dolarów).

Pomiędzy rekinami krążą też mniejsze ryby, które rzadko zachowują niezależność. Przykładem są stworzone w 1925 roku zakłady Sikorsky Aircraft, znane z wielu śmigłowców, w tym SH-3 Sea King, CH-53E Super Stallion i UH-60 Black Hawk. W 2015 roku koncern został sprzedany przez United Technologies Corporation (UTC) Lockheedowi Martinowi.

Na rynku śmigłowców wojskowych z Boeingiem i Sikorskym rywalizuje Bell Helicopter, obecnie część koncernu Textron, który ma również takie firmy jak Cessna Aircraft czy Beechcraft. Zakłady specjalizujące się w podsystemach, jak dostawca silników Pratt & Whitney, to zaś część UTC. Niezależność udało się zachować niewielkiej, jak na amerykańskie warunki (12 tys. pracowników wobec 126 tys. u Lockheed Martina), firmie Oshkosh Corporation, produkującej specjalistyczne samochody.

Pozycja na rynku jest z góry ustalona. Przykładowo, w dziedzinie samolotów bojowych trwa duopol Boeinga i Lockheeda Martina, ale każdy ma swój segment, nienaruszalny przez drugą stronę. Lockheed Martin dominuje na rynku samolotów bojowych, podczas gdy Boeing oferuje F/A-18E/F Super Hornet, C-17 Globemaster i C-5 Galaxy. Trzeci w wyścigu Northrop Grumman, którego produkcja opiera się na ciągle używanych bombowcach B-2 Spirit, został zmuszony szukać swojego miejsca gdzie indziej – w sektorze bezzałogowców.

Nie inaczej jest w wymiarze morskim. W latach dziewięćdziesiątych sześć amerykańskich stoczni wojskowych, a więc National Steel & Shipbuilding Company, Newport News Shipbuilding, Electric Boat, Bath Iron Works, Ingalls i Avondale stały się własnością dwóch firm – Northrop Grumman i General Dynamics. Doprowadziło to do ograniczenia konkurencyjności i wprowadzenia de facto monopolu. Jeśli więc rząd Stanów Zjednoczonych chce nabyć nowy lotniskowiec lub nawodny okręt wojenny, może rozmawiać jedynie z koncernem Northrop Grumman, podczas gdy okręty desantowe może zaoferować tylko General Dynamics.

Mimo że role są podzielone, to jednocześnie każda z firm nieustannie szuka niszy. „Kilka dekad temu istniała określona hierarchia”, zauważa Barry D. Watts z niezależnego Center for Strategic and Budgetary Assessments. „Niektóre firmy budowały całe platformy, inne dostarczały podsystemy, a jeszcze inne jedynie komponenty. W wyniku konsolidacji […] firmy często pojawiają się jednocześnie w tych trzech rolach”. Autor podaje przykład koncernu Lockheed Martin, który w programie okrętów LCS dla US Navy, bez wkładu własnych technologii, występuje jako integrator technologii, z kolei dostarcza wkład technologiczny jako integrator w projekcie F-35, a jednocześnie zapewnia podsystemy i komponenty do innych samolotów bojowych. Firma współpracuje z Boeingiem w dziedzinie rakiet nośnych, z Northropem Grummanem przy okazji F-35. Boeing i Bell Helicopter razem tworzą V-22, ale jednocześnie rywalizują przy okazji projektu nowego śmigłowca (FVL). Granice między konkurentami a partnerami są tym samym bardzo niejasne.

 

Nowi gracze

Chociaż Stany Zjednoczone są i w dającej się przewidzieć przyszłości pozostaną liderem w wydawaniu pieniędzy na wojsko, to firmy zbrojeniowe czekają pewne wyzwania. Z powodów technologicznych i finansowych Pentagon jest zmuszony inwestować w kolejne wersje rozwojowe i remonty już używanych platform, na ogół o zimnowojennym rodowodzie. Oznacza to, że możliwość zyskania nowych kontraktów i zagospodarowania innych segmentów sił zbrojnych jest i będzie niewielka. Nieliczne programy są likwidowane, przesuwane lub gruntownie modyfikowane. Szansą, ale bardziej na utrzymanie pozycji niż ekspansję, są kontrakty międzynarodowe, o które amerykańskie firmy zabiegają coraz intensywniej. Obecnie ten element jest dla amerykańskiej zbrojeniówki korzystny – od stycznia tego roku sprzedano na zewnątrz broń za około 35 mld dolarów, co jedynie potwierdzenia maksymę, że im gorzej na świecie, tym lepiej dla koncernów zbrojeniowych.

Jednocześnie widać wyraźnie, że o ile „wielka piątka” dominuje na rynku tradycyjnych firm zbrojeniowych, o tyle powoli, ale systematycznie traci pozycję hegemonistyczną na liście dostawców dla Pentagonu. Obecnie Stany Zjednoczone około 45% wszystkich zamówień na sprzęt i usługi składają w przedsiębiorstwach spoza branży zbrojeniowej, w tym takich jak Apple i Dell. Dotyczy to także firmy farmaceutycznej McKesson, która zajmuje ósmą pozycję na liście głównych dostawców Departamentu Obrony.

Znamienne jest to, że na liście „Fortune 500”, przedstawiającej największe amerykańskie firmy, Lockheed Martin jest na 64. pozycji, a Boeing na 27. (ze względu na sprzedaż cywilną). Jeszcze w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku na liście „Fortune 100” było 15 firm zbrojeniowych, a ich udział w dochodzie 100 największych przedsiębiorstw Ameryki wynosił 30%. Teraz jest to mniej niż 3%. Firmy stricte obronne z listy „Fortune 100” mają tylko 1,5% dochodów. Jako przykład zmieniających się tendencji eksperci podają chociażby koncern Google, który w 2013 roku wykupił Bostona Dynamics, firmę realizującą dla US Army, US Marine Corps i US Navy program wojskowych robotów. „Transakcja ta nie była zaskoczeniem”, zauważa na łamach „Foreign Affairs” William J. Lynn III i dodaje: „Wydatki na badania i rozwój są w Google’u większe niż w jakiejkolwiek firmie zbrojeniowej. Wartość rynkowa, szacowana na 400 mld dolarów, to ponaddwukrotnie więcej niż firm General Dynamics, Northrop Grumman, Lockheed Martin i Raytheon razem wziętych”.               

Robert Czulda

autor zdjęć: USAF





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO