Bieg na orientację w labiryncie, tory przeszkód, konkurencje strzeleckie i z ratownictwa pola walki – m.in. z takimi wyzwaniami zmierzyli się uczestnicy II Międzynarodowych Mistrzostw Kadetów na Węgrzech. – To były wymagające zawody, jestem dumny z moich podopiecznych – mówi opiekun polskiej drużyny ppor. Paweł Żygliński, koordynator klas wojskowych w żywieckiej szkole średniej.
Podczas trzydniowych zawodów do rywalizacji przystąpiło w sumie 11 czteroosobowych zespołów uczniów klas wojskowych z Węgier, Czech, Serbii, Austrii i Rumunii. Do udziału w tych mistrzostwach, organizowanych przez węgierskie Ministerstwo Obrony przy współpracy z organizacją społeczną Honvédelmi Sportszövetség, po raz pierwszy zostali zaproszeni także Polacy. Na Węgry pojechali: Igor Mrowiec, Karol Piecha, Jakub Strączek i Kacper Piech, na co dzień uczniowie klas wojskowych w Zespole Szkół Agrotechnicznych i Ogólnokształcących w Żywcu-Moszczanicy.
Na orientację po labiryncie
Polscy zawodnicy świetnie wypadli w biegu sztafetowym 4 x 1000 m z gumową repliką broni, dobrze poradzili też sobie na torach sprawnościowych, a także w połączonej z bieganiem konkurencji strzeleckiej z broni laserowej. Ta tylko pozornie była łatwa. – Zaczęło się od biegu na 400 m, potem było strzelanie z postawy stojącej, znowu bieg i strzelanie z pozycji klęczącej, a po ostatniej pętli ponownie strzelanie, tym razem na leżąco. Za każde nietrafienie zawodnik musiał biec rundę karną. To wymagająca konkurencja, bo w warunkach zmęczenia, oddanie celnego strzału bywa wyzwaniem – zauważa ppor. Paweł Żygliński, nauczyciel zajęć wojskowych i wychowania fizycznego, koordynator klas wojskowych i od ponad trzech lat żołnierz 13 Śląskiej Brygady OT.
Nieco słabsze wyniki polscy uczniowie osiągnęli podczas biegu na orientację w labiryncie oraz w rzucie granatem – ten wykorzystywany podczas zawodów był zupełnie inny i różnił się ciężarem od granatów RG 42, na których trenowali Polacy. Dużym zaskoczeniem dla polskiej ekipy było też zajęcie dopiero 9. lokaty w konkurencji z zakresu medycyny pola walki. – Można powiedzieć, że chłopaków zgubiło świetne wyszkolenie. Wobec poszkodowanego wykonali całą procedurę ratowniczą, np. sprawdzili, czy nie występują krwawienia z ran postrzałowych. Potem okazało się, że wymagane były jedynie najprostsze czynności, jak zdjęcie poszkodowanemu hełmu i kamizelki oraz sprawdzenie drożności dróg oddechowych. Liczyło się jak najszybsze ukończenie zadania, a nie dokładność w procedurach – mówi ppor. Żygliński.
Konkurencje niespodzianki
Podczas zawodów nie obyło się bez niespodzianek. Choć polscy kadeci przygotowali się pod konkurencje z zeszłego roku, na miejscu okazało się, że organizatorzy zaplanowali też nowe zadania – np. strzeleckie z wykorzystaniem paintballa, a konkurencja z przeszkodami wodnymi została zamieniona na dwa zadania z pływania łodzią. – Była ona ciężko sterowna i każdy manewr wymagał od nas sporego wysiłku oraz zgrania, którego z uwagi na brak treningów niestety nie mieliśmy. Szkoda, bo gdybyśmy wiedzieli o takim zadaniu, moglibyśmy wcześniej poćwiczyć i nauczyć się odpowiednio rozkładać siły w grupie. Była to więc dla nas zdecydowanie najtrudniejsza konkurencja – mówi Igor Mrowiec, członek uczniowskiej drużyny.
Cenne doświadczenia
Ostatecznie polscy uczniowie uplasowali się w połowie stawki. – Walczyli dzielnie, do samego końca i jak na pierwszy udział w tak trudnych i wymagających zawodach, jestem dumny z ich piątego miejsca – podkreśla ppor. Paweł Żygliński.
Igor z kolei zaznacza: – Mieliśmy apetyt na więcej, bo nasze ambicje sięgają znacznie wyżej. Zapewniam, że jeśli będzie nam dane ponownie wziąć udział w takich zawodach, będziemy celować w złoto – mówi uczeń. Przyznaje też, że sam udział w wydarzeniu był dla nich niesamowitą przygodą. – Mieliśmy okazję zintegrować się z kadetami z innych państw, podpytać ich, jak wygląda u nich nauka i szkolenie, a także zdobyć mnóstwo cennych doświadczeń, które na pewno zaowocują w przyszłości – podsumowuje.
autor zdjęć: Klasy Wojskowe - ZSAiO Żywiec-Moszczanica
komentarze