Skok w dal

Ze st. szer. Marcinem Wichrem o tym, że każdy może sięgnąć po oficerskie gwiazdki, rozmawia Magdalena Kowalska-Sendek.

 

Ma Pan 29 lat i ośmioletnie doświadczenie w służbie wojskowej. Czy pamięta Pan, dlaczego w ogóle włożył mundur?

Nie mam w rodzinie takich tradycji, a do armii trafiłem z ciekawości – chciałem się sprawdzić. Początkowo miała to być krótka przygoda, ale szybko się okazało, że właśnie służba w wojsku jest tym, co chcę robić w życiu.

 

Do niedawna był Pan żołnierzem 6 Brygady Powietrznodesantowej. Służył w batalionach dowodzenia i logistycznym. Ze spadochroniarzami wyjechał Pan także na misję do Afganistanu. Za Panem osiem pracowitych lat…

Przede wszystkim bardzo ciekawych. Za mną dziesiątki ćwiczeń, poligonów i różnego rodzaju szkoleń. Tuż po przyjściu do jednostki przeszedłem szkolenie spadochronowe. Mogę wykonywać skoki ze spadochronem okrągłym AD-95 oraz szybującym AD-2000. Uczyłem się także układania spadochronów i obsługi automatów spadochronowych. Skończyłem kursy SERE, szkolenie z pierwszej pomocy medycznej i uzyskałem drugi stopień znajomości języka angielskiego. Prywatnie wyszkoliłem się jako płetwonurek i zdałem egzamin na prawo jazdy w czterech kategoriach: A, B, C, T. W 2012 roku razem z kolegami z brygady byłem na XI zmianie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie, pierwszej, podczas której nie zginął żaden polski żołnierz.

 

Po powrocie z Afganistanu skupił się Pan na swojej edukacji?

Rzeczywiście, uzupełniłem wykształcenie cywilne. Dziś jestem absolwentem studiów inżynierskich, magisterskich i podyplomowych na kierunku zarządzanie. Lubię się uczyć, podnosić sobie poprzeczkę i szukać nowych wyzwań. Kiedy dowiedziałem się, że istnieje możliwość, by szeregowi aplikowali na roczne Studium Oficerskie w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych, pomyślałem, że to szansa właśnie dla mnie.

 

Jakie wymagania musieli spełnić kandydaci, by dostać się na uczelnię?

Na początku trzeba było zarejestrować się w systemie komputerowym. Później kandydaci musieli złożyć wymagane dokumenty. Odbywało się to drogą służbową, przez bezpośredniego przełożonego, dowódcę jednostki, aż do Departamentu Kadr MON. Każdy z szeregowych, który chciał się uczyć w WSOWL, musiał legitymować się wykształceniem wyższym, wzorową oceną z opiniowania, i mieć za sobą pięć lat służby. Wymagano także znajomości języka angielskiego na poziomie drugim.

 

Jak na Pana wniosek zareagowali przełożeni?

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszyscy pochwalają pomysł, by szeregowi kształcili się na oficerów, ale osobiście nigdy nie spotkałem się z negatywną opinią na ten temat. Moi przełożeni poparli pomysł i bez wahania zgodzili się, bym aplikował do Wrocławia. Co więcej, jednostka skierowała mnie także na kurs podoficerski. Zdałem egzaminy wstępne i miałem rozpocząć naukę w Dęblinie…

 

Ale dostał się Pan do Wrocławia i postanowił jednak przeskoczyć jeden korpus, by od razu powalczyć o gwiazdki oficerskie.

Tak, nie wahałem się i myślę, że to była dobra decyzja. Podobno wnioski o 15 miejsc na studium oficerskie złożyło blisko 90 kandydatów. W praktyce jednak okazało się, że wymagania formalne spełniło 19 osób. I to właśnie oni stanęli do egzaminów. Pośród nich byłem ja i moich trzech kolegów z 6 Brygady Powietrznodesantowej. Egzaminy we Wrocławiu były dwuetapowe: zdawaliśmy egzamin ze sprawności fizycznej i przeszliśmy rozmowę kwalifikacyjną. Gdy po kilku dniach dowiedziałem się, że dostanę się na studia, bardzo się ucieszyłem.

 

Po 12 miesiącach będziecie mianowani na pierwszy stopień oficerski. Proszę opowiedzieć o programie nauczania.

Jesteśmy na półmetku. Zakończyliśmy etap szkolenia na poziomie dowódców drużyn, a w lipcu zdamy egzaminy uprawniające nas do dowodzenia plutonami. Nauki jest naprawdę dużo. Mamy ponad 20 różnych przedmiotów, są to m.in. taktyka, łączność, podstawy dowodzenia, prawo konfliktów zbrojnych. Mamy też strzelania, szkolimy się z rozpoznania, z SERE i ratownictwa taktycznego. Uczymy się na wykładach i w praktyce. Ale zajęcia programowe to nie wszystko. Wolne popołudnia i wieczory wszyscy i tak spędzamy nad książkami.

 

Czy doświadczenie, które zdobył Pan w służbie, przydaje się na studiach?

Zdecydowanie. Zdobyte wcześniej umiejętności wykorzystujemy przede wszystkim podczas zajęć praktycznych, np. z taktyki. Jako szeregowi miesiącami szkoliliśmy się na poligonach i walczyliśmy w Afganistanie. Doświadczenie działa na naszą korzyść i wzbogaca nas jako przyszłych dowódców. Za sześć miesięcy jako podporucznik będę pamiętał o tym, jak ważną rolę odgrywają szeregowi. I postaram się w odpowiedni sposób kierować swoimi podwładnymi, tak by wykorzystywać ich wiedzę i umiejętności.

  

St. szer. Marcin Wicher jest jednym z pierwszych 15 szeregowych, którzy kształcą się w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu.

Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: Arch. Marcina Wichra





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO