Na szkoleniu poligonowym zmarło dwóch kandydatów na komandosów armii portugalskiej. Po tej tragedii niektórzy politycy zaczęli postulować likwidację jednostki specjalnej.
Tragiczne doniesienia o śmierci dwóch uczestników kursu komandosów portugalskich wojsk lądowych wywołały dyskusję polityków o tym, czy kraj ten potrzebuje jednostek specjalnych. Sprawa jest o tyle kłopotliwa dla ministerstwa obrony i sił zbrojnych, że podobne wypadki miały już miejsce w portugalskim wojsku przed niemal 30 laty.
Dramat na poligonie
W upalne popołudnie 4 września 2016 roku na portugalskim poligonie w Alcochete trwało szkolenie ochotników do jednostki komandosów. Podczas strzelania jeden z nich, 20-letni Hugo Abreau z Madery, źle się poczuł. Obecny na miejscu lekarz zdiagnozował u niego udar cieplny i odesłał do obozu kompanii, ale stan Abreau się pogorszył i postanowiono go przewieźć do szpitala. Wkrótce żołnierz zmarł. Podobne objawy miał tego dnia też 20-letni Dylan Araujo, którego zgon nastąpił sześć dni później. Ostatecznie okazało się, że ze szkolenia trafiło do szpitala aż 11 z 67 kursantów. U niektórych poszkodowanych pojawiły się objawy rabdomiolizy, czyli rozpadu tkanki mięśniowej poprzecznie prążkowanej.
Śmierć dwóch żołnierzy i problemy zdrowotne kilku innych spowodowały, że kurs komandosów przerwano. Szkolenie może być wznowione dopiero po badaniach medycznych uczestników i sprawdzeniu formuły treningu. Szef Sztabu Generalnego Armii gen. Frederico José Rovisco Duarte zarządził dochodzenie w sprawie przyczyn tragedii w Alcochete. Wojskowy wymiar sprawiedliwości zajął się prowadzącymi kurs instruktorami i zabezpieczającym go personelem medycznym. Portugalski minister obrony José Alberto de Azeredo Ferreira Lopes nie chciał spekulować na temat przyczyn śmierci wojskowych i zaapelował, by spokojnie poczekać na wyniki śledztwa. Niemniej jednak pojawiły się sugestie, że żołnierze mogli cierpieć na jakieś niewykryte podczas badań lekarskich schorzenia. W mediach pojawiła się też informacja, że do tragedii mogły się przyczynić wysoka temperatura i odwodnienie organizmu. Rzecznik prasowy armii ppłk Vicente Pereira podał, że w niedzielne popołudnie na strzelnicy było 40,7oC, ale szkolący się żołnierze mieli pełen dostęp do wody.
Mordercza selekcja
Dwunastotygodniowy kurs komandosów uchodzi za najbardziej mordercze szkolenie, jakie przechodzą wojskowi w portugalskich siłach zbrojnych. Dla wielu chętnych sam początek bywa tak wyczerpujący fizycznie i psychicznie, że odpadają w pierwszym tygodniu. Tu faktycznie bowiem ludzie doprowadzani są do granic swych możliwości psychofizycznych – w końcu celem selekcji jest wybranie najlepszych. „To ciężki trening, który zapobiega stratom w walce”, stwierdził były szef sztabu armii, gen. José Luís Pinto Ramalho, zacytowany w artykule opublikowanym w elektronicznym dzienniku „Observador”. Gen. mjr rez. Carlos Branco, były dyrektor szkolenia komandosów, podkreślił natomiast: „ten kurs jest dla ludzi, a nie nadludzi”.
Niewymieniony z nazwiska instruktor z kursu komandosów zwraca uwagę na jakość dzisiejszych kandydatów do jednostki: „Młodzi ludzie często myślą, gdy przychodzą do oddziału specjalnego, że jesteśmy superbohaterami”. Zdarza się zatem, że niektórzy przyjmują suplementy mające poprawić sprawność (jeżeli zostaną złapani, natychmiast są wyrzucani z kursu). Przy czym wielu kandydatów do sił specjalnych ma słabe przygotowanie fizyczne, bo zaczyna ćwiczyć dopiero w wieku dorosłym.
Byli dowódcy wojskowi w reakcji na sugestie, że należy zmienić program szkolenia kandydatów na komandosów, odpowiadają, że podobnie wyczerpujące kursy istnieją w elitarnych jednostkach zagranicznych, takich jak amerykańska SEAL czy brytyjska SAS. Tam również czasami zdarzają się wypadki. Obecnie w USA trwa postępowanie związane z samobójstwem żołnierza piechoty morskiej. Ustalono, że prawdopodobnie powodem targnięcia się na życie było brutalne podejście instruktorów do kursantów. Najostrzej na propozycję zmiany procesu szkolenia portugalskich komandosów zareagował gen. Ramalho, który przed laty sam ukończył ten kurs. Otóż stwierdził, że „nikt nie myśli o zmianie szkolenia w piłce nożnej przez to, że gracz zmarł podczas gry”. Wojskowi podkreślają, że tragedie nie są codziennością. Ostatnia zdarzyła się po kilkunastu latach od wznowienia kursu komandosów.
Portugalskie media przypomniały, że niedawny śmiertelny wypadek nie był pierwszy. 14 kwietnia 1988 roku dwaj żołnierze, José Luís Grilo i Fernando Teixeira Bastos, zmarli w podobnych okolicznościach. Ówczesny rzecznik armii ppłk Sequeira Marques jako przyczynę ich śmierci podał odwodnienie i udar cieplny. Z objawami odwodnienia trafiło wówczas do szpitala jeszcze czterech innych wojskowych. Kolejny incydent miał miejsce 11 września 1990 roku na marszobiegu w Alcochete, gdy zasłabł żołnierz José Mário da Silva i zmarł podczas transportu śmigłowcem do szpitala. Sztab Generalny Armii jako powód zgonu podał „zaburzenia sercowe związane z objawami zawału serca”. Media zaczęły wówczas sugerować, że przyczyną śmierci mogło być brutalne traktowanie żołnierza. Wokół pułku komandosów zaczęła tworzyć się zła atmosfera, która doprowadziła do jego likwidacji 17 grudnia 1993 roku.
Decyzja polityczna
Pułk odtworzono 22 grudnia 2002 roku, co można powiązać z wybuchem wojny z terroryzmem po atakach 11 września 2001 roku w USA. Po tegorocznej śmierci dwóch komandosów pojawiły się jednak głosy kwestionujące potrzebę istnienia jednostki. Według Catariny Martins z Bloku Lewicy, pułk nie odpowiada szczególnym potrzebom demokratycznego portugalskiego społeczeństwa i nie powinien być reaktywowany w 2002 roku. Zwróciła też uwagę na rodowód komandosów, sięgający czasów dyktatorskich rządów Antónia de Oliveiry Salazara. W 1962 roku w Angoli, wówczas portugalskiej kolonii, powstały bowiem grupy specjalne do zwalczania afrykańskich partyzantów, które później działały też w innych koloniach – w Gwinei i Mozambiku.
Inne ugrupowania i kluczowi politycy, jak prezydent Marcelo Rebelo de Sousa i minister Lopes, są w tej kwestii ostrożni. Choć przyznali, że w kręgach politycznych jest rozważana likwidacja pułku komandosów, zastrzegli, że żadne decyzje jeszcze nie zapadły. Można ich oczekiwać dopiero późną jesienią, po zakończeniu śledztwa w sprawie tragedii na poligonie w Alcochete.
autor zdjęć: Ministerio da Defesa Nacional