Żołnierz 8 Kujawsko-Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej szer. Agata Wasiluk ma 24 lata. Pochodzi z Bydgoszczy, na co dzień służy w 82 batalionie lekkiej piechoty w Inowrocławiu, który podlega pod brygadę. Ma 177 cm wzrost i 64 kg wagi. Ukończyła studia pierwszego stopnia z wychowania fizycznego. W weekend zdobyła wicemistrzostwo Polski MMA.
Jak to się stało, że trenujesz Mieszane Sztuki Walki (MMA), to chyba raczej mało kobiecy sport?
Tak to prawda. Niewiele kobiet decyduje się na to, żeby założyć rękawice i trenować właśnie MMA. Zdecydowanie więcej dziewczyn decyduje się na kickboxing czy boks.
Z perspektywy czasu myślę, że tak właśnie miało być, że miałam znaleźć się w oktagonie. Wcześniej długo, bo od 15 roku życia, trenowałam lekkoatletykę. Ukochałam sobie bieg na 400 metrów a w późniejszym czasie również bieg przez płotki. To była jednak ciężka droga. Miałam kilka kontuzji a to wiązało się z tym, że przez jakiś czas musiałam przestawać trenować i marzenie o medalach w moich kategoriach wiekowych oddalało się znacznie bardziej niż bym chciała. Zawsze dawałam z siebie 100% a nawet 200% ale kontuzje… tego się nie da zignorować. Po zerwaniu więzadła krzyżowego i ponownym powrocie do biegania, jednak nie po mojej myśli, zdecydowałam sie porzucić lekkoatletykę. I tak w moim życiu pojawiło się MMA. Mam w sobie to przysłowiowe „ADHD”. Zawsze mnie wszędzie pełno, nie mogę usiedzieć w miejscu. Potrzebuję tej adrenaliny i rywalizacji. Już wcześniej mówiłam do bliskich, że albo będę podnosić ciężary albo walczyć w sztukach walki. Dwa lata temu pierwszy raz przekroczyłam próg klubu w którym trenuję.
To stosunkowo krótko uprawiasz walki, a już odnosisz sukcesy?
Jak na uprawianie określonej dziedziny sportu, to rzeczywiście może nie jest długo. Ale ja zawsze miałam bardzo dużo wspólnego ze sportem. Nawet w wolnych chwilach nie potrafię usiedzieć w miejscu, jak nie bieganie to rolki czy rower. I tę siłę teraz przełożyłam w sztuki walki. To co jest ważne, żeby podkreślić: to są sztuki walki, a nie jakieś tam bicie się. My wkładamy w to dużo serca i wysiłku, staramy się codziennie by być coraz lepszymi wersjami siebie. Kształtujemy siebie jako osoby, swoje charaktery. To wymaga tyle samo pracy jak i wyrzeczeń.
Na określony występ, ten wcześniejszy w Mistrzostwach Wojska Polskiego, na którym zdobyłam V-ce Mistrzostwo i ten obecny, na którym również wywalczyłam srebrny medal Mistrzostw Polski wpływ ma moja ciężka praca oraz to że jestem uparta w dążeniu do celu. Teraz zbieram doświadczenie, ono jest niezwykle ważne. Nie ma znaczenia to, jak bardzo będę sprawna, jeśli nie mam doświadczenia nie będę wygrywać. Każdy kolejny start czegoś mnie uczy i dodaje mi pewności siebie.
Jak najbliżsi komentują to, co robisz?
W mojej rodzinie kobiety, w tym głównie moja mama i mama mojego chłopaka wolałyby żebym trenowała coś innego. Boją, się o to, że coś mi się stanie z twarzą, że przecież mogłabym "być jak modelka", a nie "bić się jak facet". Tak twierdzą. Za to mój tata i mój chłopak nie oceniają tego co robię i wydaje mi się, że mnie rozumieją. Wsparcie jest ważne, bo przecież zawsze są chwile słabości. Wtedy łatwiej pokonywać samą siebie. W sumie to mój chłopak zaproponował, abym spróbowała właśnie w tym, klubie, w którym obecnie ćwiczę.
A pierwszy trening MMA?
Był dosłownie dwa lata temu. Poszłam do nowego miejsca. Pamiętam to jak dziś. Byłam trochę zmieszana, zestresowana a jednocześnie podekscytowana. Weszłam w to środowisko pomimo obaw. Od samego początku, w czasie treningów i przerw, czuję że jestem u siebie. Atmosfera w klubie jest bardzo ważna. Bez akceptacji i wsparcia nie da się odnosić sukcesów, a w klubie wszyscy bardzo się wspieramy i napędzamy.
Ile czasu poświęcasz na treningi?
Od poniedziałku do piątku jestem na 82 blp w Inowrocławiu. Dlatego też poranny rozruch wpisuje się w moje obowiązki zawodowe i traktuję to jako swoją pierwszą jednostkę treningową. Zajmuje on z reguły około godziny. Biegam lub wykonuje trening siłowy. Później już w Bydgoszczy w klubie Golden MMA trenuję blisko dwie godziny. To jest już fachowy trening różnych elementów. Najbardziej lubię springi. Trenować trzeba wszystkie elementy takie jak stójka czy parter, ale też potrafić je połączyć. W trakcie treningów w większości trenuję z chłopakami. Różnica płci nie przeszkadza ani im, ani mi. Chodzi o wypracowanie jak najlepszej techniki zarówno u nich jak i u mnie. Mogę liczyć na ich wsparcie i wskazówki zarówno na treningu jak i po nim.
A jak wyglądasz po walkach i co ci to daje?
W czasie zawodów nie myślę o urodzie. Nie mam problemu gdy przyjmę cios na twarz. Nie dbam o to. Kiedyś poważnie złamałam nos, maszt spadł mi na twarz. Nos chyba nie do końca dobrze się zrósł i miałam z nim problemy.
Muszę przyznać, że czasem miewam siniaki czy otarcia na twarzy, głównie po zawodach. Do pracy przykrywam je korektorem, bo nie chcę, żeby ktoś się nade mną litował czy mi gratulował. Nie jest mi to potrzebne. Prywatne sprawy zostawiam w domu.
Co mi to daje? To bardzo dobre pytanie. To jest coś więcej niż sam sport i na pewno nie powinno być nazywane biciem się. Bić to można się pod klubem. MMA to pewne mistrzostwo, to poświęcenie i łączenie wielu elementów. To wielka sprawność fizyczna ale chyba jeszcze większa psychiczna. Mięśnie, technika to jedno, ale głowa i duch walki to drugie, to ważniejsze. To też praca nad tym, aby cały czas się motywować i pamiętać o tym, że robię to po to, aby wygrywać.
To chyba też ciągła lekcja pokory. Nie chciałam jechać na Mistrzostwa Wojska Polskiego, bo uważałam, że jeszcze za krótko trenuję. Jednak zdecydowałam się w ostatniej chwili, bo to tylko sport. Różne rzeczy mogą się wydarzyć. Czasem wystarczy tylko trochę szczęścia… Stwierdziłam, że nabiorę doświadczenia i pojechałam. Wróciłam z Vice mistrzostwem. To była niesamowita przygoda. Walka to nie tylko zwyciężanie, to nie tylko medale i puchary. To doświadczenie, a tego się nie da dostać. To trzeba wypracować. A żeby wygrać czasami też trzeba przegrać.
Z czego rezygnujesz na co dzień?
Z bardzo wielu rzeczy. Nie mam czasu na książki. Kiedyś uwielbiałam kryminały i czytałam je namiętnie. Przyjemność sprawiało mi samo dotykanie papieru i sprawdzanie faktury. Nie mam też czasu na seriale. I czasami mi trochę głupio, gdy znajomi rozmawiają o jakiś filmach, o których nie mam zielonego pojęcia. Nawet nie mam kiedy pójść i po kobiecemu „zrobić sobie paznokci”. Czasem wrócę do domu, zdążę zrobić obiad i już uciekam na trening.
A co lubisz najbardziej?
Lody i arbuzy :). Choć chyba jak każdy sportowiec muszę dbać o to co jem, by mieć siły na nadchodzący trening oraz dobrze zregenerować się po nim. Wiadomo, w czasie treningu spalamy duże ilości kalorii, wiec trzeba je potem dostarczyć. Ogólnie nie wybrzydzam, lubię jeść i czasem pozwalam sobie na słone przekąski.
Najbliżsi mówią o niej, że…
Ma w sobie ogromną determinację, charyzmę i siłę. Wielkie serce do tego, co robi. Jest bardzo uparta i niczego się nie boi. Dodatkowo kocha zwierzęta. To taka mieszanka różnych cech, z jednej strony walki ale i subtelności i wrażliwości. W oktagonie zaś pokazuje tylko siłę, którą wypracowuje każdego dnia.
Rozmowę przeprowadziła ppor. Julia Rozworowska-Wolańska
Źródło: por. Paweł Banasiak/ oficer prasowy 8 Kujawsko-Pomorskiej BOT
autor zdjęć: WOT
komentarze