Odpowiadają za wsparcie ogniowe operatorów oraz za ich transport w trakcie operacji bojowych. Specjalsi mogą prowadzić np. pojazdy terenowe i bojowe, quady oraz rampy szturmowe i opancerzone transportery. GROM to jedyna w wojskach specjalnych jednostka, która posiada taki pododdział. O jej zadaniach z okazji 30. urodzin jednostki GROM opowiada „Sharky”.
Nigdy nie słyszałam o „mobility”. Co to jest?
„Sharky”, dowódca grupy pojazdów bojowych jednostki GROM: Mobility jest częścią zespołu wsparcia bojowego JW GROM, odpowiedzialną za wsparcie sekcji szturmowych w czasie operacji specjalnych. Nie jesteśmy pododdziałem logistycznym. Jesteśmy przygotowywani do działań stricte bojowych. Mobility to grupa specjalistów odpowiedzialnych za zabezpieczenie przerzutu lądowego dla operatorów w trakcie szkolenia lub działań bojowych. Ale nie tylko. Żołnierze z mobility są także operatorami broni, ich zadaniem jest wsparcie ogniowe walczących zespołów bojowych.
Kiedy powstała ta grupa?
Formalnie istniejemy od trzech lat, ale wcześniej, jeszcze jako nieetatowa struktura, sprawdzaliśmy się w czasie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie oraz podczas szczytu NATO w 2016 roku w Warszawie. Był to dla nas sprawdzian taktyczny, proceduralny, techniczny w zakresie samodzielnego działania oraz możliwość zgrania przyszłej grupy w warunkach operacyjnych.
Czy w pozostałych jednostkach wojsk specjalnych też działają grupy pojazdów bojowych?
Zagraniczne jednostki specjalne mają ludzi odpowiedzialnych za transport i wsparcie ogniowe. Niekiedy zadania te są podzielone pomiędzy żołnierzy różnych pododdziałów, także operatorów, a czasami wykonują je osoby do tego wyznaczone. Modele działania mogą być różne. My uznaliśmy, że w GROM-ie brakuje samodzielnego, specjalistycznego pododdziału odpowiedzialnego za przerzut i wsparcie lądowe. Na podobnej zasadzie działało np. amerykańskie mobility SEAL-sów w Iraku. Najczęściej pod osłoną nocy, w sposób skryty wykonywali przerzut operatorów „pod wskazany adres”. Gdy szturmowcy wchodzili do działania, mobility zabezpieczało ich działania, pozostając w gotowości do wsparcia ogniowego, ataku lub ewakuacji.
Bazując na naszych doświadczeniach i obserwacjach sojuszników, stwierdziliśmy, że utworzenie pododdziału mobility bardzo usprawni pracę operatorów i odciąży ich w czasie szkolenia i przygotowania do misji. Chcieliśmy, by operatorzy mogli skupić się na walce, a nie np. na prowadzeniu rampy szturmowej czy samochodu bojowego. Sam kilkanaście lat byłem w zespole bojowym i brałem udział w wielu operacjach specjalnych w Afganistanie. Wiem, że jednym z kluczowych dla powodzenia całej operacji elementów jest dobrze zaplanowany, terminowy i skuteczny przerzut sił, zapewnienie przewagi ogniowej w rejonie działania oraz możliwość swobodnego manewru , ataku lub wycofania. To właśnie spoczywa na barkach ekipy z mobility.
Czy możesz na przykładzie jakiejś operacji wyjaśnić, czym dokładnie zajmują się specjaliści od przerzutu lądowego?
W planowaniu każdej operacji specjalnej biorą udział różnego rodzaju specjaliści, którzy mają wspierać dowódcę i jego podwładnych w wykonywaniu zadań. Są to m.in. pirotechnicy, łącznościowcy, JTAC-y, specjaliści od broni masowego rażenia czy od mobility.
Opowiem o jednej sytuacji sprzed kilku lat, kiedy jeszcze nie mieliśmy w GROM-ie mobility. Dostaliśmy rozkaz, by w Afganistanie zlikwidować skład materiałów wybuchowych i broni, z którego korzystali rebelianci. Sprawdzeniem trasy przejazdu zajęły się dla nas inne pododdziały. Bazowaliśmy na ich materiałach rozpoznawczych, a droga, którą mieliśmy się przemieszczać określona została jako przejezdna. Problem pojawił się, gdy podjechaliśmy do wioski. Nasze wozy były zbyt szerokie, by zmieścić się pomiędzy afgańskimi zabudowaniami i za wysokie, aby przejechać pod pajęczyną kabli.
Co było dalej?
Nic, musieliśmy zawrócić i inaczej wykonać tę „robotę”. Ten przykład pokazuje jednak, że źle wykonana analiza terenu i źle zaplanowany przerzut ludzi może wpłynąć na ich bezpieczeństwo oraz na skuteczne wykonanie zadania.
Gdybyście tam wpadli w zasadzkę, to byłby problem...
Właśnie to miałem na myśli. Gdybyśmy tam utknęli albo wóz by się przewrócił, to faktycznie mógłby być duży problem...
Wspomniałeś, że mobility działało już w czasie szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży w 2016 roku. Tam się sprawdziliście?
Tak. To był tak naprawdę pierwszy sprawdzian dla nas z zakresu współdziałania, przede wszystkim z Policją. W Krakowie podczas ŚDM mieliśmy różnego rodzaju pojazdy, m.in. rampy szturmowe, pojazdy M-ATV z jednostki AGAT oraz KTO Rosomak w wersji medycznej. Zanim zaczęliśmy jakiekolwiek działanie musieliśmy np. określić drożność tras dojazdu do interesujących nas obiektów. Ocenialiśmy, czy nasze wozy będą mogły swobodnie się poruszać, czy zmieści się na drodze kolumna złożona z ramp szturmowych i opancerzonych wozów M-ATV, czy będziemy mogli zawrócić na wskazanych skrzyżowaniach. Sprawdzaliśmy także, jak szybko pokonamy wyznaczona trasę w dzień i w nocy.
Dziś mobility z GROM-u działa bardzo dobrze, ale stale się rozwijamy, podnosimy nasze zdolności bojowe. Wykonujemy zadania w kraju, jesteśmy w składzie Polskich Kontyngentów Wojskowych poza granicami Polski.
Kto tworzy grupę mobility w GROM-ie?
Naszą siłą są ludzie. Kadra dowódcza to operatorzy zespołów bojowych z dużym doświadczeniem i wieloletnim stażem służby. Każdy z nich wielokrotnie służył poza granicami kraju. W skład grupy wchodzą kierowcy, operatorzy uzbrojenia oraz personel techniczny. Wszyscy ukończyli Kurs Działań Specjalnych. Żołnierze szkolą się w kraju i za granicą, w różnych warunkach terenowych i klimatycznych. Biegle posługują się bronią indywidualną, świetnie znają broń wsparcia, są ekspertami w nawigacji, łączności oraz taktyce. Potrafią jeździć na motocyklach, na samochodach różnej klasy po quady, skutery śnieżne, ciężarówki, pojazdy przeciwminowe i transportery opancerzone. Muszą „czuć” pojazdy i znać ich wszelkie możliwości oraz ograniczenia.
Stawiamy na pasjonatów techniki wojskowej, motoryzacji oraz osoby, które mają smykałkę techniczną. Ta ostatnia zdolność jest nie do przecenienia, gdyż żołnierze „mobility” poza strzelaniem, taktyką, prowadzeniem różnego rodzaju pojazdów, muszą także dbać o sprzęt, czasami – w warunkach misyjnych – także go naprawiać.
„Sharky” w armii służy od 1997 roku, a z jednostką GROM związany jest od 2003 roku. Kilkanaście lat służył w zespole bojowym jako operator i snajper. Uczestniczył w czterech misjach w Afganistanie, jest weteranem poszkodowanym. Był wielokrotnie odznaczany, m.in. Krzyżem Wojskowym oraz wyróżniony Złotą Odznaką GROM. W 2016 roku zdobył tytuł Podoficera Roku jednostki GROM oraz wojsk specjalnych. Obecnie jest podoficerem do spraw szkoleniowych, pomysłodawcą i współtwórcą Grupy Pojazdów Bojowych „Mobility”.
autor zdjęć: arch. GROM
komentarze