moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Krwawa łaźnia pod klasztorem

15 lutego 1944 roku w powietrze poderwało się ponad 250 amerykańskich bombowców. Celem był klasztor na Monte Cassino. Bitwa o kluczowy punkt niemieckiej Linii Gustawa miała według planów wkroczyć w decydującą fazę. Stawką było otwarcie drogi na Rzym. Ryzykowna decyzja o bombardowaniu opactwa niewiele jednak pomogła aliantom.

„Włoscy Przyjaciele, uważajcie: do tej pory szczególnie staraliśmy się uniknąć bombardowania klasztoru na Monte Cassino. Niemcy wiedzą jak na tym skorzystać. Teraz walki coraz bardziej zbliżają się do tego uświęconego miejsca. Nadszedł czas, kiedy musimy wycelować nasze działa w sam klasztor. Udzielamy wam ostrzeżenia, abyście mogli się uratować. Ostrzegamy was usilnie: opuśćcie klasztor. Opuśćcie go natychmiast. Zastosujcie się do ostrzeżenia. To dla waszego dobra” – głosiły ulotki, które 14 lutego 1944 roku alianci rozrzucili nad klasztorem Monte Cassino. W opactwie przebywało w tym czasie ponad 50 mnichów trzymających pieczę nad bezcennymi archiwami i dziełami sztuki. Na wzgórzu okopały się elitarne niemieckie oddziały. Następnego ranka do akcji ruszyło 256 amerykańskich bombowców. Bitwa o Linię Gustawa wkraczała właśnie w decydującą fazę.

 

Butem od spodu

„Włochy to but. Trzeba wchodzić do niego od góry” – miał swego czasu stwierdzić Napoleon Bonaparte. Cesarz Francuzów był świadom, że próba przedarcia się do Rzymu przez wąskie górskie drogi i rwące rzeki, nad którymi góruje masyw Monte Cassino to zadanie wyjątkowo karkołomne. Niemal półtora wieku później postanowili się go jednak podjąć alianci.

W styczniu 1943 roku, podczas konferencji w Casablance, przywódcy aliantów ustalili, że niebawem zaatakują Włochy. Uderzenie miało odciążyć walczącą na wschodzie Armię Czerwoną i uspokoić Stalina, który coraz mocniej naciskał na otwarcie w Europie drugiego frontu. Latem siły brytyjsko-amerykańskie wylądowały na Sycylii i niemal od razu mogły świętować sukces. Na rozkaz króla Wiktora Emanuela III aresztowany został Benito Mussolini, zaś Włosi rozpoczęli negocjacje w sprawie zawieszenia broni. – We wrześniu marszałek Pietro Badoglio podpisał kapitulację. Włosi zostali więc wyrzuceni z wojny, ale bardzo szybko na Półwysep Apeniński wkroczyło 40 niemieckich dywizji, pod dowództwem feldmarszałka Alberta Kesselringa – wyjaśnia dr hab. Karol Polejowski, historyk z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Alianci przeprowadzili jeszcze dwa udane desanty na południu włoskiego buta, zdołali opanować Bari i Neapol, wraz z upływem czasu impet ich uderzenia jednak słabł. Wreszcie pod koniec 1943 roku zatrzymali się na potężnych fortyfikacjach Linii Gustawa. – Rozciągała się ona na długości 130 kilometrów, pomiędzy Adriatykiem a Morzem Tyrreńskim, zamykając drogę do Rzymu – podkreśla historyk. Centralnym jej punktem był długi na osiem kilometrów masyw Monte Cassino, górujący nad doliną rzeki Liri i drogą numer 6 z południa na północ Półwyspu Apenińskiego. Na szczycie góry stał założony w VI wieku klasztor benedyktynów.

Niemcy nie zajęli samego opactwa. Masyw naszpikowali jednak żelbetowymi bunkrami, schronami, doskonale zamaskowanymi bateriami haubic i moździerzy, a pozycje obsadzili żołnierzami doborowych jednostek: 1 Dywizji Strzelców Spadochronowych oraz 1 Dywizji Pancerno-Spadochronowej „Hermann Göring”. Brytyjski generał Harold Alexander niebawem miał ich określić mianem „najlepszych żołnierzy na świecie”.

Cztery szturmy

Pierwsze natarcie na Monte Cassino ruszyło 17 stycznia 1944 roku. Oddziały amerykańskie i brytyjskie nie były jednak w stanie sforsować wąskiej, ale wezbranej rzeki Rapido. Rwący nurt znosił pontony, zaś na żołnierzy sypał się grad pocisków wystrzeliwanych z pozycji, które znajdowały się wysoko nad ich głowami. Ogromne straty ponieśli też Marokańczycy wchodzący w skład Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego. Szturmując niemieckie pozycje tonęli w błocie i ginęli na minach. Ci, którzy zdołali się przedrzeć, walczyli z przeciwnikiem na bagnety, jednak niemal wszyscy zginęli. – Nie powiódł się też manewr z wysadzeniem desantu na północ od Linii Gustawa. 22 stycznia oddziały alianckie wylądowały pod Anzio, kilkadziesiąt kilometrów od Rzymu. Niemcy, początkowo zaskoczeni, szybko zdołali się zorganizować i zatrzymali natarcie na kolejnych kilka miesięcy – podkreśla dr hab. Polejowski.

Niemcy mieli doskonały wgląd w doliny. Fot. Bundesarchiv

Na połowę lutego alianci przygotowali kolejny szturm. Tym razem do ataku miały ruszyć między innymi 2 Dywizja Nowozelandzka oraz dwie dywizje hinduskie. Gen. Bernard Freyberg, który dowodził Nowozelandczykami postawił jednak warunek: wcześniej musi zostać zniszczony klasztor. Przekonywał, że kompleks w każdej chwili może zostać zamieniony w trudną do zdobycia twierdzę. Ostatecznie Amerykanie i Brytyjczycy na to przystali, co okazało się sporym błędem. Po pierwsze, w wymiarze propagandowym: opactwo było miejscem kultu, a zarazem skarbem kultury. Niemcy przyrzekli benedyktynom, że uszanują jego nietykalność i jak dotąd przyrzeczenia dotrzymywali. Potwierdził to w oficjalnym piśmie opat klasztoru. Co prawda o swoich zamiarach alianci poinformowali zarówno samych mnichów, jak i Stolicę Apostolską, zaś większość archiwów i dzieł sztuki udało się ewakuować, jednak atak wywołał oburzenie części opinii publicznej. Ale błąd miał też wymiar czysto wojskowy. – Opactwo było solidną średniowieczną budowlą. Grubość murów sięgała trzech metrów. Gruzowisko okazało się wymarzoną kryjówką dla niemieckich żołnierzy, którzy niezwłocznie tę część masywu zajęli – podkreśla historyk.

Niemieccy spadochroniarze z moździerzem na pozycji. Fot. Bundesarchiv/ Wikipedia

Szturm rozpoczął się 15 lutego, a żołnierze szybko poczuli się, jakby trafili w sam środek piekła. „Zabici leżeli wszędzie. Wszystko było zasnute dymem. Wokół unosił się upiorny zapach krwi zmieszanej z prochem” – wspominał George Sutherland z 28 Batalionu Maorysów. Z kolei C.W. Hollis z nowozelandzkiego 21 Batalionu przyznawał: „Nerwy mieliśmy napięte do granic wytrzymałości, ręce trzęsły się tak bardzo, że trudno było zapalić papierosa. O gorących posiłkach mogliśmy pomarzyć, podobnie jak o umyciu się czy ogoleniu. Przejście kilku metrów wiązało się z nadludzkim wysiłkiem, a zasnuwające wszystko dymy sprawiały, że czasem nie odróżnialiśmy dnia od nocy”. Nowozelandczykom po ciężkich walkach udało się zdobyć miejscowość Cassino, z której jednak ostatecznie musieli się wycofać. Gurkhowie walczący w szeregach 4 Dywizji Hinduskiej zajęli nawet strategiczne pasmo w pobliżu klasztoru, jednak im także nie udało się utrzymać pozycji.

Nie powiódł się również trzeci szturm, rozpoczęty 15 marca, a przeprowadzony siłami Hindusów, Nowozelandczyków i Brytyjczyków. Straty wśród atakujących były tak duże, że w konsekwencji trzeba było rozwiązać korpus nowozelandzki.

Flagi polska i brytyjska powiewające nad ruinami klasztoru na Monte Cassino. Fot. Wikipedia

Czwarty, i jak się okazało ostatni, szturm ruszył w maju. Tym razem w głównych rolach wystąpili żołnierze z 2 Korpusu Polskiego. „Kochani moi Bracia i Dzieci. Nadeszła chwila bitwy (…). Zadanie, które nam przypadło, rozsławi na cały świat imię żołnierza polskiego. W chwilach tych będą z nami myśli i serca całego Narodu, podtrzymywać nas będą duchy poległych naszych towarzyszy broni. Niech lew mieszka w Waszym sercu” – podkreślał w przeddzień starcia dowodzący korpusem gen. Władysław Anders. Oddziały ruszyły do ataku w nocy z 11 na 12 maja. Pięć dni później Polakom udało się przełamać niemiecką obronę i zająć Colle San Angelo. Na swoim odcinku przez pozycje nieprzyjaciela przedarły się też francuskie wojska kolonialne, zaś Brytyjczycy sforsowali rzekę Rapido u jej ujścia do Liri. Pod naporem aliantów w nocy z 17 na 18 maja Niemcy wycofali się z Monte Cassino. Kilka godzin później nad ruinami klasztoru załopotała biało-czerwona flaga.

Droga na Rzym była otwarta.

Przeciw propagandzie

Dla Polaków bitwa pod Monte Cassino stała się symbolem. Jak zauważył prof. Zbigniew Wawer, to właśnie wówczas jednostki Polskich Sił Zbrojnych po raz pierwszy wystąpiły w samodzielnym związku taktycznym. – Dokonania naszych żołnierzy wzbudziły autentyczny podziw wśród alianckich dowódców. Zadały też kłam sowieckiej propagandzie, która utrzymywała, że wojska podporządkowane władzom w Londynie nie bardzo chcą się bić z Niemcami – zaznacza dr hab. Polejowski. Batalia przede wszystkim jednak sprawiła, że dni Niemców na Półwyspie Apenińskim były policzone. Już 4 czerwca 1944 roku Amerykanie zajęli Rzym. Sukces na Linii Gustawa okupiony został jednak ogromnymi stratami. Pod Monte Cassino poległo i rannych zostało prawie 55 tysięcy alianckich żołnierzy. Wśród zabitych było 923 Polaków. 345 kolejnych zostało uznanych za zaginionych. Straty niemieckie sięgnęły 25 tysięcy żołnierzy.

Korzystałem z książek Matthew Parkera, „Monte Cassino. Opowieść o najbardziej zaciętej bitwie II wojny światowej”, Poznań 2005; Zbigniewa Wawera, „Monte Cassino. Walki 2 Korpusu Polskiego”, Warszawa 2009 oraz wspomnień nowozelandzkich uczestników bitwy przytoczonych za serwisem stuff.co.nz

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Wikipedia, Bundesarchiv

dodaj komentarz

komentarze


Wzmacnianie granicy w toku
 
Szturmowanie okopów
A Network of Drones
Święto w rocznicę wybuchu powstania
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Medycyna w wersji specjalnej
Wojskowa służba zdrowia musi przejść transformację
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Olimp w Paryżu
Ostre słowa, mocne ciosy
Marynarka Wojenna świętuje
Jak namierzyć drona?
W MON-ie o modernizacji
„Szczury Tobruku” atakują
„Husarz” wystartował
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Od legionisty do oficera wywiadu
Szef MON-u na obradach w Berlinie
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
O amunicji w Bratysławie
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Nowe Raki w Szczecinie
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Huge Help
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
„Szpej”, czyli najważniejszy jest żołnierz
Święto podchorążych
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Karta dla rodzin wojskowych
Transformacja dla zwycięstwa
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Norwegowie na straży polskiego nieba
Zmiana warty w PKW Liban
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Wybiła godzina zemsty
Olympus in Paris
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Czworonożny żandarm w Paryżu
Inwestycja w produkcję materiałów wybuchowych
Nowe uzbrojenie myśliwców
Jesień przeciwlotników
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polskie „JAG” już działa
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Siły specjalne” dały mi siłę!

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO