Od piątku śmigłowce z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej szukają zaginionego na Bałtyku żeglarza. Mężczyzna płynący z rodziną jachtem z Gdańska do Helu, w niewyjaśnionych okolicznościach, gdy bliscy znajdowali się pod pokładem, wypadł do morza.
Rodzina o zniknięciu mężczyzny poinformowała Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa w piątek tuż po godzinie 18. Do akcji poszukiwawczej natychmiast wyruszyły należące do MSPiR Morskie Statki Ratownicze typu SAR-3000 oraz typu SAR-1500, a w powietrze wzbił się ratowniczy śmigłowiec Anakonda z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.
– Ponieważ Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa nie dysponuje śmigłowcami, Marynarka Wojenna jako jedyna służba wyszkolona do działań ratowniczych nad obszarami morskimi wspiera ją podczas akcji ratowania życia i zdrowia – wyjaśniał kmdr ppor. Czesław Cichy, rzecznik prasowy BLWM.
Wojskowy śmigłowiec, który wystartował o godzinie 18.29, spędził wczoraj w powietrzu prawie trzy godziny, przeszukując przez ten czas ponad czterysta kilometrów kwadratowych Bałtyku, przemierzając m.in. pięciokrotnie trasę z Gdańska do Helu.
Kiedy dzisiaj o godzinie 4.30 rano Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne wznowiło poszukiwania, wojskowa Anakonda znów wzbiła się w powietrze. Po godzinie 10, po dwóch turach lotów, w akcji ratowniczej zastąpił ją inny śmigłowiec z BLWL – Mi-2. Ponieważ zaginionego żeglarza niestety nadal nie odnaleziono, o godzinie 15.40 wystartował on do kolejnego patrolu poszukiwawczego.
autor zdjęć: BLMW
komentarze