moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Wojskowi piloci w „Akcji Serce”

„Akcja Serce” to zawsze wielkie przeżycie, bo mamy świadomość, że pomagamy komuś uratować życie – mówi kpt. pil. Marcin Lizak z 8 Bazy Lotnictwa Transportowego, który w tym roku już pięć razy brał udział w akcji przewożenia narządów do transplantacji. Oprócz lotników z Balic zadania tego typu wykonują także wojskowi z Powidza i Gdyni.


 

– W tym roku wykonaliśmy już 17 lotów w ramach „Akcji Serce”, a przez cały 2016 rok zaledwie sześć. Nasi piloci są zawsze w gotowości. Każdego dnia pełnimy dyżury, by ratować ludzkie życie – mówi kpt. Maciej Nojek, oficer prasowy 8 Bazy Lotnictwa Transportowego w Balicach. To właśnie piloci z tej jednostki 32 lata temu uczestniczyli w pierwszej „Akcji Serce”, prowadzonej we współpracy z transplantologami. To właśnie Balice wykonują większość lotów tego rodzaju. Ale w „Akcji Serce” bierze też udział 33 Baza Lotnictwa Transportowego z Powidza i Brygada Lotnictwa MW. W sumie w tym roku piloci z Balic i Powidza podrywali statki powietrzne 20 razy.


Lot z pierwszeństwem

Kapitan pilot Marcin Lizak w 8 Bazie Lotnictwa Transportowego służy od 14 lat. Wcześniej był instruktorem w 1 Ośrodku Szkolenia Lotniczego w Dęblinie. W powietrzu spędził ponad 3100 godzin, z czego za sterami Casy C-295M ponad 2700. – Jestem szczęściarzem, bo bardzo często, gdy wypada mój dyżur, lecimy dla „Akcji Serce”. Dokładnie nie pamiętam, ile takich zadań wykonałem, pewnie kilkanaście. Tylko w tym roku było ich pięć – mówi pilot. Jak wyglądał pierwszy lot w akcji, w której stawką było życie pacjenta? – Byłem bardzo skupiony na swoich obowiązkach, działałem trochę w pośpiechu, bo rozumiałem, że czas dla lekarzy w takich przypadkach jest bardzo ważny. Do dziś pamiętam zdenerwowanie, jakie wtedy towarzyszyło całej załodze. Nie da się ukryć, że emocje są wplecione w tego typu zadania – opowiada. Kapitan Marcin Lizak nie pamięta już, na jakiej trasie wykonywał lot, ale wie, dla kogo wiózł serce. – Nie pytamy o to, ale czasami lekarze sami nam mówią, że na przykład w Katowicach czeka na przeszczep młoda kobieta lub mężczyzna – wyjaśnia.

Oficer dowodził załogami, które były zaangażowane w „Akcję Serce” 6 i 12 lipca. – Podczas lotu rozmawialiśmy nawet z kolegami, że jesteśmy pośrednio świadkami wielkich przeżyć i wielkich wydarzeń. W jednej rodzinie rozgrywa się właśnie dramat, w innej jest nadzieja na życie. To zawsze jest wzruszające – mówi dowódca C-295M.

Jak są organizowane loty? Każdego dnia dwudziestoczterogodzinny dyżur pełni jedna załoga: dowódca, drugi pilot i technik. Żołnierze nie są wtedy w jednostce, tylko w domach. I tak naprawdę wszystko zaczyna się, gdy do służby operacyjnej w jednostce dociera informacja, że potrzebny jest samolot, którym można przetransportować narządy do przeszczepu. – Telefon może zadzwonić o każdej porze nocy i dnia. W takim przypadku na stawiennictwo w jednostce mamy 4 godziny – mówi por. pil. Radosław Basiak. Pilot służy w Balicach od dziewięciu lat i dwa razy leciał w ramach „Akcji Serce”.

Gdy załoga jest w drodze do jednostki, na płycie lotniska trwają przygotowania do startu samolotu. W przypadku Balic jest to zwykle Casa C-295M. Załoga musi jeszcze m.in. zaplanować trasę i ustalić wszystkie szczegóły. – 6 lipca wystartowaliśmy o pierwszej w nocy i skierowaliśmy się do Warszawy, gdzie na pokład wsiadła grupa lekarzy transplantologów. Później mieliśmy lecieć do Katowic, skąd karetka miała zabrać lekarzy do Bielska-Białej. Niestety nagle zmieniła się pogoda i nie mogliśmy wykonać pierwotnego planu. Polecieliśmy do Krakowa – opowiada kpt. Lizak. Dalej transplantolodzy, tzw. zespół pobraniowy, pojechał karetką. Po kilkugodzinnej operacji medycy dotarli do Katowic, gdzie czekali już lotnicy (mogli wylądować dzięki poprawie pogody). Stamtąd zespół lekarzy został przetransportowany do Warszawy. Dopiero wtedy Casa mogła wracać do swojej bazy. Piloci wylądowali w Balicach o 10.20. – Gdy realizujemy „Akcję Serce”, nasz lot dostaje status „hospital”. Oznacza to, że mamy pierwszeństwo w kołowaniu, startowaniu i lądowaniu. Jesteśmy traktowani priorytetowo. Przekonaliśmy się o tym ostatnio w Warszawie, gdzie ze względu na wizytę Donalda Trumpa były ograniczenia w ruchu lotniczym. Mimo to udało się wszystko bez problemów – opisuje kpt. Lizak.

Piloci za tego rodzaju loty nie otrzymują żadnego dodatkowego wynagrodzenia. – Wystarczą nam uścisk dłoni lekarza i informacja, że operacja się udała. Ostatnio dostałem SMS od transplantologa: „wysiłek się opłacał, serce pracuje” – dodaje oficer.

Z Religą na pokładzie

Pierwszy lot dla transplantologii wojsko wykonało w 1985 roku. Wówczas doc. Zbigniew Religa poprosił szefa Sztabu Generalnego o pomoc w dostarczeniu drogą lotniczą serca do przeszczepu. Dawca był w Szczecinie, a pacjent czekał na nowe serce w klinice w Zabrzu. Ze względu na dużą odległość i ograniczony czas lekarze mogli przetransportować serce jedynie drogą lotniczą. Szef SGWP wydał zgodę, a inauguracyjna akcja odbyła się w listopadzie 1985 roku. Pierwszą umowę na nieodpłatne świadczenie przez wojsko usług transportu lotniczego dla polskich ośrodków transplantacyjnych podpisano trzy lata później. Loty humanitarne otrzymały wówczas umowną nazwę „Akcja Serce”, choć lotnicy przewożą także inne narządy.

– Początkowo loty odbywały się jako misje ratownicze. Załogi startowały w godzinach nocnych, a do baz wracały późnym rankiem. Misje, składające się z kilku lotów, odbywały się często w trudnych warunkach atmosferycznych, w nocy, przy niskiej podstawie chmur, w deszczu czy nawet przy oblodzeniu. Zdarzały się też wyloty do Austrii, Niemiec, Czech i Rosji po specjalistyczny sprzęt do przeszczepów serca dla klinik lub po lekarzy-konsultantów – zauważa ppłk Szczepan Głuszczak, rzecznik prasowy Dowództwa Generalnego RSZ.

Do 2010 roku loty humanitarne wykonywały nieistniejące już dziś: 36 Pułk Lotnictwa Transportowego z Okęcia oraz 13 Pułk Lotnictwa Transportowego z Balic. Obecnie w zadaniu tym specjalizuje się 8 Baza Lotnictwa Transportowego w Krakowie oraz 33 Baza Lotnictwa Transportowego w Powidzu i Brygada Lotnictwa MW w Gdyni. Akcje są prowadzone na podstawie porozumienia między MON i Ministerstwem Zdrowia na rzecz siedmiu ośrodków medycznych. Najwięcej „Akcji Serce” lotnicy wykonali w latach 90. Wtedy naloty wynosiły nawet 200 godzin rocznie. W latach 2010–2013 było to średnio po 12 akcji rocznie, trwających około 35 godzin. W 2015 roku wykonano 15 lotów (około 63 godzin), a w 2016 roku –10 przelotów (47 godzin).
 

Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: Bartek Bera

dodaj komentarz

komentarze


Loty szkoleniowe na AW149. Piloci: to jest game changer
Rezerwa i weterani – siła, której nie wolno zmarnować
Wellington „Zosia” znad Bremy
DragonFly czeka na wojsko
Terytorialsi najlepsi na trasach crossu
Szwedzkie myśliwce dla Ukrainy
Żołnierz na urlopie i umowie zlecenie?
MON chce nowych uprawnień dla marynarki
Polskie innowacje dla bezpieczeństwa – od Kosmosu po Bałtyk
Operacja NATO u brzegów Estonii
Kolejne „Husarze” w powietrzu
Brytyjczycy na wschodniej straży
Wsparcie dla rodziny z Wyryk
Konie dodawały pięciobojowi szlachetności
Mity i manipulacje
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Priorytetowe zaangażowanie
Żywy pomnik pamięci o poległych na misjach
Szli po odznakę norweskiej armii
Ustawa schronowa – nowe obowiązki dla deweloperów
„Road Runner” w Libanie
Kolejna fabryka amunicji z Niewiadowa
Wyrównać szanse
Polskie drony nadlecą z Sochaczewa
Żołnierze na trzecim stopniu podium
Palantir pomoże analizować wojskowe dane
Bóbr na drodze Hannibala
„Trenuj z wojskiem” 7 za nami
Polski „Wiking” dla Danii
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
Izrael odzyskał ostatnich żywych zakładników
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Niezłomni w obronie
Sztuka i służba w jednym kadrze
MID w nowej odsłonie
Hiszpanie pomogą chronić polskie niebo
Były szef MON-u bez poświadczenia bezpieczeństwa
UBM, czyli przepis na ekspresową budowę
Abolicja dla ochotników
Więcej pieniędzy na strzelnice w powiecie
Medale dla sojuszników z Niderlandów
Pokój na Bliskim Wschodzie? Podpisano kluczowe porozumienie
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Zamiast szukać skarbów, uczyli się strzelać
„JUR” dla terytorialsów
Kircholm 1605
Nie tylko dobrze walczyć, lecz także ratować
W wojsku orientują się najlepiej
W Warszawie stanie pomnik pierwszego szefa SGWP
Standardy NATO w Siedlcach
Koniec dzieciństwa
Żołnierze dostaną poradnik o sprawności i zdrowym stylu życia
Rekordowe wyniki na torze łyżwiarskim
Kawaleria pancerna spod znaku 11
Bataliony Chłopskie – bojowe szeregi polskiej wsi
Zełenski po raz trzeci w Białym Domu
Broń i szkolenia. NATO wspiera Ukrainę systemowo
MON i MSWiA: Polacy ufają swoim obrońcom
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
WOT dostanie 13 zestawów FlyEye
W Brukseli o bezpieczeństwie wschodniej flanki i Bałtyku

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO