WÓZ IDEALNY

Program „Borsuk” nie może być traktowany wyłącznie jako próba stworzenia następcy leciwych BWP-1. Pojazd ten musi się wpisywać w szerszy kontekst budowy nowoczesnych sił zbrojnych.

 

Dekadę temu do rosomaka podeszliśmy nieco po macoszemu. To miał być pojazd skonstruowany przede wszystkim z myślą o misjach zagranicznych, dla brygad szybkiego reagowania, które w ramach międzynarodowych sił sojuszniczych wykonywałyby zadania bojowe oraz stabilizacyjne. Ogólne założenia projektu wynikały z doktryny NATO, a nie oczekiwań krajowych. Mimo to pojazd dostosowano do potrzeb polskich – uwzględniono wymóg pływalności, co skutkowało gorszym opancerzeniem. Brak systemowego podejścia i złe oszacowanie kosztów programu sprawiły jednocześnie, że rosomaki nie miały przeciwpancernych pocisków kierowanych (ppk) i zostały wyposażone w zbyt małą liczbę radiostacji. Czy w programie nowego bojowego wozu piechoty Borsuk będzie można uniknąć podobnych wpadek?

 

Szersze spojrzenie

Dziś najważniejszy jest człowiek. Maszyny bojowe projektuje się zatem tak, aby załoga i desant miały komfortowe warunki służby i wysoki poziom ochrony. Nowe wozy nie powstają już w związku z wymaganiami doktryny armii masowych, kiedy to sprzęt sam w sobie nie musi się odznaczać jakimiś szczególnie wysokimi walorami technicznymi, bo zrekompensuje to masowość jego użycia. Dziś każdy pojazd, a nade wszystko jego załoga i desant, są na wagę złota. Jednostek sprzętu jest mniej, ale nowoczesna armia walczy w ten sposób, aby minimalizować swoje straty, także dzięki technicznemu zaawansowaniu użytkowanych platform. Również i z tego powodu stają się one bardzo kosztowne.

Nie należy jednak szukać oszczędności. Trudno, że specjalne fotele przeciwwybuchowe są bardzo drogie, a elementy poprawiające bezpieczeństwo radykalnie zwiększają masę. Najważniejszy jest człowiek. Pod tym względem widać bardzo wyraźne, że państwa Zachodu nie idą na kompromisy.

Bojowy wóz piechoty to „buldog” – broń klasycznego pola walki w wojnie pełnoskalowej, czyli takiego, które obserwowaliśmy w 2003 roku w Iraku, w 2006 roku w Libanie, w 2011 roku w Libii, a dziś widzimy na Ukrainie. W takim konflikcie są potrzebne pojazdy łączące w sobie różne wymagania: wysoką mobilność i zapewnienie żołnierzom dużej świadomości sytuacyjnej z solidną ochroną, porządną siłą ognia, pojemnym przedziałem desantowym. Nie wszystkie te elementy można mieć jednocześnie. Dlatego popularne staje się pojęcie konstrukcji modułowej – pojazdu-platformy, który można zaaranżować różnorodnie, w zależności od zadania. Tak jest i u nas. Już jakiś czas temu ogłoszono program uniwersalnej modułowej platformy gąsienicowej (UMPG). W jej ramach ma powstać między innymi bojowy wóz piechoty Borsuk. Kwestia uniwersalnej platformy dla BWP rodzi wiele pytań dotyczących taktyki i zasad walki. Czy lepiej jest oczekiwać umieszczenia możliwie wielu sensorów na każdym wozie i formowania homogenicznych plutonów, jak się to dzieje obecnie, czy może rozsądniej jest stworzyć zupełnie nowy model plutonu czy kompanii, z różnymi pojazdami, przeznaczony do różnych celów? Co staje się ważniejsze: spieszenie licznej i dobrze wyposażonej piechoty czy siła ognia BWP? To pytania, które należy postawić na początku formułowania doktryny walki, czego pochodną będą wymagania techniczne dla tego typu pojazdów.

 

Znajomość potrzeb

Można nawet pójść dalej i powiedzieć, że współcześnie klasyczne BWP zdają się niepotrzebne, że zamiast równoległego rozwoju bojowego wozu piechoty uzbrojonego w armatę kalibru 30 mm, przydatną głównie do walki z innymi bojowymi wozami piechoty, oraz wozu wsparcia bezpośredniego Gepard, o silniejszym uzbrojeniu, lepiej z borsuka zrobić transporter opancerzony bez wieży (dzięki czemu będzie przewozić liczniejszą drużynę piechoty, o większych możliwościach po spieszeniu) i już na poziomie plutonów zmechanizowanych połączyć go z gepardami. To akurat jednak koncepcja, która w naszej armii nie jest brana pod uwagę.

Współcześnie nawet jeden czołg czy BWP należy postrzegać jako część zwartego, stale będącego we wzajemnych interakcjach, szerokiego systemu. Zyskało to modną nazwę sieciocentryczności. To pojęcie można rozciągnąć na etap planowania i realizacji programów uzbrojenia. Inżynierowie projektujący nowy wóz muszą mieć świadomość, że będzie on operował w konkretnym środowisku, w którym obowiązują określone standardy. Wojsko zaś jest zobowiązane odpowiednio wcześniej te standardy opracować i wdrożyć. Jeśli to nie działa, mamy do czynienia z takimi problemami, jak chociażby brak zgrania systemów łączności między różnymi typami pojazdów bojowych. W borsuku takie elementy muszą być dopięte już na poziomie projektowania. Ten pojazd musi bowiem powstawać nie równolegle, lecz jednocześnie z takimi programami jak choćby „Tytan”.

 

Oczami żołnierzy

Gdyby zapytać dowódcę kompanii, plutonu, wozu czy drużyny piechoty, jaki powinien być ich zdaniem idealny bojowy wóz piechoty, opinie mogłyby się nieco różnić. Inaczej na narzędzie walki patrzy bowiem dowodzący całym plutonem, inaczej kierowca. Ale wspólnych wniosków będzie jednak więcej.

Dla załogi kluczowe parametry to mocna jednostka napędowa, dobra świadomość sytuacyjna, solidna ochrona i potężna siła ognia. I tak napęd, koniecznie w łatwym do wymiany i diagnostyki układzie power-pack, musi mieć nadmiar mocy. Dzięki temu wóz będzie się sprawnie poruszał w terenie, szybko jeździł i stanie się niezawodny. Właściwe warunki pracy załóg będą automatycznie przekładały się na efektywność całych pododdziałów. „Właz i przyrządy obserwacyjne kierowcy powinny umożliwiać mu obserwację półsfery przed wozem oraz zapewniać możliwość obserwacji sąsiednich wozów w szyku. Przyszły BWP powinien mieć zatem duże i odpowiednio rozmieszczone peryskopy, noktowizor lub nawet termowizor dla kierowcy do obserwacji drogi w nocy, a także kamerę cofania”, wyjaśnia kpt. Michał Pietrzak, oficer w Wydziale G-2 12 Dywizji Zmechanizowanej, wcześniej między innymi dowódca kompanii na BWP-1 w 7 Brygadzie Obrony Wybrzeża.

Jak powinien być uzbrojony nowy wóz? „Uzbrojenie, środki obserwacji i sprzężony z nimi system kierowania ogniem są najistotniejszą częścią współczesnego bojowego wozu piechoty. Ich dobór trzeba poprzedzić staranną analizą, uwzględniającą sposób przyszłego wykorzystania nowego wozu w walce”, zauważa kpt. Pietrzak. „Szybkostrzelna armata powinna umożliwiać użycie amunicji programowalnej i być zdolna do niszczenia nie tylko siły żywej i wozów opancerzonych, lecz także celów nisko lecących, w tym śmigłowców i bezzałogowych statków powietrznych. Konieczna jest też wyrzutnia ppk, żeby razić czołgi przeciwnika. W wypadku wyboru wieży bezzałogowej należy rozpatrzyć możliwość usuwania zacięć i niesprawności uzbrojenia z wnętrza wozu. System kierowania ogniem powinien mieć tryb hunter-killer [wymiana funkcji między dowódcą i działonowym]”, dodaje kapitan.

Obserwację ma zapewnić między innymi dookolne urządzenie do obserwacji dzienno-nocnej dla dowódcy. Do tego konieczne są odpowiednie radiostacje. Solidną ochronę zapewniłby pancerz właściwy chroniący od czoła przed ogniem armat szybkostrzelnych innych BWP, po bokach – od ognia wkm, a od spodu dawałby solidną osłonę od min. Należy też wspomnieć o aktywnych systemach samoobrony, głównie przed ppk.

Jak łatwo zauważyć, obecnie eksploatowany w Wojsku Polskim BWP-1 nie spełnia… żadnego z tych wymogów. Nawet rosomakowi wiele z takiej listy brakuje.

Dla drużyny piechoty jadącej do walki w BWP jego siła ognia może być z kolei już pewnym problemem. Im większa siła ognia pojazdu, tym mniej miejsca dla żołnierzy desantu, a drużyna złożona na przykład zaledwie z sześciu ludzi, po spieszeniu nie będzie miała dość sił, aby działać samodzielnie. Piechurzy podkreślają zawsze, że chcą wiedzieć dokładnie, w jakich warunkach przyjdzie im działać w chwili opuszczenia wozu. Przedział desantu musi być zatem wyposażony w nowoczesne kamery dzienno-nocne pokazujące teren wokół pojazdu. Włazy muszą się łatwo zamykać i otwierać, i być na tyle duże, by objuczeni w broń i wyposażenie osobiste żołnierze łatwo mogli się nimi przemieszczać. Warunki bytowe w BWP powinny być takie, aby nawet długa jazda nie zmęczyła żołnierzy, ponieważ muszą być oni gotowi do walki. Chodzi zatem o klimatyzację, odpowiednią aranżację foteli, pokładowe ładowarki do urządzeń elektronicznych, miejsce na bagaż.

Dowódca kompanii zwróci z pewnością uwagę na system dowodzenia i wymiany danych z wozami z plutonów, w tym na system zarządzania polem walki. Jego borsuk musi być swoistym centrum dowodzenia, ze zwielokrotnionymi względem pozostałych BWP środkami łączności. Chodzi o to, aby nie trzeba było korzystać z plecakowej radiostacji radiotelefonisty.

Czy głośny dziś wymóg pływalności jest tym, co dowódca wozu, żołnierze desantu czy nawet dowódca kompanii mogą uznać za szczególnie przydatny? Wydaje się, że niekoniecznie. W warunkach pokoju pokonywanie przeszkód wodnych w ten właśnie sposób jest zmorą, ze względu między innymi na wiele szczególnych procedur bezpieczeństwa i wyzwań logistycznych. Nic dziwnego, że rzadko jest to trenowane. W czasie wojny o tym, czy kompania sforsuje rzekę, czy nie, i tak będzie decydowało przede wszystkim wsparcie saperów, a nie możliwości samych wozów. Pływalność podoba się jednak na wyższych sztabach, bo poszerza teoretyczne możliwości taktyczne wojsk, pozwala uelastycznić planowanie, daje większe pole do działania.

 

To nie czołgi

Koncepcja wozu Borsuk uwzględnia konieczność zastosowania w nim wielu nowatorskich rozwiązań – chodzi o mocny silnik, uzbrojenie (30-milimetrowa armata w wieży bezzałogowej oraz ppk), aktywne systemy samoobrony, funkcjonowanie w sieciocentrycznym systemie wymiany danych. Jednocześnie jest jednak bardzo klasyczna. Ma bowiem być zbudowany pojazd o typowych dla BWP cechach, jeśli chodzi o uzbrojenie, wymiary, masę czy wielkość przedziału desantowego. Tak więc ma powstać bojowy wóz piechoty, tyle że z wieloma awangardowymi rozwiązaniami. Nie jest to nic nietypowego, taki kierunek rozwoju tego typu konstrukcji można obserwować na całym świecie.

Bojowe wozy piechoty to jednak nie czołgi. Nigdy nie osiągną ich siły ognia czy poziomu ochrony (to ostatnie jest możliwe w wypadku najcięższych wozów tego typu, które są po prostu… czołgami bez wież). Zasadniczym ich zadaniem jest dowiezienie na pole walki i wsparcie w boju drużyny piechoty. I o tym przede wszystkim trzeba pamiętać w kontekście programu „Borsuk”. Być może realizowany program UMPG, w którego ramach ma powstać i BWP, i „lekki czołg” Gepard, da nam możliwość bardziej elastycznego podejścia do tego, jaki pojazd jest idealnym narzędziem transportu i wsparcia drużyny piechoty na polu walki.

 

 

Norbert Bączyk

autor zdjęć: Arkadiusz Dwulatek/Combat Camera DORSZ





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO