POLSKIE SKRZYDŁA NAD AFRYKĄ

Po Czadzie, Mali i Republice Demokratycznej Konga polscy żołnierze kolejny raz pomagają ludności afrykańskiej. Przewożą ludzi i dostarczają towary oraz sprzęt do objętej rebelią Republiki Środkowoafrykańskiej.

 

Polski Kontyngent Wojskowy w Republice Środkowoafrykańskiej z kilku powodów jest szczególny. Po pierwsze, jest jednym z mniejszych. Ponadto został przygotowany do misji w rekordowo krótkim czasie. W grudniu 2013 roku Francuzi poprosili polskie wojsko o pomoc. 29 stycznia prezydent Bronisław Komorowski podpisał postanowienie o użyciu kontyngentu, a już następnego dnia z wojskowego lotniska Okęcie żołnierze wylecieli, aby wypełniać swoje zadania.

Nietypowa jest też dyslokacja kontyngentu. Chociaż jest nazywany polskim kontyngentem w Republice Środkowoafrykańskiej, miejscem jego stacjonowania jest baza francuskich sił powietrznych w centralnej Francji. Stamtąd samolot transportowy C-130 Hercules o numerze 1502 z biało-czerwonymi szachownicami wykonuje loty transportowe do Republiki Środkowoafrykańskiej, stolicy tego kraju Bangi. Głównym zadaniem kontyngentu jest bowiem wzmocnienie misji wojsk francuskich „Sangaris”, polegającej na udzielaniu pomocy Misji Międzynarodowego Wsparcia Sił Afrykańskich w Republice Środkowoafrykańskiej (MISCA) prowadzonej z mandatu ONZ przez Unię Afrykańską.

 

Doświadczona ekipa

W skład PKW RŚA wchodzi 32 żołnierzy i dwóch pracowników wojska. Większość wojskowych pochodzi z 33 Bazy Lotnictwa Transportowego z Powidza. Kontyngent dysponuje jednym samolotem C-130E Hercules, który pilotują dwie załogi: zespołem Alfa dowodzi major pilot Marcin Szubiński (pełniący jednocześnie funkcję zastępcy dowódcy kontyngentu), a Brawo − kapitan pilot Szymon Gajowniczek. W skład kontyngentu wchodzą także żołnierze obsługi samolotu, logistycy, przedstawiciele Żandarmerii Wojskowej oraz Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Pracą grupy techników naziemnych kieruje młodszy inżynier podporucznik Robert Bąk, a technikami latającymi inżynier pokładowy kapitan Piotr Nowak. W 33 Bazie Lotnictwa Transportowego w Powidzu w gotowości do działania jest utrzymywany drugi Hercules, który w razie konieczności może szybko zastąpić pierwszy samolot.

Dowódcą kontyngentu jest major pilot Sławomir Byliniak, pełniący na co dzień obowiązki zastępcy dowódcy 13 Eskadry Lotnictwa Transportowego w 8 Bazie Lotnictwa Transportowego w Krakowie-Balicach. Jest pilotem wojskowym I klasy, dowódcą załogi i instruktorem pilotażu. W powietrzu spędził ponad 4030 godzin na różnych samolotach. W przeszłości wykonywał wiele lotów w strefie działań wojennych w Iraku, Afganistanie, Czadzie, Syrii i Libanie oraz na Bałkanach. Brał udział w ćwiczeniach sojuszu północnoatlantyckiego, w tym Sił Odpowiedzi NATO na Wyspach Zielonego Przylądka. W 2012 roku dowodził zespołem lotniczym (C-295) w polskim kontyngencie w Afganistanie.

 

Warunki służby

Miejscem stacjonowania polskiego kontyngentu na terenie Francji jest baza lotnicza Bricy, położona w departamencie Loiret, 15 km od miejscowości Orleans. Wybór padł na to miejsce, ponieważ stacjonują tam francuskie transportowce C-160 Transall i C-130H Hercules, co znacznie ułatwia współdziałanie oraz obsługę polskiego samolotu.

Polacy mają dobre warunki zakwaterowania − mieszkają w jednoosobowych pokojach w hotelu na terenie bazy. Żywią się w kasynie jednostki, chociaż typowo francuskie menu nie zawsze im odpowiada − po kilku dniach pobytu poprosili, aby ich śniadania zostały nieco wzbogacone. Francuzi udostępnili polskim żołnierzom pięć pomieszczeń biurowych. Niestety, nie było w nich dostępu do telefonów oraz internetu. Na początku były też kłopoty z pralnią. Na szczęście przedstawiciele sojuszniczej armii francuskiej są dla Polaków bardzo życzliwi i na bieżąco wszystkie problemy socjalne usuwają.

Bazy lotnicze na całym świecie są rozmieszczone na dużych powierzchniach. Aby nasi żołnierze mogli się sprawnie przemieszczać, strona francuska użyczyła im trzech samochodów, które mogą być wykorzystywane tylko na terenie jednostki wojskowej.

 

Pomoc z powietrza

Podstawowym zadaniem żołnierzy PKW RŚA jest zapewnienie transportu lotniczego wojskom koalicyjnym działającym w Republice Środkowoafrykańskiej. Załogi Herculesów startują z bazy Bricy i są w trasie przez kilka dni. O tym, jaki ładunek zawiozą polscy lotnicy, decydują ludzie z centrum logistycznego sił francuskich (Centre Multimodal des transports), które znajduje się niedaleko Paryża. Planowaniem tras oraz oceną możliwości bezpiecznego wykonania lotu zajmuje się inna instytucja − Joint Force Air Component Commander, mająca siedzibę w okolicach Lyonu. W obu tych wyspecjalizowanych placówkach pracują polscy oficerowie łącznikowi, którzy przekazują zadania do dowództwa polskiego kontyngentu wojskowego.

W procedurze planistycznej najważniejsze i najbardziej czasochłonne jest uzyskanie pozwoleń dyplomatycznych na przelot samolotu nad wybranymi państwami. W zależności od kraju, w którym się sprawę załatwia, i od rodzaju przewożonego ładunku trwa to od kilku do kilkunastu dni.

Ze względów bezpieczeństwa są zawsze opracowywane dwa warianty tras przerzutu sił i środków. Do rozładunku lub przeładunku towarów typuje się kilka lotnisk Europy, Afryki Zachodniej i docelowo Centralnej. Czas trwania jednej misji nie jest zatem w żaden sposób zależny ani od załogi, ani od dowództwa naszego kontyngentu. Polacy pokonują w tym czasie tysiące kilometrów i spędzają w powietrzu kilkadziesiąt godzin.

Utworzenie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Republice Środkowoafrykańskiej największe znaczenie ma dla ludności tego biednego kraju. Każda tona żywności czy sprzętu przywieziona tam na pokładzie polskiego samolotu może poprawić egzystencję wielu ludzi. Innym wymiarem udziału polskich żołnierzy w tej operacji jest zacieśnienie współpracy z żołnierzami armii francuskiej, która wynika z partnerstwa strategicznego podpisanego przez nasze kraje (podobnie, jak to było w czasie operacji w Mali).

 

Zagrożenie

Jak zapewnił w połowie stycznia 2014 roku minister Tomasz Siemoniak, nasz kontyngent nie bierze udziału w działaniach bojowych. Żołnierze mają jedynie broń osobistą do ewentualnej samoobrony. Nie znaczy to jednak, że nie istnieją tam żadne zagrożenia. W stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej cały czas jest niespokojnie. Na miejscowym lotnisku znajduje się obóz dla ponad 100 tys. uchodźców. Często dochodzi do ostrzałów. Cały czas istnieje obawa, że zdeterminowani uchodźcy lub rebelianci mogą na przykład zająć pas startowy, a tym samym uniemożliwić lądowanie lub start. Za bezpieczeństwo w tym miejscu odpowiadają francuscy żołnierze. Z konieczności nasze załogi dokonują tam tylko rozładunku lub przeładunku i zaraz odlatują. Na odpoczynek i nocowanie wyznacza się zazwyczaj inny kraj afrykański, gdzie nie istnieje żadne zagrożenie.

Bogusław Politowski

autor zdjęć: Archiwum 33 BLT





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO