Operacje informacyjne są nieodłącznym elementem nowoczesnego pola walki i mogą być bardzo skuteczną bronią.
Podczas XIV bojowej zmiany w Afganistanie doszło w Ghazni do wypadku. Stało się to niedaleko polskiej bazy, w miejscu, gdzie żołnierze detonowali różnego rodzaju materiały wybuchowe i znalezione „ajdiki”. Teren, nazywany przez nich dołkiem saperskim, był ogrodzony i oznakowany jako miejsce niebezpieczne. Niestety, dwoje afgańskich dzieci zignorowało zakazy i znaki ostrzegawcze. Malcy dostali się za ogrodzenie i, bawiąc się niewybuchem, zginęli na miejscu.
Sytuacja była poważna. Z wioski, gdzie mieszkały dzieci, prawdopodobnie wywodziły się też osoby, które kilka miesięcy wcześniej przeprowadziły atak na bazę Ghazni, istniało więc niebezpieczeństwo, że w odwecie za śmierć maluchów zostaną zaatakowani polscy żołnierze. Dowództwo XIV zmiany musiało zareagować bardzo szybko. Wszystkimi możliwymi kanałami informowano, że młodzi Afgańczycy nie zginęli z rąk żołnierzy, lecz stracili życie dlatego, że zignorowali niebezpieczeństwo. Polacy spotykali się z miejscowymi władzami i rodzinami dzieci. I choć wojsko nie było winne tej śmierci, wypłaciło rodzinom odszkodowania za stratę bliskich. „Liczył się czas. Musieliśmy sięgnąć po narzędzia związane z Info Opsem. Dziś nie da się inaczej funkcjonować na polu walki”, przyznaje gen. bryg. dr Cezary Podlasiński, dowódca XIV zmiany PKW w Afganistanie, a obecnie dowódca Centrum Operacji Lądowych – Dowództwa Komponentu Lądowego. „Mieliśmy wiele sukcesów właśnie dzięki działaniom informacyjnym. Tak też było w wiosce Nani, na południe od Ghazni. Nie stosowaliśmy tam żadnych rozwiązań siłowych, ale za to często tłumaczyliśmy władzom i starszyźnie, że dopóki będą ukrywać talibów, my nie będziemy z nimi współpracować – nie będziemy prowadzić żadnych inwestycji i przekazywać pomocy humanitarnej. Proszę uwierzyć, że sami się zmobilizowali i przegonili rebeliantów z wioski”, dodaje.
Zdobyć informację
Operacje informacyjne najprościej można zdefiniować jako zespół działań, które mają wpływać na otoczenie, by osiągnąć przewagę nad przeciwnikiem. W takie operacje są angażowani różnego rodzaju specjaliści, wpływowi ludzie i autorytety. Wszyscy, którzy mogą pomóc osiągnąć jeden, z góry zamierzony cel. Info Ops to wpływanie na środowisko lokalne, przekazywanie sprofilowanych komunikatów i informacji, zaskarbianie sympatii i zaufania miejscowych, kształtowanie opinii oraz oddziaływanie na wolę i morale przeciwnika.
Do narzędzi wykorzystywanych przez Info Ops należą między innymi środki związane z działaniami psychologicznymi: spoty telewizyjne, dżingle radiowe, ogłoszenia w prasie codziennej, billboardy, plakaty i ulotki. Bardzo ważne są też spotkania z kluczowymi partnerami w danym regionie.
Operacje informacyjne były wykorzystywane w każdym konflikcie zbrojnym. Za ich pomocą między innymi oddziaływano na psychikę żołnierzy przeciwnika, na przykład na ich morale i posłuszeństwo względem przełożonych, oraz wprowadzano żołnierzy i ich dowódców w błąd. Początkowo działania te były dość przypadkowe i intuicyjne. Nie było ustalonych zasad postępowania i brakowało jasno określonych narzędzi, którymi ta dziedzina wojskowości może się posługiwać.
Specjaliści z dziedziny Info Ops uznają, że przełomem dla operacji informacyjnych była pierwsza wojna w rejonie Zatoki Perskiej (1990–1991). Według amerykańskich danych około 70 tys. żołnierzy irackich poddało się w wyniku prowadzonych działań psychologicznych, a niemal wszyscy jeńcy wojenni przyznali, że zetknęli się z produktami amerykańskich operacji psychologicznych. Kolejne udane operacje informacyjne Amerykanie przeprowadzili kilka lat później na Haiti.
Lekcja z misji
Zasada, jaką rządzi się Info Ops, jest prosta: wygra ten, kto szybciej otrzyma i przetworzy informację. „Na początku misji główną rolę odgrywają działania bojowe. Z czasem rośnie wartość współpracy cywilno-wojskowej, zespołów odbudowy prowincji, działań psychologicznych i komórek prasowych. To wszystko jest częścią operacji informacyjnych”, wyjaśnia gen. bryg. Cezary Podlasiński.
Polscy żołnierze z operacjami informacyjnymi zetknęli się (na bojowo) po raz pierwszy w Iraku. Na misji okazało się, że Amerykanie mają dobrze rozwinięte struktury Info Ops i wielu specjalistów. U nas nikt nie widział takiej potrzeby, dlatego początkowo wiedzę zdobywaliśmy, podpatrując sojuszników. Rodzimi specjaliści IO pojawili się dopiero na V zmianie w Afganistanie, a etatowe struktury wprowadzono podczas VII tury ISAF. Niezależnie od misji w Iraku i Afganistanie Info Ops w polskim wydaniu bardzo dobrze radził sobie także na Bałkanach. W Kosowie wzorcowo współpracowały ze sobą wszystkie elementy pozamilitarne: CIMIC, PsyOps, wydział prasowy i zespoły łącznikowo-monitorujące.
„Info Ops znaczy czasem więcej niż cały batalion wojska. Jedna dobrze przemyślana ulotka ma większą moc niż uzbrojony żołnierz. Tu liczą się trafiony pomysł, czas oraz środowisko, dla którego są przeznaczone tego typu działania”, dopowiada gen. bryg. Rajmund T. Andrzejczak, dowódca 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej. „Działania informacyjne powinny być częścią każdych manewrów i ćwiczeń. Jesteśmy społeczeństwem informacyjnym, prowadzimy wojny w dziedzinie informacji, powinniśmy więc mieć do tego odpowiednie narzędzia”.
Dowódca XIV zmiany PKW wyjaśnia, że działania niekinetyczne są planowane na całą misję od pierwszego do ostatniego miesiąca. Na każdy miesiąc osobno planuje się prace i w razie potrzeby służby IO reagują na wydarzenia bieżące. „Podczas XIV zmiany mieliśmy trzy duże przedsięwzięcia: festiwal „Ghazni – stolica islamu 2013”, wybory prezydenckie oraz zakończenie działalności operacyjnej w Ghazni i przeniesienie sił i środków do Bagram”, wspomina gen. Podlasiński. „Każde z tych wydarzeń starannie zaplanowaliśmy także pod względem informacyjnym. Chcieliśmy tak przekazać Afgańczykom informacje, żeby ich przekonać, by na przykład nie planowali ataków w czasie festiwalu. Tłumaczyliśmy, że to ich święto, więc będą przede wszystkim działać na szkodę sobie”, wyjaśnia.
Na podobnej zasadzie informowano o wyborach. Nie chodziło przy tym o agitację, lecz jedynie o zachęcenie do pójścia na wybory, do aktywnego zmieniania własnego państwa. „Ostatnia sprawa była dla mnie jako dowódcy najważniejsza. Zależało mi na tym, by naszemu wyjściu z Ghazni towarzyszyły nie ostrzał i nienawiść, lecz podziękowania za siedmioletnią służbę. Na powodzenie tej operacji pracowaliśmy długo, ale osiągnęliśmy sukces”, przyznaje dowódca. Mieszkańcy Ghazni i lokalne władze dziękowali żołnierzom za pobyt, za różnego rodzaju inwestycje i pomoc w wyszkoleniu afgańskiego wojska.
„Jestem przekonany, że do końca naszego pobytu w Ghazni to między innymi skuteczne operacje informacyjne zapewniły nam bezpieczeństwo. Przez siedem miesięcy ani razu nie ostrzelano bazy i nie doszło do żadnego ataku. Ale to nie dzieje się ot, tak. To ciężka praca, wymagająca zaangażowania wszystkich – od każdego żołnierza indywidualnie, od specjalistów sztabu z różnych dziedzin, na przykład CIMIC-u, a także od ratowników, lekarzy i dowódców na wszystkich szczeblach dowodzenia. Ja sam w ciągu każdego tygodnia wielokrotnie byłem poza bazą, by spotykać się z lokalnymi władzami”, opowiada gen. Podlasiński.
Operacje informacyjne w polskim wykonaniu mają dość krótką tradycję. Początkowo podpatrywaliśmy sojuszników i korzystaliśmy, zwłaszcza na misjach, z ich wiedzy. Obecnie próbujemy tworzyć własne rozwiązania systemowe. W resorcie obrony trwają prace nad jednolitą koncepcją komunikacji strategicznej, której częścią jest Info Ops.
autor zdjęć: UN/Shehzad Noorani