Fregaty rakietowe Miecznik będą największymi i najnowocześniejszymi okrętami, jakie powstały w polskich stoczniach. Marynarka Wojenna RP nigdy nie miała jednostek o porównywalnych zdolnościach bojowych w zakresie rażenia celów powietrznych, morskich i lądowych. W PGZ Stoczni Wojennej rozpoczęto budowę pierwszego Miecznika. W uroczystości wziął udział minister Mariusz Błaszczak.
Z technicznego punktu widzenia – dla nowoczesnej, sterowanej cyfrowo maszyny do obróbki i cięcia metalu – to nie było żadne wyzwanie. Po wprowadzeniu przez operatora niezbędnych danych automat potrzebował zaledwie pięciu minut, aby z kilkumetrowego arkusza stali o grubości 9,5 mm wyciąć prostokątny element, który za jakiś czas stanie się częścią poszycia nowego okrętu wojennego. A jednak to wydarzenie przejdzie do historii Marynarki Wojennej RP. Uroczystość, która w żargonie ludzi morza, jest określana jako „palenie blach”, oznacza rozpoczęcie budowy pierwszej z trzech fregat rakietowych Miecznik dla polskich sił zbrojnych.
Nowa jakość dla polskiej marynarki
– Byliśmy świadkami bardzo ważnego wydarzenia, które stanowi kolejny etap naszych działań. Ich celem jest wzmocnienie Marynarki Wojennej RP. Dwa lata temu podpisywaliśmy umowę dotyczącą zamówienia w polskiej stoczni nowych fregat. Dzięki współpracy z Wielką Brytanią, z firmą Babcock i innymi firmami wchodzącymi w skład konsorcjum, teraz uczyniliśmy kolejny krok naprzód – mówił w środę w Gdyni Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej. W wydarzeniu, które miało miejsce w PGZ Stocznia Wojenna, wzięli udział również minister aktywów państwowych Jacek Sasin oraz szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera.
Szef MON-u podkreślał, że Mieczniki będą istotnym wzmocnieniem potencjału bojowego polskiej armii, a nasz kraj mimo zmian geopolitycznych (takich jak rozszerzenie NATO o kolejne kraje nadbałtyckie, czyli Finlandię i Szwecję) nadal musi dbać o bezpieczeństwo morskie. – Ktoś mógłby powiedzieć, że po wstąpieniu Szwecji do Sojuszu Północnoatlantyckiego być może siła Marynarki Wojennej RP nie jest tak niezbędna. Nie, właśnie jest niezbędna, by zapewnić bezpieczeństwo naszej ojczyźnie – podkreślał Mariusz Błaszczak. Minister obrony zapewnił, że „trzy fregaty w programie Miecznik będą stanowiły nową jakość w polskiej marynarce wojennej”. – Będą silnie uzbrojone, zarówno jeżeli chodzi o broń ofensywną, jak i jeśli chodzi o broń przeciwlotniczą – zaznaczył. Dodał, że nowe jednostki posłużą polskim marynarzom do wypełniania misji nie tylko na Bałtyku, lecz także na oceanach, aby zapewnić bezpieczeństwo całemu Sojuszowi Północnoatlantyckiemu.
Szansa dla rodzimej zbrojeniówki
Z kolei Jacek Sasin, minister aktywów państwowych, który pełni nadzór właścicielski nad PGZ-em, zwrócił uwagę, że budowę okrętu powierzono stoczni uchronionej pięć lat temu przed bankructwem. – W 2017 roku stocznia została przejęta przez Polską Grupę Zbrojeniową i zaczęło się jej nowe życie związane z dokapitalizowaniem kwotą 300 mln zł. Było to konieczne, aby stocznia mogła udźwignąć projekt budowy tak dużych okrętów wojennych – przypomniał minister Sasin. Poinformował, że kierowany przez niego resort pracuje nad przepisami, które umożliwią dokapitalizowanie PGZ-etu kwotą prawie 13 mld zł. – Chcemy przy okazji rozbudowy polskich sił zbrojnych rozwinąć krajowy przemysł zbrojeniowy. Ta wielka kwota ma posłużyć odbudowie jego potencjału. Ma spowodować, że polski żołnierz, polski marynarz będą otrzymywać broń, która powstała w polskich zakładach, karabinki Grot, pociski Piorun, haubice Krab – obiecywał Jacek Sasin. – Będziemy produkować w Polsce nowoczesne modele uzbrojenia, które dzisiaj są sprowadzane z Korei Południowej, czyli czołgi K2 i armatohaubice K9 – zapowiedział.
Zgodnie z deklaracjami PGZ-etu budowa pierwszego Miecznika zakończy się w 2026 roku. Sebastian Chwałek, prezes koncernu, podkreśla, że dzięki temu programowi holding zyska nowe zdolności i wiedzę, która zaprocentuje przy innych projektach zbrojeniowych. Ale nie tylko. – Realizacja projektu Miecznik pozwoli utworzyć około 2 tys. miejsc pracy w stoczniach, przedsiębiorstwach zbrojeniowych oraz innych sektorach przemysłu bezpośrednio zaangażowanych w program – podał Sebastian Chwałek.
autor zdjęć: Leszek Chemperek CO/MON
komentarze