Podpisanie paktu Ribbentrop-Mołotow było hiobową wieścią dla wszystkich krajów obawiających się nowej wojny w Europie, a zwłaszcza dla Polski. Oto dwa totalitarne państwa zawiązały układ o nieagresji, który w istocie zawierał tajną klauzulę z jak najbardziej agresywnym planem podziału między siebie terytorium Polski i innych państw Europy Środkowej.
23 sierpnia 1939 roku w Moskwie. Od lewej stoją: szef działu prawnego niemieckiego MSZ Friedrich Gauss, niemiecki minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop, Józef Stalin oraz ludowy komisarz (minister) spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesław Mołotow.
Podobno na dokumentach paktu niemiecko-sowieckiego, będącego w istocie czwartym rozbiorem Polski, oprócz podpisów Ribbentropa i Mołotowa widnieją plamy po alkoholach – ślady radości przedstawicieli dwóch wydawałoby się przeciwstawnych i wrogich sobie ideologii… Dla niektórych starych komunistów (niewielu ich zostało po czystkach 1937 roku) widok Józefa Stalina wznoszącego przed Joachimem von (ów szlachecki tytuł ten były handlarz winem przypisał sobie bezpodstawnie) Ribbentropem toast za zdrowie Adolfa Hitlera musiał być szokiem. Czego oczywiście nie okazywali, choć już mogli wcześniej nieco się oswoić z fetowaniem nazistowskiej osobistości, kiedy na lotnisku moskiewskim, gdzie miał lądować samolot z niemieckim ministrem spraw zagranicznych, zawisły flagi ze swastykami. Były one wymalowane w odwrotne strony niż te oficjalne, gdyż wcześniej służyły jako rekwizyty w antynazistowskich filmach propagandowych... Wszak Związek Sowiecki był dotychczas ostoją dla wszystkich ruchów antyfaszystowskich na świecie. Natomiast III Rzesza wręcz przeciwnie – stała w pierwszym szeregu krucjaty antykomunistycznej.
Brunatno-czerwone interesy
Cytując Szekspira, w rzeczywistości dla obu dyktatorów te przejawy ideologicznego konfliktu to „słowa, słowa, słowa”. Dla doraźnych politycznych korzyści mogli zaprzeczać samym sobie i kłamać w żywe oczy – Hitler i Stalin pod tym względem byli bardzo podobni i równie bezwzględni w podążaniu do obranego celu. A tym doraźnym celem latem 1939 roku była przede wszystkim zagłada Polski. Dla Stalina stare hasło z przegranej z Rzecząpospolitą wojny w 1920 roku, że po „trupie Polski” będzie niósł sowiecką ideologię, było wciąż aktualne. Pakt z Hitlerem dawał mu czas na przygotowanie się do wojny, a jednocześnie zapewniał zagarnięcie bałtyckich republik (Litwa wpadła mu w ręce po korekcie paktu 28 września) i znacznej części terytorium państwa polskiego bez większego wysiłku. Sowiecki dyktator zdawał sobie sprawę, że Armia Czerwona, po tym, jak na jego rozkaz zdziesiątkowano jej korpus oficerski, to wciąż kolos na glinianych nogach (udowodniła to kampania przeciw Polsce 17 września 1939 roku). Oczywiście rad był też z tego, że będzie mógł się bezpiecznie przyglądać, jak „zachodni imperialiści wezmą się za łby z Hitlerem”, a kiedy już osłabną na tyle, by móc uderzyć – jego „pancerna pięść” za jednym zamachem zgarnie i Berlin, i Paryż (mogło się to rzeczywiście udać, gdyby w czerwcu 1941 roku Hitler nie uprzedził swego „sojusznika”).
Natomiast Hitler dzięki paktowi z Moskwą zyskiwał nie tylko wolną rękę w agresji na Polskę, lecz także zapewnienie pomocy Armii Czerwonej w walce z nią oraz aspekt dla Berlina niebagatelny: gwarancję neutralności Sowietów podczas konfliktu z państwami zachodnimi. Wszak walka na dwa fronty była zmorą niemieckich sztabowców od czasów wielkiej wojny (ona się w końcu ziściła, ale w 1939 roku byłaby dla nie do końca przygotowanych do wojny Niemiec katastrofą). Jak celnie zauważa prof. Andrzej Garlicki: „Pakt Ribbentrop-Mołotow nazywa się często IV rozbiorem Polski. Ta nazwa dobrze oddaje jego istotę. Dwa sąsiadujące z Polską państwa zawarły porozumienie dotyczące podziału jej terytorium pomiędzy siebie. Po kilku tygodniach porozumienie to zostało zrealizowane. […] Obaj partnerzy podpisujący pakt na Kremlu traktowali go jako rozwiązanie doraźne. Obaj mieli cele o wiele bardziej ambitne niż rozbiór Polski czy podporządkowanie republik nadbałtyckich. Były to cele sprzeczne, dlatego wojna pomiędzy III Rzeszą i Związkiem Radzieckim była nieunikniona”.
Taniec z ukrytymi za plecami nożami
Formalnie i oficjalnie pakt podpisany przez ministra spraw zagranicznych Niemiec Joachima von Ribbentropa i jego sowieckiego odpowiednika Wiaczesława Mołotowa miał rozstrzygać wszelkie sprawy sporne między oboma państwami na drodze pokojowej. Był to więc klasyczny pakt o nieagresji, lecz dołączono doń tajny protokół ustalający „strefę wpływów” obu totalitarnych mocarstw w środkowo-wschodniej Europie. Ów protokół składał się z czterech punktów. Pierwszy głosił: „W wypadku terytorialnych i politycznych przekształceń na terenach należących do państw bałtyckich (Finlandia, Estonia, Łotwa i Litwa) północna granica Litwy stanowić będzie jednocześnie granicę stref interesów Niemiec i Związku Sowieckiego. W związku z tym obie strony uznają zainteresowanie Litwy w stosunku do rejonu Wilna” (jak zauważono wyżej – kwestia Litwy uległa korekcie pod koniec września na korzyść Sowietów).
Punkt drugi był kluczowy dla losów Polski i stanowił jej rzeczywisty rozbiór: „W wypadku terytorialnych i politycznych przekształceń na terenach należących do Państwa Polskiego granica stref interesów Niemiec i Związku Sowieckiego przebiegać będzie w przybliżeniu po linii rzek Narwi, Wisły i Sanu. Kwestia, czy w obopólnym interesie będzie pożądane utrzymanie niezależnego Państwa Polskiego i jakie będą granice tego państwa, będzie mogła być ostatecznie wyjaśniona tylko w toku dalszych wydarzeń politycznych. W każdym razie oba rządy rozstrzygną tę kwestię na drodze przyjaznego porozumienia” (w tym wypadku także w toku wojny doszło do korekty ustaleń: Sowieci w zamian za Litwę odstąpili Niemcom Lubelszczyznę i wschodnią część Mazowsza).
Punkt trzeci odnosił się do rumuńskiej Besarabii – Sowieci podkreślali zainteresowanie tym terytorium, Niemcy przeciwnie – deklarowali jego brak, co w rezultacie później skutkowało sowiecką agresją. W punkcie czwartym obie strony deklarowały, że protokół zachowają jako akt tajny. Oprócz kwestii terytorialnych i stricte wojskowych zagwarantowano współpracę gospodarczą. Do Niemiec zaczęły płynąć transporty płodów rolnych i surowców mineralnych – z ropą na czele, a z Niemiec – technologie. Także służby wywiadowcze i bezpieczeństwa obu totalitaryzmów, w tym Gestapo i NKWD, podjęły współpracę, i to nie tylko wymierzoną w Polaków po wybuchu wojny. Jeszcze pod koniec sierpnia niemieckich uciekinierów – politycznych przeciwników Hitlera, a także żydowskiego pochodzenia – Stalin rozkazał wydać w ręce gestapowców.
Kości zostały rzucone
Jednakże nie wszystko poszło po myśli kanclerza III Rzeszy. W dniu podpisania paktu Hitler zatwierdził dyrektywy ustalające atak na Polskę 26 sierpnia. Lecz na wieść o układzie niemiecko-sowieckim w Londynie zdecydowano o przyspieszeniu zawarcia polsko-brytyjskiego układu sojuszniczego (wywiad oraz dyplomaci państw zachodnich – Stanów Zjednoczonych, Francji i Wielkiej Brytanii bardzo szybko odkryli istnienie tajnej klauzuli paktu Ribbentrop-Mołotow, lecz nie przekazali tej wiedzy polskiemu sojusznikowi, nie chcąc przede wszystkim drażnić Stalina). Podpisano go 25 sierpnia, a strona brytyjska zobowiązywała się w nim do udzielenia Polsce w wypadku konfliktu zbrojnego z Niemcami „wszelkiej pomocy i poparcia będących w jej mocy”. Oznaczało to, że ewentualna wojna z Polską nie będzie tylko konfliktem lokalnym, lecz przybierze zasięg globalny. Agresja na Polskę miała więc początkować II wojnę światową. Jednocześnie Włosi, najwięksi sojusznicy Niemców w Europie Zachodniej, poinformowali ich, że nie są jeszcze gotowi do wojny i nie będą do 1942 roku. Wobec tych wszystkich wieści Hitler rozkazał przesunąć atak na Polskę o kilka dni (rozkaz ten nie dotarł do wszystkich jednostek, co skutkowało wieloma incydentami granicznymi).
Jednocześnie podjął na nowo akcję propagandową, zapewniając Zachód o swoich pokojowych zamiarach. Taki charakter miało m.in. ultimatum z 30 sierpnia – niewręczone zresztą polskiemu ambasadorowi w Berlinie – liczące kilkanaście punktów „pokojowego rozwiązania konfliktu o Gdańsk”, a w istocie oznaczające bezwarunkową kapitulację Polski. Niemcy tą akcją zyskali tyle, że pod naciskiem Brytyjczyków polskie władze opóźniły o jeden dzień ogłoszoną 29 sierpnia mobilizację powszechną. Drugi po Hitlerze „orędownik pokoju na świecie”, Stalin – mimo podpisania paktu z Niemcami, nie mając do końca pewności, czy po wybuchu wojny z zachodu nie ruszy od razu ofensywa, przyjął taktykę wyczekiwania. Już po niemieckiej agresji na Rzeczpospolitą zbywał milczeniem albo wykrętami prośby Berlina o natychmiastowy atak na Polskę, gdy Wehrmachtowi zaczynało brakować amunicji artyleryjskiej. O wtargnięciu w granice polskie zdecydował dopiero wtedy, gdy jego szpiedzy donieśli mu o ustaleniach sztabowców alianckich na konferencji w Abbeville 12 września, że żadnej francusko-brytyjskiej ofensywy na pomoc Polsce nie będzie. O świcie 17 września 1939 roku Armia Czerwona rozpoczęła wypełnianie zobowiązań wynikających z paktu zawartego z nazistowskimi Niemcami.
Bibliografia:
Czesław Brzoza, „Polska w czasach niepodległości i drugiej wojny światowej (1918–1945)”, Kraków 2001;
Wiesław Dobrzycki, „Historia stosunków międzynarodowych w czasach nowożytnych”, Warszawa 1996;
Andrzej Garlicki, „Historia 1815–1939. Polska i świat”, Warszawa 2003.
autor zdjęć: Wikipedia
komentarze