moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Pancerny „Poznańczyk”

Oryginalny wagon szturmowy z „Poznańczyka”, wagon-platforma i lokomotywa TP3-36. Wszystkie eksponaty liczą ponad sto lat, wszystkie wchodzą w skład improwizowanego pociągu pancernego, który stanął na terenie nowej siedziby Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu. Jego budowa właśnie dobiega końca.

Do boju ruszył pod koniec grudnia 1918 roku. Kilka dni wcześniej w Poznaniu wybuchło powstanie, które błyskawicznie rozlewało się po Wielkopolsce ciągle jeszcze pozostającej częścią zaboru pruskiego. Wojenna klęska i rewolucja sprawiły, że armia Niemiec znajdowała się w stanie rozprzężenia. Nadal jednak stanowiła siłę na tyle pokaźną, że po otrząśnięciu się mogła wyprowadzić zabójczy dla Polaków cios. Władze w Warszawie postanowiły więc wesprzeć powstanie. Na pomoc walczącym wysłano naprędce sformowany pociąg pancerny nr 11. Składał się z wagonów towarowych, które zostały obłożone workami z betonem i piaskiem, i wyposażone w karabiny maszynowe. Składem dowodził por. Jan Szelągowski. 31 grudnia jego podwładni uczestniczyli w zajmowaniu Ostrowa Wielkopolskiego. Nazajutrz pociąg wziął udział w zwycięskich zmaganiach o Krotoszyn.

Pociąg nr 11 cieszył się coraz większą sławą w powstańczych szeregach. Wkrótce przyjął nazwę „Poznańczyk”, jego zaś chwalebna historia miał trwać dwie dekady.

Zapomniana broń pancerna

Kilkanaście lat temu grupa pasjonatów kolejnictwa odkryła na jednej z bocznic niszczejący wagon. Został on przeholowany na tory należące do bazy kolejowej w Poznaniu. Wkrótce zainteresował się nim kustosz Muzeum Broni Pancernej, wówczas jeszcze kapitan, dziś podpułkownik Tomasz Ogrodniczuk. – Okazało się, że mamy do czynienia z oryginalnym wagonem szturmowym z pociągu pancernego „Poznańczyk” – wspomina oficer. Wagon trafił do zbiorów muzeum i przeszedł remont. Kilkanaście miesięcy temu stało się jasne, że wraz z pozostałymi eksponatami zostanie przeniesiony do nowej siedziby. – Pomyślałem wtedy, że skoro będziemy go eksponować w nowym miejscu, to może zrobić to w inny niż dotychczas sposób – opowiada ppłk Ogrodniczuk. Tak zrodził się projekt stworzenia improwizowanego pociągu pancernego, który nawiązywałby do historii „Poznańczyka”.

Przed nową siedzibą muzeum (oddziałem warszawskiego Muzeum Wojska Polskiego) na poznańskiej Ławicy powstał kawałek torowiska. – Udało nam się pozyskać lokomotywę z 1913 roku. Stanowi ona depozyt Polskiego Towarzystwa Miłośników Kolei, Parowozowni Skierniewice. Z 1913 roku pochodzi też jedna z dwóch platform, którymi dysponujemy. Na takich wagonach były instalowane na przykład armaty. Do tego dochodzi oczywiście wagon szturmowy z naszych zbiorów – wylicza ppłk Ogrodniczuk. Prace nad tworzeniem składu są na ukończeniu. – Zostały one trochę zastopowane przez zimę i formalności związane z przenosinami do nowej siedziby. Ale na jej otwarcie eksponat powinien być gotowy – zapowiada ppłk Ogrodniczuk. I dodaje: – W początkach II Rzeczypospolitej pociągi pancerne stanowiły istotny element armii. Odgrywały większą rolę niż czołgi, które dopiero wchodziły do wyposażenia naszych wojsk. Dziś jednak ten epizod wydaje się troszkę zapomniany. Chcemy go zatem przypomnieć.

Powstańcy bez przedłużki

Pociąg pancerny nr 11 po zakończeniu powstania wielkopolskiego trafił do Poznania. W tamtejszych Zakładach H. Cegielskiego przeszedł gruntowną modernizację. W kolejnych latach w jego skład wchodził opancerzony parowóz, wagon szturmowy wraz z radiostacją, dwa wagony artyleryjskie oraz dwie platformy. Na uzbrojenie składały się cztery 75-milimetrowe armaty oraz 14 ciężkich karabinów maszynowych. Pociąg miał też do dyspozycji pluton pancernych drezyn.

Już w grudniu 1919 roku trafił na front wojny z bolszewikami. Na potrzeby działań na wschodzie jego podwozie zostało nawet przystosowane do poruszania się po torach o szerszym rozstawie. – Na tamtych terenach pociągom pancernym operowało się jednak trudno, ponieważ sieć kolejowa była znacznie mniej rozbudowana niż w centralnej i zachodniej Polsce – podkreśla dr Eugeniusz Śliwiński, historyk specjalizujący się między innymi w dziejach powstania wielkopolskiego. Po kolejnych modernizacjach „Poznańczyk” przetrwał aż do czasów II wojny światowej. Wziął udział w kampanii wrześniowej. Ostatecznie został zniszczony 9 września. Na rozkaz ówczesnego dowódcy zrobiła to w okolicach Warszawy sama załoga, by pociąg nie dostał się w ręce Niemców.

– Historia „Poznańczyka” jest w pewnym sensie typowa dla tamtych czasów – uważa dr Śliwiński. – Pierwsze pociągi pancerne powstawały naprędce. Na potrzeby wojska były przystosowywane zwyczajne wagony towarowe. W kolejnych latach powstawały już konstrukcje w pełni wyspecjalizowane. Tylko w pierwszych miesiącach niepodległości, kiedy trwały zmagania o kształt polskich granic, w wojnach z Ukraińcami, bolszewikami czy w III powstaniu śląskim łącznie wzięło udział kilkadziesiąt pancernych składów.

Oczywiście z podobnej broni korzystali nie tylko Polacy. Pierwsze pociągi pancerne pojawiły się już w drugiej połowie XIX wieku. – W czasie powstania wielkopolskiego dwa pociągi utworzyli stacjonujący w Lesznie Niemcy – informuje dr Śliwiński. – Jeden z nich ruszył na odsiecz niemieckiej załodze, która broniła Rawicza. Powstańcy zamierzali unieruchomić pociąg, rozkręcając tory. Nie udało się tego zrobić z banalnej przyczyny, zapomnieli zabrać ze sobą przedłużkę do klucza. Rawicz do końca powstania pozostał w rękach niemieckich. W granice Polski został włączony dopiero na podstawie ustaleń poczynionych w Wersalu. – Pociągi skonstruowane w Lesznie brały też udział w walkach pod Kąkolewem. I tam Polakom nie udało się ich unieszkodliwić, ponieważ podłożona pod torowisko mina nie wybuchła – zaznacza dr Śliwiński.

Ale wraz z upływem lat znaczenie pociągów pancernych malało. – Po pierwsze, w armiach na dużą skalę pojawiło się lotnictwo, a ciężkie składy stanowiły dla nich łatwy cel. Po drugie, do użytku coraz powszechniej wchodziły czołgi, mogące operować na bezdrożach, z natury więc było dużo bardziej mobilne – podsumowuje historyk.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Muzeum Broni Pancernej

dodaj komentarz

komentarze


Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
 
Szkoleniowa pomoc dla walczącej Ukrainy
„Czajka” na stępce
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Medycyna „pancerna”
Opłatek z premierem i ministrem obrony narodowej
Polska i Kanada wkrótce podpiszą umowę o współpracy na lata 2025–2026
Bohaterowie z Alzacji
W Toruniu szkolą na międzynarodowym poziomie
Poznaliśmy laureatów konkursu na najlepsze drony
Kadeci na medal
Posłowie o modernizacji armii
Kluczowy partner
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Awanse dla medalistów
Rosomaki i Piranie
Rekord w „Akcji Serce”
Determinacja i wola walki to podstawa
Łączy nas miłość do Wojska Polskiego
Nowa ustawa o obronie cywilnej już gotowa
Jeniecka pamięć – zapomniany palimpsest wojny
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
„Szczury Tobruku” atakują
Świąteczne spotkanie na Podlasiu
„Niedźwiadek” na czele AK
Świąteczne spotkanie pod znakiem „Feniksa”
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Kosmiczny zakup Agencji Uzbrojenia
Polskie Pioruny bronią Estonii
Olympus in Paris
Prawo do poprawki, rezerwiści odzyskają pieniądze
W drodze na szczyt
Zmiana warty w PKW Liban
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Ryngrafy za „Feniksa”
Polskie Casy będą nowocześniejsze
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Feniks” wciąż jest potrzebny
W hołdzie pamięci dla poległych na misjach
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Opłatek z żołnierzami PKW Rumunia
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Wstępna gotowość operacyjna elementów Wisły
Chirurg za konsolą
Zimowe wyzwanie dla ratowników
Wiązką w przeciwnika
21 grudnia upamiętniamy żołnierzy poległych na zagranicznych misjach
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Trzecia umowa na ZSSW-30
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Miliardowy kontrakt na broń strzelecką
Czworonożny żandarm w Paryżu
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Wybiła godzina zemsty
Sukces za sukcesem sportowców CWZS-u
Kluczowa rola Polaków
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Wszystkie oczy na Bałtyk
Estonia: centrum innowacji podwójnego zastosowania
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Olimp w Paryżu

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO