O stopień podoficera w szkole wojsk lądowych walczyło prawie 300 szeregowych. Przez pół roku uczyli się dowodzić: prowadzić musztrę, zajęcia ze strzelania czy łączności. – Wejście w rolę dowódcy wcale nie jest łatwe, gdy
do tej pory samemu stało się w szyku – mówi chor. Marcin Szubert z poznańskiej szkoły.
Ci, którzy zdali egzaminy wkrótce zostaną dowódcami drużyn i załóg.
Kurs w Szkole Podoficerskiej Wojsk Lądowych w Poznaniu trwał pół roku. – Przez ten czas żołnierze są przygotowywani do objęcia stanowisk dowódców. Na wykładach uczą się teorii, a zajęcia praktyczne mają na poligonach, strzelnicach i placach ćwiczeń – wyjaśnia chor. Marcin Szubert, rzecznik prasowy poznańskiej placówki.
Szkolenie składało się z części ogólnej, która odbywa się w Szkole Podoficerskiej Wojsk Lądowych oraz specjalistycznej dotyczącej kierunków dowódczych w logistyce, łączności, artylerii. Zajęcia specjalistyczne prowadzono w centrach szkolenia w Poznaniu, Wrocławiu, Toruniu, Zegrzu i Grudziądzu. Potem żołnierze mieli praktyki dowódcze w jednostkach, a kurs zakończyli egzaminami. Podeszło do nich 298 szeregowych zawodowych.
Najpierw komisje egzaminacyjne sprawdzały kondycję żołnierzy. Przyszli kaprale musieli zaliczyć bieg na 3 kilometry (kobiety 1 kilometr), „brzuszki”, podciągnie się na drążku (panie „pompki”) oraz bieg wahadłowy 10x 10 (panie bieg po kopercie). – Na tym etapie nie powiodło się trzem kandydatom. Choć zdali trudne egzaminy wstępne, a podczas szkolenia codziennie trenowali, na egzaminach końcowych przekroczyli normy czasowe – mówi chor. Szubert.
Z kolei testów z wiedzy specjalistycznej nie zdała jedna osoba. Potem szeregowi, w składzie – 294, stanęli do najtrudniejszego etapu, czyli przygotowania zajęć z podwładnymi. Wcielali się w rolę dowódców i prowadzili np. musztrę, ćwiczenia z regulaminu czy budowy i rozkładania broni.
– To tylko pozornie łatwe zadanie, bo metodyka sprawia słuchaczom najwięcej trudności – mówi mł. chor. Rafał Mądrach, dowódca plutonu – Sama wiedza to minimum, żołnierze muszą ją jeszcze umieć wykorzystać i przekazać podwładnym. Ucząc ich tego, staramy się zawsze uatrakcyjniać zajęcia i zostawić im pewną furtkę na własne pomysły – tłumaczy mł. chor. Mądrach.
Rzecznik szkoły podkreśla, że choć z każdym kursem poziom umiejętności kandydatów jest coraz wyższy, to wejście w rolę dowódcy wciąż sprawia dużo problemu. – Oni jeszcze do niedawna sami stali w szyku i wykonywali rozkazy. Teraz muszą mieć odwagę i wyrobić sobie pewien rodzaj autorytetu, by przed tym szykiem stanąć i wydać rozkaz – mówi chor. Szubert.
Egzaminy zdało w sumie 294 szeregowych. Wszyscy wrócili już do swoich jednostek. Teraz, po objęciu stanowisk podoficerskich zostaną mianowani na stopień kaprala i zostaną dowódcami drużyn i załóg.
Jutro w poznańskiej szkole znów rozpoczną się testy wstępne. Do walki o 250 miejsc na kursie podoficerskim stanie 400 szeregowych zawodowych.
W ciągu dziesięciu lat w poznańskiej szkole podoficerskiej w Poznaniu wyszkolonych zostało około 18 tysięcy osób. W latach 2004-2010 po 10- miesięcznych kursach stopień kaprala zdobyło tu ponad 1,5 tysiąca osób z cywila. Od 2011 roku (wtedy droga do korpusu podoficerskiego została zamknięta dla osób spoza wojska) w ciągu trzech lat kursy podoficerskie ukończyło ponad 3100 szeregowych zawodowych, w tym 15 żołnierzy z kategorią „zdolny z ograniczeniami”.
Poznańska placówka szkoli też żołnierzy służby przygotowawczej w Narodowych Sił Rezerwowych (w latach 2012-13 – 280 żołnierzy) oraz rezerwistów (od 2004 roku, z trzyletnią przerwą – 3280 rezerwistów). W szkole prowadzone są także Kursy Doskonalenia Zawodowego. Do końca ubiegłego roku odbyło się ich ponad 9,5 tysiąca.
Szkoła w Poznaniu jako jedyna w kraju kształci kandydatów na podoficerów w grupie orkiestr wojskowych. W latach 2012-13 wojskowe szkolenie ukończyło prawie 60 cywilnych muzyków.
autor zdjęć: chor. Marcin Szubert
komentarze