Z DAMĄ NA BAL

Iskra to pierwszy polski odrzutowiec. W armii służy od pół wieku i zdążył już przejść do legendy. Teraz powoli odchodzi na zasłużoną emeryturę.

Ten samolot jest trochę jak stara dama. Dlatego należy go traktować z właściwą jego wiekowi estymą. Nie narzekać na konstrukcyjne braki i wynikające z nich niedogodności, w powietrzu nie szarżować. Jeśli ktoś za jego sterami chce bić rekordy prędkości i wysokości, to wybrał zły samolot.

Major Tomasz Czerwiński: „Z dystyngowaną starszą panią nie szaleje się po dyskotekach. Z nią się chodzi na bale”. Ale jeśli już pilot to pojmie, w zamian może bardzo wiele dostać. Dama jest bowiem wyrozumiała, potrafi wybaczyć wiele błędów. No i – niczym w starym dowcipie – pokazać, że wieści o jej śmierci były stanowczo przesadzone. „Iskra to nadal żwawy i bardzo wdzięczny w pilotażu samolot”, podkreśla major.

Made in Poland

Wie, co mówi. Za sterami TS-11 spędził trzy tysiące godzin z kawałkiem. Od kilku lat jest dowódcą Biało-Czerwonych Iskier, zespołu akrobacyjnego polskich Sił Powietrznych.

„Pierwszy lot? Rok 1998, ale szczegóły pamiętam jak przez mgłę”, przyznaje. „Jedyne, czego do dziś nie zapomniałem, to towarzyszące mi wówczas emocje. Pomyślałem: «super, wreszcie lecę sam». Choć teraz już wiem, że pilot emocje powinien zostawić na ziemi. W powietrzu trzeba mieć chłodną głowę”.

Podpułkownik Konrad Madej, dowódca eskadry w 41 Bazie Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie (za sterami Iskier 1,6 tysiąca godzin; większość jako instruktor) swoje początki wspomina podobnie. Też był rok 1998 i też towarzyszyła mu euforia. Strach? „Raczej nie. Byłem wówczas bardzo młody. A młodzi ludzie na więcej się ważą. Dopiero po latach przychodzi refleksja: «a co by było, gdyby…»”.

Inaczej było z pułkownikiem Waldemarem Gołębiowskim, dziś dowódcą 41 Bazy (za sterami Iskier 500 godzin; znacznie więcej czasu spędził na pilotowaniu samolotów naddźwiękowych). On zaczynał dwa razy. Pierwszy raz wzbił się Iskrą w powietrze jeszcze w latach osiemdziesiątych XX wieku, kiedy dopiero zdobywał lotnicze szlify. Drugie podejście miał po dwudziestu latach przerwy. „I za każdym razem myślałem sobie dokładnie to samo: «Boże, żeby tylko nie spaść»”, śmieje się pułkownik Gołębiowski. „Tyle że kiedy byłem młody, Iskra wydawała mi się ogromna i niezwykle szybka. A potem odwrotnie: że jest mała i że leci jakoś tak wolno”.

Podobne historie można by mnożyć. Za sterami Iskier pierwsze doświadczenia zbierała cała rzesza pilotów wojskowych, ponieważ TS-11 od kilkudziesięciu lat jest jednym z najpopularniejszych i najbardziej eksploatowanych samolotów szkoleniowych w polskiej armii. Jego historia sięga połowy lat pięćdziesiątych XX wieku. Wówczas to w Inspektoracie Lotnictwa zapadła decyzja o budowie nowoczesnej maszyny szkolnej. Projekt zlecono zespołowi kierowanemu przez Tadeusza Sołtyka z Instytutu Lotnictwa. Prace trwały kilka lat. Wreszcie w lutym 1960 roku został przeprowadzony oblot pierwszego prototypu. Po kolejnych próbach wojskowi i państwowi decydenci nie mieli już wątpliwości i zdecydowali się na rozpoczęcie produkcji. Wkrótce pierwsze Iskry zaczęły zjeżdżać z taśm Polskich Zakładów Lotniczych w Mielcu.

Do końca lat osiemdziesiątych wyprodukowano blisko 430 samolotów tego typu. Część z nich trafiła do Indii, gdzie – podobnie jak w Polsce – były używane do szkolenia pilotów wojskowych. W naszych Siłach Powietrznych do dziś służy kilkadziesiąt TS-11.

Nad Moskwą i kręgiem polarnym

Iskra to pierwszy i jak dotąd jedyny odrzutowiec polskiej konstrukcji. Może rozwijać prędkość 720 kilometrów na godzinę, pokonać dystans 1250 kilometrów i wznieść się na 11 500 metrów. Choć dziś już piloci takich wysokości na TS-11 nie osiągają. „Maksymalnie wzbijamy się na siedem tysięcy metrów. Podczas szkolenia wysokość jest zwykle mniejsza i wynosi pięć tysięcy”, tłumaczy major Czerwiński. Powód? Kwestie techniczne. Wiek samolotu sprawia, że na przykład kabina nie zawsze jest hermetyczna w takim stopniu, jak kiedyś.

Ale piloci o Iskrze mówią bardzo ciepło. Obok określenia ,,stara dama” często pojawia się bardziej pieszczotliwe: ,,iskierka”. „Ten samolot jest bardzo przyjemny w pilotażu i dobry do nauki, bo zostawia stosunkowo duży margines na ewentualne błędy”, podkreśla pułkownik Gołębiowski.

Iskra jest skonstruowana w taki sposób, że pilot łatwo może wyjść z kryzysowej sytuacji i uniknąć tak zwanego przeciągnięcia i wpadnięcia w korkociąg. Na tym jednak nie koniec. „W razie awarii silnika Iskrę można wprawić w lot szybowy i spokojnie sprowadzić na lotnisko”, tłumaczy pułkownik. „Oczywiście musi się ona znajdować w odpowiedniej strefie”.Lotnicy przyznają jednak, że Iskra jest stosunkowo skromnie wyposażona: ma klasyczne, analogowe przyrządy. Dlatego pilotowanie jej wymaga większej uwagi niż choćby nowoczesnych samolotów wielozadaniowych. „Tam skomplikowana aparatura do pewnego stopnia sama kontroluje lot, a pilot skupia się na obsłudze systemów uzbrojenia. W Iskrze trzeba mieć oczy dookoła głowy”, podkreśla podpułkownik Madej.

Major Czerwiński za sterami TS-11 przemierzył bez mała całą Europę. Okazją do tego były pokazy Biało-Czerwonych Iskier. „Najdalej na zachód byłem we Francji, najdalej na wschód – w Turcji. Występowaliśmy w Moskwie, a także w Finlandii, pod kołem podbiegunowym”, wylicza. Każdy z tych występów, jak mówi, był doświadczeniem na całe życie. „To są ogromne emocje. I to niezależnie od tego, czy nasz pokaz ogląda 300 czy 300 tysięcy osób”. Wrażenia bywały różne: „Iskra ma stosunkowo słaby silnik, jest lekka, a przez to bardzo wrażliwa na turbulencje”, tłumaczy major Czerwiński. Piloci zespołu odczuli to choćby podczas ostatniej wyprawy do francuskiej bazy w Salon-de-Provence. „To niezwykle wietrzne miejsce ze względu na występujące tam mistrale”.

O dodatkowych emocjach opowiada też major Tomasz Łukaszczuk, który pod koniec 2012 roku odszedł z Biało-Czerwonych Iskier. „W 1995 roku wybraliśmy się na dziesięciu Iskrach na pokaz do Anglii. Prowadził nas transportowy An-26. Mieliśmy łączność tylko między sobą i z nim. A to oznacza, że byliśmy właściwie głusi”, wspominał. An-26 leciał bardzo powoli, a piloci Iskier, dysponujący znacznie szybszymi maszynami, robili, co mogli, by utrzymać szyk. W trakcie przechodzenia przez chmury widoczność spadła do czterech–pięciu metrów. Nagle okazało się, że jedna z Iskier zniknęła. „To była tragedia. Byliśmy o krok od katastrofy. Na szczęście ktoś wpadł na pomysł, by zagubiony samolot puścił smugacz. Udało nam się przechwycić Iskrę i szczęśliwie dolecieć do Anglii. Wymagało to sporych umiejętności”.

Podpułkownik Madej również wspomina wyjątkowe loty: „Do dziś pamiętam sytuację, gdy dowodziłem trzema samolotami prowadzącymi symulowaną walkę powietrzną. No i lot, który mógł zakończyć się tragicznie. Podczas startu jeden z kolegów zauważył, że w moim

samolocie nie domknęła się, mówiąc kolokwialnie, jedna z klapek. Procedurę trzeba było przerwać. Dopisało mi wówczas szczęście. Dzięki Bogu, do takiej sytuacji doszło jeden jedyny raz i nigdy więcej Iskra mnie nie zawiodła”.

Emerytura rówieśników

Przez lata służby Iskry stały się jedną z wizytówek polskiej armii, a nawet samej Polski. Wielu osobom samoloty te nieodłącznie kojarzą się ze smugami w biało-czerwonych barwach, które piloci zespołu akrobacyjnego wypuszczają na różnego rodzaju pokazach i uroczystościach. Po raz pierwszy zrobili to dwadzieścia lat temu nad Warszawą. Okazją były obchody Święta Konstytucji 3 Maja.

TS-11 w najbliższych latach mają zostać wycofane. Polska armia wszczęła procedurę zakupu nowego odrzutowego samolotu szkoleniowego. O kontrakt wart kilkaset milionów ubiegają się firmy z Włoch i Wielkiej Brytanii. Niedawno z wyścigu wycofali się Czesi. Co zostanie po Iskrze?

„Na pewno ogromny sentyment”, twierdzi major Czerwiński. „Każdy z nas zostawił w tym samolocie cząstkę siebie”.

„Iskra jest w pewnym sensie moją rówieśniczką”, opowiada pułkownik Gołębiewski. „Mam 50 lat, a ona dokładnie od tak dawna służy w wojsku. Za jej sterami zdobywałem lotnicze szlify. Teraz pewnie razem pójdziemy na emeryturę”.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Artur Weber





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO