Ogień otworzyły amerykańskie czołgi Abrams i polskie PT-91, strzelały także Bradleye i Strykery US Army, działa przeciwlotnicze Gepard rumuńskich pododdziałów oraz włoskie wozy bojowe Dardo. Na poligonie w Bemowie Piskim podczas ćwiczeń „Griffin Shock” pięć tysięcy żołnierzy ośmiu armii NATO prowadziło działania obronne.
Trwa kolejna faza „Steadfast Defender 2024”, największych od kilkudziesięciu lat manewrów NATO w Europie. W ramach ćwiczeń żołnierze sojuszniczych armii biorą udział także w działaniach o nieco mniejszej skali, m.in. w „Saber Strike ’24”, którego celem jest sprawdzenie mobilności poddziałów. Do Polski zostali więc przerzuceni amerykańscy żołnierze z 2 Pułku Kawalerii, którzy na co dzień stacjonują w niemieckim Wiesbaden, a także pododdziały włoskich, hiszpańskich i niemieckich sił zbrojnych. Po kilku dniach marszu na poligonie w Bemowie Piskim sojusznicy połączyli siły z żołnierzami stacjonującej na Mazurach Batalionowej Grupy Bojowej NATO oraz 15 Brygady Zmechanizowanej. Kolejny etap ćwiczeń rozpoczęli już wspólnie.
Podczas „Griffin Shock ’24”, bo taki kryptonim wojska nadały swoim działaniom na Mazurach, współdziałało prawie pięć tysięcy żołnierzy z ośmiu państw, wyposażonych w 800 jednostek sprzętu. Na poligonie, gdzie ćwiczono działania obronne, operowały m.in. amerykańskie czołgi Abrams, bojowe wozy piechoty Bradley, transportery Stryker, zestawy przeciwlotnicze M-Shorad, strzelały również należące do Rumunii działa przeciwlotnicze Gepard, włoskie wozy bojowe Dardo, a także polskie czołgi PT-91 i haubice Goździk. – Braliśmy udział w zajęciach ogniowych, prowadziliśmy działania bojowe, np. atakowaliśmy pozycje obronne przeciwnika. Jednak najważniejsze jest to, że mogliśmy wszyscy uczyć się od siebie. Uważam, że to było najlepsze podczas tych ćwiczeń – stwierdził por. Alvaro Jimenez Hernandez, żołnierz hiszpańskich sił zbrojnych. – To niesamowite móc przyglądać się, jak działają inne armie i przekonać się, że możemy wszyscy połączyć siły, aby wspólnie walczyć w każdej misji, jaką przyszłoby nam realizować – dodał sierż. sztab. Greg Griffis, Amerykanin z Batalionowej Grupy Bojowej NATO.
Film: Magdalena Miernicka, Maciej Bąkowski/ ZbrojnaTV
Podczas ćwiczeń „Griffin Shock” na czele sojuszniczych poddziałów stała Wielonarodowa Dywizja Północny Wschód, która na co dzień koordynuje działanie m.in. batalionowych grup bojowych. Tym razem zostały jej podporządkowane także pozostałe sojusznicze poddziały. Jak w rozmowie z „Polską Zbrojną” wyjaśnia gen. broni Krzysztof Król, doradca szefa Sztabu Generalnego WP, jest to konsekwencja m.in. decyzji, które zapadły podczas szczytu NATO w Madrycie i Wilnie. Chodzi o deklaracje dotyczące zwiększenia batalionowych grup bojowych do poziomu brygad, a także zatwierdzenie regionalnych planów obronnych Sojuszu Północnoatlantyckiego. – Celem „Saber Strike” i „Griffin Shock” jest zapewnienie, że 2 Pułk Kawalerii US Army będzie w stanie wpiąć się w system dowodzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego, przyjąć w swoje podporządkowanie Batalionową Grupę Bojową i jednocześnie wejść w podporządkowanie Wielonarodowej Dywizji Północny Wschód – mówi generał. Jednocześnie przypomina, że to właśnie ta dywizja niedawno przeszła certyfikację, dzięki czemu stała się jedyną tego typu strukturą NATO, która może dowodzić wielonarodowymi jednostkami bez koniczności poddawania się kolejnym weryfikacjom zdolności. Doradca szefa Sztabu Generalnego zaznacza również, że podczas sojuszniczych ćwiczeń najważniejsza jest interoperacyjność, która dla międzynarodowych pododdziałów stanowi największe wyzwanie. Chodzi o to, aby procedury i rytm pracy poszczególnych szczebli dowodzenia były ze sobą spójne oraz zapewniały spójność rozpoznania, manewrowania i prowadzenia ognia. – Każdy kraj ma swoje własne procedury, pracujemy jednak nad ich ujednoliceniem, aby decyzje, które są podejmowane na najwyższych szczeblach dowodzenia NATO, mogły ostatecznie zostać zrealizowane przez jednostki taktyczne, takie jak np. 2 Pułk Kawalerii i podległe mu poddziały – podkreśla gen. broni Krzysztof Król.
Omawiając ćwiczenia sojuszniczych wojsk, płk Robert S. McChrystal, dowódca 2 Pułku Kawalerii US Army, zaznaczył, że udział w tak dużych manewrach ma ogromne znaczenie dla jego żołnierzy. – Utwierdza ich w przekonaniu, że to, co robią, ma znaczenie dla Sojuszu i dla zbiorowego bezpieczeństwa – powiedział pułkownik. – Ćwiczenia „Saber Strike” i „Griffin Shock” zweryfikowały nasze zdolności interoperacyjne, jeśli chodzi o działania ludzi, aspekt techniczny i proceduralny. Dziś mogę zapewnić, że ta weryfikacja zakończyła się pozytywnie. Zrobiliśmy duże postępy, ale zawsze znajdzie się jakiś element, który można poprawić. Dlatego będziemy kontynuować tego typu działania – zapowiedział gen. dyw. Zenon Brzuszko, dowódca Wielonarodowej Dywizji Północny Wschód.
Niestety podczas ćwiczeń „Griffin Shock” nie wszystko poszło zgodnie z planem. W czasie działań doszło do wypadku, w wyniku którego życie stracił jeden z hiszpańskich żołnierzy. Jak poinformowały siły zbrojne Hiszpanii, 43-letni kapral został śmiertelnie ranny na ćwiczeniach z wykorzystaniem ostrej amunicji. „Wyrażamy głęboki żal z powodu śmierci hiszpańskiego żołnierza podczas międzynarodowych ćwiczeń „Saber Strike”. Cześć jego pamięci” – napisali przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej na profilu społecznościowym.
autor zdjęć: Sgt. Gianna Sulger, Sgt. Omar Joseph, 22 MPAD, szer. Aneta Lewoń/ 15 BZ
komentarze