29 czerwca, barkentyna szkolna ORP Iskra wraz załogą stałą oraz podchorążymi pierwszego i drugiego roku Akademii Marynarki Wojennej, opuściła Port Wojenny Gdynia aby doskonalić umiejętności studentów w ramach praktyki morskiej i nawigacyjno-astronomicznej. Poniżej prezentujemy relację dowódcy okrętu z przebiegu szkolenia pod żaglami.
29 czerwca br. miało miejsce pożegnanie żaglowca szkolnego ORP Iskra, który wyszedł w rejs nawigacyjno-szkoleniowy połączony z praktyką marynarską podchorążych Akademii Marynarki Wojennej. Okręt oraz załogę pożegnali m.in.: zastępca dowódcy 3. Flotylli Okrętów - kmdr Wojciech Sowa, szef Szkolenia 3. Flotylli Okrętów - kmdr Albert Figat, Prorektor ds. kształcenia Akademii Marynarki Wojennej - kmdr rez. Mariusz Mięsikowski, Prodziekan ds. studenckich Wydziału Nawigacji i Uzbrojenia Okrętowego – kmdr por. Piotr Bekier, szef Sztabu Dywizjonu Zabezpieczenia Hydrograficznego – kmdr por. Artur Sankowski oraz Dziekan MW - ksiądz komandor Zbigniew Rećko.
Komandor Wojciech Sowa zwrócił uwagę na aspekt bezpieczeństwa podczas wykonywania zadań na morzu. Momenty spędzone na „Iskrze” potrafią być piękne i spokojne, z drugiej jednak strony bywają stresujące i pełne dynamicznych działań. Morze jest wymagającym nauczycielem, bardzo dobrze egzekwuje dyscyplinę od znajdujących się na nim osób.
Z kolei komandor rez. Mariusz Mięsikowski, który w rejsie Dookoła Świata pełnił funkcję zastępcy dowódcy ORP Iskra, skierował swoje słowa do podchorążych Akademii Marynarki Wojennej koncentrując się na istocie wychowania przyszłych oficerów na morzu. Posłużył się słowami admirała Unruga, które brzmiały następująco: Marynarz się wyrabia nie w ławce szkolnej, tylko na pokładzie okrętu, przy kole sterowym, przy szotach żagli i wiosłach łodzi, przy dobrej i złej pogodzie, podczas dnia lub nocy, przy upale czy mrozie (...) trzeba, żeby młody oficer na początku swojej kariery przeżył wszystko, co stanowi chleb i sól życia morskiego (...)”. Słowa te są ważne przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, wskazują miejsce zdobywania wiedzy i umiejętności przez marynarzy, a także poznanie zarówno przez nich, jak i młodych oficerów warunków egzystencji na okrętach i statkach żaglowych. Po drugie, zostały po raz pierwszy wypowiedziane przez wiceadmirała Józefa Unruga, którego starania i zaangażowanie odniosły sukces i zakończyły się w 1928 roku wcieleniem do służby w Marynarce Wojennej szkunera gaflowego ORP Iskra. Obecna „Iskra” z dumą nosi wizerunek admirała na dolnym marslu fokmasztu.
Po odłożeniu się na szpringu rufowym, w asyście holownika, ORP Iskra odcumował z basenu XI kierując się do głowic wyjściowych PW Gdynia. Marynarz pełniący służbę w punkcie redowym pożegnał, zgodnie z ceremoniałem, wychodzący na morze okręt. Dwa długie dźwięki nadane dzwonkiem okrętowym oświadczyły załodze o odboju alarmu manewrowego. Dla większości podchorążych rozpoczęły się pierwsze chwile spędzone na morzu. Kolejne dźwięki, tym razem cztery długie, nakazały załodze natychmiastowe stawiennictwo przy tratwach ratunkowych w ramach ćwiczebnego alarmu „przydział do środków ratunkowych”. Zastępca dowódcy okrętu zweryfikował obecność członków obsad poszczególnych tratw ratunkowych. Dowódcy tratw sprawdzili poprawność założenia pasów ratunkowych, udzielili instruktażu z zakresu otwierania tratwy, działania zwalniaka hydrostatycznego, a także jej wyposażenia. Po odbytym szkoleniu zweryfikowano wiedzę nowo zaokrętowanej załogi i „zagrano odbój” alarmu. Następnie, okręt zgodnie z planem zakotwiczył na kotwicowisku na wysokości gdyńskiego Orłowa i rozpoczęto wielopłaszczyznowe szkolenie na redzie portu Gdynia.
W pierwszej kolejności zabrano się za taklowanie „trójkątów”. Pod nadzorem bosmana okrętowego, dowódcy obsady kliwrów, podchorążowie wraz z członkami załogi stałej rozpoczęli taklowanie foksztaksla, kliwra, bomkliwra oraz latacza. Pod nadzorem doświadczonego sternika, otaklowano grotsztaksla, grotbramsztaksla i grotbombramsztakskla. Tym sposobem „Iskra” została przebrana w kompletną, białą „sukienkę”.
Następnie, dowódcy masztów, rozpoczęli szkolenie z obsługi olinowania i ożaglowania. Stawiano i zrzucano poszczególne żagle, brasowano reje na fokmaszcie w celu zgrania obsad oraz nabrania dobrych nawyków. Warto zwrócić uwagę na metodykę szkolenia, stopniując trudność wykonywanych zadań i przygotowując nowo uformowaną załogę do ciężkich warunków hydrometeorologicznych. Można przyjąć, iż wykonując zadania na Morzu Bałtyckim prędzej czy później spotka nas sztorm. Podobno „podstawowym błędem człowieka jest to, iż w czasie ciszy nie myśli o nadchodzącej burzy”. Z całą pewnością można napisać, że do grona powyższych nie zalicza się marynarzy, którzy dokładnie analizują prognozy pogody. Zwracają uwagę na rozmieszczenie układów wyżowych i niżowych, ciepłych, zimnych oraz zokludowanych frontów atmosferycznych, a także na obejmujące rejon pływania ostrzeżenia sztormowe.
W następnej kolejności rozpoczęto szkolenie z zakresu pracy na wysokości. Bosman okrętowy udzielił instruktażu z zakresu prawidłowego zakładania szelek asekuracyjnych, a także bezpiecznego wchodzenia na maszty oraz wykonywania czynności na rejach. Zwrócił uwagę na zapięcie wszystkich klamer, szekli oraz dostosowania szelek asekuracyjnych do budowy ciała. Podkreślił, że podczas wchodzenia na górę należy wpinać się do olinowania stałego oraz używać „lifelin” do asekuracji. Podchorążowie rozpoczęli szkolenie od wchodzenia na dolny mars fokmasztu, by po pewnym czasie osiągnąć wysokość górnego marsa. Trening kontynuowali wchodzeniem na dolny i górny saling grotmasztu. W przyszłości będą doskonalić umiejętność sprawnego i bezpiecznego wchodzenia i schodzenia z masztów podczas porannego rozruchu fizycznego. Czynności wykonywane są na wysokości około 30. metrów, a powierzchnia morza prawie zawsze kołysze kadłubem okrętu.
Kolejnym etapem szkolenia było omówienie przez zastępcę dowódcy okrętu rodzajów, pełnionych przez podchorążych, wacht okrętowych. Podczas praktyki marynarskiej podchorążowie pełnią wachty w charakterze sternika, obserwatorów, członków drużyny bosmańskiej, pomocy na kuchni oraz bakowych na pentrze. Miejscem pełnienia wachty „na oku” jest dziób. Można powiedzieć, że obserwatorzy mają zaserwowaną niejednokrotnie „karuzelę” z licznymi atrakcjami wodnymi. Sternik z załogi szkolnej jest odpowiedzialny za utrzymanie nakazanego kursu (pod nadzorem doświadczonego sternika okrętowego). Członkowie drużyny bosmańskiej wybijają szklanki okrętowe, asekurują podchorążych udających się na burtę okrętu oddać hołd Neptunowi oraz wykonują polecenia bosmana okrętowego. Podchorążowie przydzielani na kuchnię i pentrę dbają wraz z kucharzami okrętowymi aby nikt z załogi nie odczuwał głodu, a przez to również miał siły do pracy.
Ostatni cykl szkolenia obejmował zajęcia z ratownikiem medycznym nt. udzielania pierwszej pomocy, rozmieszczenia apteczek na okręcie oraz działań profilaktycznych mających na celu zmniejszenie prawdopodobieństwa rozpowszechniania się koronowirusa COVID-19.
Podczas dwudniowego szkolenia na Redzie portu Gdynia prowadzono intensywne prace konserwacyjno-malarskie, zgrywano załogę podczas alarmów przeciwpożarowych, a w nocy sprawdzano czasy stawiennictwa w związku z ogłaszanymi alarmami. Zgranie załogi stałej i szkolnej stanowi istotny element w procesie szkolenia. Załoga okrętu powinna stanowić jedną, wspólną całość, gotową do wykonania zadań w każdych warunkach pływania.
Trasie do Kołobrzegu towarzyszyły zmienne warunki hydrometeorologiczne. Przez niespełna tydzień wiatr wiejący z kierunku zachodniego dawał się we znaki. Dwa razy na cyfrowym wyświetlaczu wiatromierza ukazała się wartość 30 węzłów czyli 7 w skali Beauforta. Kolejny raz wartość ta przekroczyła 33 węzły oznajmiając, że weszliśmy w warunki sztormowe. W takich momentach dochodziło do towarzyskich spotkań na burcie okrętu w czasie, których załoganci kłaniali się Neptunowi. Część załogi bardzo często i intensywnie, podczas gdy pozostali bez szczególnej atencji.
Część drogi pokonaliśmy na żaglach ćwicząc przy tym zgranie obsad kliwrów, foka, grota oraz bezana w trakcie zwrotów. Kapitan kapitanów Konstanty Maciejewicz podkreślił istotę szkolenia na żaglowcu następującymi słowami: „W chwili niebezpieczeństwa lepszym marynarzem okaże się bezspornie ten, który przeszedł szkołę pod żaglami. Moim zdaniem, marynarz – żeglarz zawsze lepiej rozumieć będzie morze i górować będzie znajomością spraw fachowo – morskich nad marynarzem nie posiadającym praktyki żeglarskiej.” Warto dodać, iż „Iskra” czyli barkentyna bermudzka jest idealnym typem żaglowca przeznaczonego do szkolenia ze względu na różny rodzaj ożaglowania.
W niedzielę, 5. lipca weszliśmy do Kołobrzegu. Było to 31. zawinięcie ORP Iskra do tego malowniczego i przyjaznego portu i zarazem pierwszy postój przy Nabrzeżu promowym. Chociaż manewr zacumowania w tym miejscu nie należał do najprostszych, warto było, gdyż nasz piękny okręt mógł być podziwiany z zewnątrz przez większą liczbę mieszkańców Kołobrzegu. Niestety, ze względu na sytuację epidemiczną w kraju, pokład okrętu nie był udostępniony do zwiedzania. ORP Iskra została powitana przez członków Ligi Morskiej i Rzecznej wśród, których należałoby wymienić Prezes Gabrielę Antos oraz Grotmaszta Bractwa Kaphornowców Marka Padjasa. W powitaniu uczestniczyła również Prezydent Kołobrzegu, Anna Mieczkowska.
W tle pobytu w Kołobrzegu przewijała się historia naszego kraju, wśród wielu chwil nie brakowało wzniosłych momentów. Dzięki staraniom członków Ligi Morskiej i Rzecznej załoga okrętu miała możliwość złożenia wizyty w Muzeum Oręża Wojska Polskiego w Kołobrzegu, które stanowi największą kolekcję militariów na Pomorzu. Została również zorganizowana wycieczka do Muzeum Zimnej Wojny w Podborsku, które w przeszłości stanowiło sowiecki magazyn broni atomowej. W Kołobrzegu, załoga okrętu złożyła wieniec pod pomnikiem komandora Stanisława Mieszkowskiego, pierwszego komendanta Oficerskiej Szkoły Marynarki Wojennej. W czasie pobytu w Modrolesie został złożony wieniec pod pomnikiem lotników alianckich, którzy brali udział w walkach o wolną Polskę.
W czwartek, 9 lipca, „Iskra” wyszła na morze celem kontynuacji praktyki marynarskiej podchorążych AMW oraz powrotu do PW Gdynia. Niekorzystna prognoza pogody, która obejmowała Bałtyk Południowy zmusiła nas do szybkiego przejścia na Zatokę Gdańską. Rozbudowany niż atmosferyczny przemieszczający się na północny – wschód dosięgnął również rejon w którym się znaleźliśmy. Wzburzone morze i wiatr wiejący z prędkością 45 węzłów (9 w skali Beauforta) weryfikowały naszą dzielność morską. Szczęśliwie, front przemieścił się w prognozowanym kierunku zostawiając po sobie wspomnienia w postaci melodii granych na wantach takielunku.
W niedzielę, 12. lipca ORP Iskra wszedł do Portu Wojennego Gdynia w celu złożenia wizyty roboczej oraz szybkiego uzupełnienia zapasów okrętowych. Po dobie postoju w porcie macierzystym okręt ponownie wyszedł na morze kontynuując proces szkolenia adeptów sztuki morskiej. Będziemy szukać wiatru aby przyuczać przyszłych oficerów rzemiosła żeglarskiego.
Źródło: AMW
autor zdjęć: załoga ORP Iskra
komentarze