moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Żołnierze bronią nas, my musimy zadbać o żołnierzy

Zależy mi na wypracowaniu rozwiązań pozwalających poprawić służbę żołnierzy niezależnie od ich stopnia wojskowego czy stanowiska. Skupię się na regulaminach i „głupiznach”, które w naszej armii funkcjonują od dekad, np. ocenianiu żołnierzy – mówi Paweł Mateńczuk „Naval”. Były żołnierz GROM-u został pełnomocnikiem ministra obrony do spraw warunków służby wojskowej.

 

 

REKLAMA

Polska Zbrojna: Kilka tygodni temu został Pan pełnomocnikiem ministra obrony narodowej do spraw warunków służby wojskowej. Czym w MON-ie będzie zajmować się były operator jednostki wojskowej GROM?

Paweł Mateńczuk „Naval”: To dla mnie ogromne wyzwanie, zwłaszcza że dotąd w Polsce nie było pełnomocnika ministra do spraw warunków służby. Moim celem jest poprawa sytuacji żołnierza Wojska Polskiego w kilku aspektach. Chcę również zmienić obraz żołnierza w oczach społeczeństwa, ale też w oczach samych mundurowych. Moją intencją jest to, by wojskowy był traktowany jako ekspert, jako ktoś, kto w danej branży ma przepracować 25 lat swojego życia.

 Co najmniej 25 lat…

Właśnie tak. Spójrzmy na rynek cywilny: jeśli mamy specjalistę w jakiejś dziedzinie, to taki człowiek, pracując zgodnie ze swoim wykształceniem i kompetencjami, może zmieniać firmy, ale jednocześnie nadal pracować w swojej branży. W przypadku żołnierza jest to niemożliwe. Wojskowy wiąże się z armią kontraktem i zakładamy, że będzie służył do emerytury. W dodatku oczekujemy, że żołnierz będzie nie tyle pracował, ile służył. To oznacza, że powinien cały czas być maksymalnie zaangażowany w swoje obowiązki, czuć powołanie i mieć poczucie, że wykonuje pewną misję. Krótko mówiąc – powinien z ochotą chodzić do pracy i wykonywać obowiązki. Ale to nie wszystko. Mundurowy ma przecież być gotowy do poświęcenia w obronie ojczyzny, oczekujemy, że będzie szkolił się i brał udział w trudnych działaniach czy to w kraju, czy poza jego granicami. A to przecież wiąże się z ryzykiem utraty zdrowia lub życia.

I tu widzę zadanie dla pełnomocnika. Chcę wspierać żołnierzy, tak by nie odczuwali wypalenia zawodowego i wiedzieli, że stoi za nimi państwo. Będę się starał niwelować czynniki i sytuacje, które sprawiają, że żołnierze po kilku latach rezygnują ze służby. W obecnej chwili i obecnym stanie prawnym (zaznaczę, że prawo jest w wielu aspektach stosowane jak w czasie pokoju, ale my w pasie granicznym mamy do czynienia z działaniami zakrawającymi na otwarty konflikt zbrojny) jest to duże wyzwanie. U wielu żołnierzy morale spadło praktycznie do zera i niestety od takiego poziomu musimy pracować nad odpornością kognitywną.

Co jest na Pana liście priorytetów?

Zależy mi na wypracowaniu rozwiązań pozwalających poprawić codzienną służbę żołnierzy. Szczególnie skupię się na regulaminach i sprawach nazywanych przeze mnie „głupiznami”, a które funkcjonują w armii jeszcze od czasów Ludowego Wojska Polskiego. Mamy niestety mnóstwo przepisów, które nie są dostosowane do zmian, jakie zaszły w Polsce. Myślę tu o zmianie pokoleniowej, mentalnej czy technologicznej. Nie można porównać poborowego sprzed trzydziestu lat z człowiekiem, który dziś decyduje się na służbę w armii. Nie można wymagać od żołnierzy bycia zaprogramowanymi maszynami, wykonującymi bezmyślnie rozkazy, dziś mamy inną świadomość społeczną niż trzydzieści, pięćdziesiąt czy sto lat temu.

O jakich „głupiznach” Pan mówi?

Nie jestem w stanie wymienić wszystkiego, bo nasza rozmowa trwałaby bez końca. Jednym z nich jest ocenianie żołnierzy. Moim zdaniem ten system nie ma żadnego przełożenia na rzeczywistość. Jeśli ktoś trafia w tarczę na strzelnicy, nie znaczy to, że na polu walki zastrzeli przeciwnika na piątkę czy na trójkę? To samo dotyczy taktyki. Czy można znać taktykę na piątkę lub trójkę? Tu powinno być myślenie zero-jedynkowe: ktoś zalicza lub nie zalicza, umie albo nie umie. Domyślam się, że zaraz pojawią się głosy, że to obniży poziom szkoleń w armii. Ale tu chodzi nie o zaniżanie standardów, lecz raczej o to, żebyśmy się przestali oszukiwać.

Kolejną kwestią jest zmiana rocznego oceniania żołnierzy. Dlaczego tylko dowódcy mogą oceniać swoich podwładnych? Czemu nie odwrócić tego, tak jak jest w biznesie, by to i podwładni mieli prawo do oceniania swoich przełożonych. Jeśli szeregowy jest ekspertem w danej dziedzinie, posiada specjalistyczną wiedzę, to powinien mieć również prawo do wyrażania swojej opinii, także tej dotyczącej przełożonych i systemu, w jakim służy.

To przypomina trochę maksymę, którą przed laty usłyszałam o wojskach specjalnych: nie ilość, lecz jakość, nie sprzęt, lecz ludzie…

Dokładnie tak. Zależy mi na tym, by centralne miejsce w Wojsku Polskim zajmował właśnie żołnierz. Chcę, by sami żołnierze tak siebie postrzegali i traktowali się jako kluczowy element armii. Sądząc jednak po listach, które dostaję od wojskowych, czeka mnie w tej kwestii naprawdę sporo pracy. Podam przykład żołnierzy, którzy strzegą naszej wschodniej granicy. Codziennie zmagają się z wrogo nastawionymi migrantami, a przy tym muszą jeszcze pamiętać o… ciągłym oddawaniu honorów przełożonym. Czy to nie jest idiotyczne?! Może ktoś uzna, że zajmuję się drobiazgami, ale zwróciło mi na to uwagę kilkadziesiąt osób. Dodam, że na wielu wojnach nigdy nie oddawało się honorów dowódcom, bo wtedy snajperzy wiedzieli na kogo mają „polować”. Wojsko samo musi zrozumieć, że w działaniu bojowym są rzeczy ważniejsze niż musztra.

Niektórzy nazwaliby te plany „kruszeniem betonu”.

Bo trochę tak jest. Niektóre zachowania i mechanizmy nie przystają do dzisiejszych czasów i warunków. Inna rzecz, że nad wieloma problemami, które zgłaszają mi żołnierze, nikt się dotąd nie pochylał. Ale ja zamierzam to zrobić. I zapewniam, że każdy żołnierz niezależnie od stopnia ma prawo do wypowiedzenia się i bycia wysłuchanym.

Jako pełnomocnik do spraw warunków służby będzie Pan bardziej koncentrował się na morale żołnierzy czy raczej na kwestiach logistycznych?

Przede wszystkim na morale. Zależy mi na tym, by żołnierzom nie towarzyszyło zniechęcenie, znużenie i poczucie bezsilności. A tak się dzieje, m.in. z powodu nieracjonalnych przepisów w regulaminach, i często doprowadza to do decyzji o rezygnacji z dalszej służby.

Jaki obraz wojska maluje się w społeczeństwie i wśród żołnierzy, gdy słyszymy, że żandarmeria aresztuje żołnierzy za ich działanie? Przeżywałem podobną sytuację podczas misji w Afganistanie, gdy zatrzymano żołnierzy w związku z Nangar Khel. Sądzę, że emocje, jakie towarzyszyły wówczas żołnierzom, były zbliżone do tego, co dzieje się dzisiaj.

Chciałbym zaznaczyć, że niezależnie od wyników postępowania prowadzonego przez prokuraturę, bo nie znamy szczegółów, uważam, że sposób zatrzymania żołnierzy za strzały na granicy był – delikatnie mówiąc w moim poczuciu – niewłaściwy.

Jak przeciwdziałać odejściom z armii?

Przede wszystkim musimy zacząć od stworzenia profesjonalnej ścieżki kariery dla żołnierzy każdego z korpusów. Dzięki temu żołnierze będą mieli pewną przyszłość i będą się chcieli w służbie rozwijać. W armii amerykańskiej, którą tak często w Polsce stawiamy sobie za wzór, żołnierz wie, co będzie robił za pięć, dziesięć czy piętnaście lat. W Wojsku Polskim to wielka niewiadoma.

Wielu żołnierzy do służby zniechęca także uznaniowość przełożonych w wysyłaniu ich na różnego rodzaju kursy i szkolenia. I to też moim zdaniem powinno się zmienić. Przypominam sobie, że 80 proc. moich kolegów na selekcję do wojsk specjalnych szło, będąc na zwolnieniu lekarskim. Inaczej się nie dało, bo ich dowódcy nie wyrażali zgody na urlop. Chcieli w ten sposób dobrym żołnierzom utrudnić odejście z jednostki. Dziś jest z tym trochę lepiej, ale nadal jest co zmieniać w przepisach. Znam przypadki, że bardzo dobrym żołnierzom utrudnia się rozwój i awanse, natomiast awansuje się i kieruje na dodatkowe kursy i szkolenia tych, którzy są niewygodni i chce się ich z jednostki pozbyć. To rodzi frustrację.

Wojsko Polskie przecież się zmieniło. Żołnierze lepiej zarabiają, mają do dyspozycji bardzo dobrej jakości sprzęt i uzbrojenie.

Tak, rzeczywiście zmieniło się dużo, ale ciągle są obszary, którymi trzeba się zająć. Zainwestowaliśmy w sprzęt, a zapomnieliśmy o inwestowaniu w ludzi. Gdy szkoliłem menedżerów i ludzi ze środowiska biznesu, przekonałem się, że dla niektórych dobra pensja znaczy mniej niż dobra atmosfera w pracy i możliwość rozwoju osobistego. To powinno być lekcją dla armii. By nie tracić fachowców, powinniśmy zadbać o morale i warunki służby.

Zastanawiam się nad tym, w jakim stopniu Pana pomysły zostaną wprowadzone w życie.

Oczywiście sam nie jestem w stanie nic zrobić. Jako pełnomocnik ministra mogę jedynie znaleźć problem, zdiagnozować go, a następnie przedstawić tę kwestię panu ministrowi. Szef resortu obrony następnie będzie rozmawiał ze Sztabem Generalnym WP, by daną sytuację poprawić.

Nie będę też działał w pojedynkę. Stanę na czele biura, które stworzą byli żołnierze zawodowi i żołnierze w czynnej służbie. Buduję zespół ekspertów z różnych rodzajów sił zbrojnych i rodzajów wojsk, przedstawicieli różnych korpusów. Będziemy troszczyć się o służbowe problemy kobiet i mężczyzn, szeregowych, podoficerów i oficerów, dwudziesto- i pięćdziesięciolatków. Bo, jak już mówiłem, każdy ma dla nas znaczenie.

Jak dziś można się skontaktować z biurem?

Póki co żołnierze docierają do mnie prywatnie, np. poprzez konta w social mediach. Ale to się niedługo zmieni. W ciągu miesiąca powstanie adres e-mailowy, pod który żołnierze będą mogli anonimowo sygnalizować problemy i pomysły na lepszą służbę. Na razie zachęcam czytelników do zgłaszania swoich problemów za pośrednictwem Polski Zbrojnej, np. w formie komentarzy pod tym artykułem.


Wizytówka

Paweł Mateńczuk „Naval”, były operator jednostki wojskowej GROM, uczestnik misji w Libanie, Iraku i Afganistanie. Szkoleniowiec, autor wielu książek i artykułów.

Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: archiwum prywatne

dodaj komentarz

komentarze


Wojskowi rekruterzy chcą być (jeszcze) skuteczniejsi
 
Czworonożny żandarm w Paryżu
Rozliczenie podkomisji Macierewicza
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
W hołdzie Witosowi
Wojskowy most połączył Głuchołazy
„Northern Challenge”, czyli wyzwania i pułapki
Zapomogi dla wojskowych poszkodowanych w powodzi
Bielizna do zadań specjalnych
Jak zachęcić młodych do służby w wojsku?
Opowieść, która się nie starzeje
Olympus in Paris
Tłumy biegły po nóż komandosa
Zagrożenie może być wszędzie
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Gryf dla ochrony
Polskie „JAG” już działa
Sojusz także nuklearny
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Witos i spadochroniarze
Ogień nad Bałtykiem
Złoty Medal Wojska Polskiego dla „Drago”
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Święto marynarzy po nowemu
„Złote Kolce” dla sportowców-żołnierzy
Żeglarz i kajakarze z „armii mistrzów” na podium
Niepokonany generał Stanisław Maczek
Bilans Powstania Warszawskiego
Karta dla rodzin wojskowych
Ostre słowa, mocne ciosy
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Cześć ich pamięci!
Czas „W”? Pora wytropić przeciwnika
Breda w polskich rękach
Hubalczycy nie złożyli broni
Olimp w Paryżu
Generał z niepospolitym polotem myśli
SGWP musi być ostoją wartości
Polskie armatohaubice na poligonie w Estonii
Centrum Robotów Mobilnych WAT już otwarte
Rosyjskie wpływy w Polsce? Jutro raport
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Miliony sztuk amunicji szkolnej dla wojska
Do czterech razy sztuka, czyli poczwórny brąz biegaczy na orientację
Jastrzębie czeka modernizacja
Mikrus o wielkiej mocy
Komisja bada nielegalne wpływy ze Wschodu
Szkoła w mundurze
Mark Rutte w Estonii
Po pierwsze: bezpieczeństwo granic
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ramstein Flag nad Grecją
Latający bohaterowie „Feniksa”
Pierwszy dzwonek w Żelaźnie
Adm. Bauer: NATO jest na właściwej ścieżce
Żołnierska pamięć nie ustaje
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Rozkaz: rozpoznać przeprawę!
Ministrowie obrony na szczycie
Żeby drużyna była zgrana
Snipery dla polskich FA-50
Zwycięzca w klęsce, czyli wojna Czang Kaj-szeka
„Feniks” wciąż pomaga
Kolejny Kormoran na kursie

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO