Uniemożliwić desant przeciwnika, a jednocześnie utorować drogę własnym wojskom, które planują wylądować na wybrzeżu – to główne zadania, z którymi mierzyli się specjaliści z 43 Batalionu Saperów Flotylli Obrony Wybrzeża. Na poligonie w Ustce m.in. ustawiali pola minowe, ale też niszczyli je za pomocą ładunków wydłużonych.
Jako pierwszy na plaży pojawia się pododdział rozpoznania. Po nim z rejonu wyjściowego wyjeżdżają pływające transportery samobieżne. Żołnierze tworzący Przybrzeżno-Morski Oddział Zaporowy przystępują do minowania. Cel: stworzyć zaporę, która uniemożliwi przeciwnikowi wysadzenie desantu. Miny rozstawione zostają nie tylko na lądzie, ale też w morzu. Tworzą kilka rzędów – ostatni tam, gdzie głębokość zbliża się do pięciu metrów. – W wodzie do pewnej głębokości możemy rozmieścić klasyczne miny przeciwpancerne. Mocuje się je do specjalnych kotwic balastowych wykonanych z betonu. Głębiej ustawiane są miny przeciwdesantowe denne MPD – wyjaśnia kmdr ppor. Sebastian Tesarowski, czasowo pełniący obowiązki dowódcy 43 Batalionu Saperów FOW.
Po wykonaniu zadania żołnierze wracają na zajmowane wcześniej pozycje i... przechodzą na przeciwną stronę barykady. Teraz będą musieli wykonać przejścia w przeciwdesantowej zaporze minowej, torując drogę własnemu desantowi. A że trzeba działać szybko, sięgną po tzw. ładunek wydłużony ŁWD. Na pierwszy rzut oka przypomina on kilkudziesięciometrowy wąż, zawiera pół tony materiału wybuchowego. Ładunek jest wyciągany z wyrzutni przez silnik rakietowy. – W siłach okrętowych wyrzutnie montowane są na okrętach transportowo-minowych i wtedy ładunki wystrzeliwane są z morza w stronę lądu. My instalujemy je na transporterach PTS-M, a także na przyczepach P2P, po czym odstrzeliwujemy ze stałego lądu w kierunku morza – tłumaczy kpt. mar. Łukasz Rakwał, dowódca kompanii saperów w 43 bsap FOW. Ładunek spada na zaporę minową i wybucha, wywołując detonację ustawionych min. Droga dla naszego desantu stoi otworem.
Odstrzeliwanie ładunków wydłużonych saperzy ćwiczyli we wtorek. A było to jedno z zadań wieńczących trzytygodniowy pobyt na poligonie w Ustce. – Szkolenia poligonowe organizujemy dwa razy w roku, zazwyczaj zimą i latem. Chodzi o to, by w różnych warunkach przećwiczyć zadania, do których został powołany nasz batalion – podkreśla kmdr ppor. Tesarowski. Saperzy długie godziny spędzili na doskonaleniu technik minowania i rozminowywania.
Najpierw ustawiali pojedyncze miny ćwiczebne, potem zapory z nich złożone. W kolejnym etapie miny ćwiczebne zostały zastąpione przez bojowe miny TM-62M. – I to był najtrudniejszy element szkolenia – przyznaje kpt. mar. Rakwał. – Zapora wykonana z bojowych min miała 300 m długości. Siedmioosobowe drużyny saperów musiały wykonać w niej przejścia, wytyczając korytarz dla naszych pojazdów – dodaje. Saperzy układali na minach kostki materiału wybuchowego. Odchodzące od nich odcinki lontu były łączone w całość. W ten sposób powstawała ogniowa sieć wybuchowa. Dowódcy drużyn inicjowali proces detonacji poprzez odpalenie lontu prochowego uzbrojonego w spłonkę. – W takich przypadkach można sięgnąć też po inną metodę – skonstruować elektryczną sieć wybuchową i zainicjować eksplozję kostek ułożonych na minach za pomocą wysłanego do zapalnika ERG impulsu elektrycznego – informuje kmdr ppor. Tesarowski.
Prócz tego żołnierze przeszli trening strzelecki. Ostatniego dnia ogień otworzyły załogi opancerzonych pojazdów rozpoznania skażeń BRDM-2Rs oraz transportera rozpoznania inżynieryjnego TRI. Celem były tarcze rozstawione na morzu przez załogę PTS-M.
Ale na poligonie pełne ręce roboty mieli nie tylko saperzy. – Swoje zadania realizowała też kompania chemiczna – informuje dowódca 43 bsap FOW. Służący w niej żołnierze musieli między innymi przemieścić się z Ustki do Helu i rozstawić punkt likwidacji skażeń. Niebawem przy nabrzeżu pojawił się jeden z okrętów 3 Flotylli, który w myśl scenariusza padł ofiarą ataku z użyciem broni masowego rażenia. Chemicy musieli odkazić samą jednostkę oraz jej załogę, po czym wrócić do Ustki. W podobnych epizodach, oczywiście bez udziału okrętu, brali udział także na samym poligonie. Jednocześnie batalionowi logistycy zajmowali się między innymi ewakuacją i naprawą uszkodzonych pojazdów, a żołnierze kompanii technicznej – przygotowaniem różnego rodzaju drewnianych konstrukcji oraz wydobyciem i uzdatnianiem wody na potrzeby ćwiczących pododdziałów. W programie szkolenia znalazła się też ewakuacja rannych z pola walki. Zajmował się tym zespół zabezpieczenia medycznego. Szkolenie poligonowe zakończy się w tym tygodniu.
43 Batalion Saperów FOW wchodzi w skład 3 Flotylli Okrętów w Gdyni. Swoją bazę ma w Rozewiu na Półwyspie Helskim. Do jego zadań należy przede wszystkim zabezpieczenie działań flotylli. Żołnierze 43 bsap zajmują się między innymi tworzeniem różnego rodzaju zapór inżynieryjnych, wykrywaniem i likwidacją min oraz niewybuchów, organizacją punktów poboru i oczyszczania wody.
autor zdjęć: kpt. mar. Anna Sech, por. mar. Damian Przybysz, bsmt Michał Pietrzak
komentarze