moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Akrobacje na kruchym lodzie

Marsz Finlandii, a przede wszystkim Szwecji ku NATO mocno wyhamował. Powód: nieprzejednana postawa Turcji, jednego z ważniejszych członków Sojuszu. Ankara od miesięcy już próbuje rozgrywać sytuację na dwie strony. A taki obrót spraw musi cieszyć Rosjan, którzy zapewne zrobili wiele, by szwedzko-turecki spór zaognić. Niewykluczone jednak, że na obecnej rozgrywce to właśnie Kreml straci najwięcej.

– Szwecja nie powinna oczekiwać, że poprzemy jej członkostwo w NATO – oznajmił kilka dni temu Recep Tayyip Erdoğan, prezydent Turcji. To reakcja na wydarzenia sprzed tureckiej ambasady w Sztokholmie, gdzie najpierw prawicowy ekstremista Rasmus Paludan spalił Koran, a potem aktywiści z Kurdystanu wznosili wymierzone w Erdoğana okrzyki i deptali jego podobiznę. Jakby tego było mało, na początku stycznia Kurdowie zebrali się przed sztokholmskim ratuszem, by powiesić na latarni kukłę wyobrażającą tureckiego prezydenta. Władze Szwecji natychmiast potępiły incydenty. Dla Erdoğana jednak stały się one dowodem na to, że Szwedzi tak naprawdę nie chcą – jak twierdzi – walczyć z terroryzmem, a co za tym idzie łamią uzgodnienia, które miały im zapewnić turecką przychylność w drodze do NATO. Przypomnijmy: na akces nowych państw muszą się zgodzić wszyscy członkowie Sojuszu.

Tymczasem Szwedzi odbijają piłeczkę. – Turcja żąda rzeczy, których nie możemy i nie chcemy im dać – stwierdził na początku roku premier Ulf Kristersson. Te z kolei słowa padły po tym, jak szwedzki Sąd Najwyższy odrzucił wniosek o ekstradycję tureckiego dziennikarza Bülenta Keneşa, oskarżanego przez Ankarę o udział w puczu sprzed kilku lat. Szwedzi cierpliwie tłumaczą, że niewiele w tej sprawie mogli zrobić, bo sądy w ich kraju cieszą się niezależnością. Podobnie jak nie mogli (i nie chcieli) zablokować styczniowych protestów. Powód: wolność słowa i zgromadzeń, która dla Skandynawów jest święta. Do Erdoğana tego rodzaju argumenty najwyraźniej jednak nie przemawiają.

Na pierwszy rzut oka wygląda więc, że projekt rozszerzenia NATO znalazł się w poważnym impasie, przynajmniej jeśli chodzi o Szwecję. Lepsze stosunki z Ankarą ma sąsiednia Finlandia. Obydwa państwa wniosek o członkostwo w Sojuszu złożyły wspólnie. Finowie długo deklarowali, że na Szwedów poczekają. We wtorek jednak fiński minister spraw zagranicznych Pekka Haavisto nieoczekiwanie stwierdził, że jego kraj powinien rozważyć, czy procesu akcesyjnego nie dokończyć samodzielnie. Co prawda szybko się z tego wycofał, ale wrażenie pęknięcia w nordyckiej koalicji pozostało. Finowie, jak się wydaje, mają coraz mocniejsze poczucie, że szwedzko-tureckiego sporu szybko nie uda się zażegnać.

Kłopoty Sojuszu muszą cieszyć Rosjan. Bez większego ryzyka można zresztą przyjąć, że robili wszystko, by sytuację zaognić. Kreml już wcześniej wspierał po cichu radykalne organizacje z Europy Zachodniej. Czy tak było również z Paludanem i jego ugrupowaniem o nazwie Stram Kurs? Dowodów (na razie?) brak, ale działania Duńczyka są dziwnie na rękę Putinowi. Rosja od lat stara się też grać kartą kurdyjską, dążąc do osłabienia wpływów USA i Turcji na Bliskim Wschodzie. Trudno tutaj mówić o otwartym sojuszu, ale swoimi kanałami Rosjanie mogą przecież wywierać wpływ na kurdyjskich działaczy. Łatwym do wyobrażenia ruchem jest osadzenie w ich otoczeniu agentów, którzy odpowiednio ukierunkują targające Kurdami emocje. Zauważmy, że przed turecką ambasadą w Sztokholmie krytykowany był nie tylko Erdoğan, lecz także NATO. Czy jednak rzeczywiście Rosja może odtrąbić sukces? Chyba jednak nie. Zysk, który odniosła wydaje się doraźny, w dłuższej perspektywie na zamieszaniu wokół rozszerzenia NATO Kreml zapewne straci.

O co gra bowiem Erdoğan? Czy grupka kurdyjskich uchodźców, choćby nie wiem jak radykalnych, stanowi istotnie tak wielki problem dla kilkudziesięciomilionowej Turcji? Wydaje się, że nie. Spór ze Szwecją zapewne obliczony został na użytek wewnętrzny. Turcja pogrążona jest w gospodarczym kryzysie, inflacja sięga kilkudziesięciu procent, standard życia spada. Erdoğan musi ratować swoje notowania. Choćby poprzez wzmocnienie wizerunku twardego gracza i obrońcy muzułmańskiej wiary na międzynarodowej arenie. Tym bardziej, że już w czerwcu Turcję czekają wybory – zarówno prezydenckie, jak i parlamentarne. Ale jest jeszcze coś. Ankara od dawna stara się o duży kontrakt na dostawę samolotów F-16. W grudniu ubiegłego roku prezydent Joe Biden dał Turkom zielone światło, ale część kongresmenów z niechęcią spogląda na taką transakcję. Powtarzają, że tureckie władze nie do końca wypełniają demokratyczne standardy. Do tego jeszcze przed inwazją Putina na Ukrainę Turcy kupili od Rosjan systemy obrony przeciwrakietowej S-400, co za oceanem wywołało spore poruszenie. Szczególnie zapiekłym krytykiem tureckiego prezydenta jest szef senackiej komisji spraw zagranicznych Bob Menendez. Zadeklarował on nawet, że jest gotów zablokować sprzedaż myśliwców. Turcy umiejętnie żonglując kwestią przyjęcia nowych członków do NATO, starają się zmiękczyć Amerykanów.

Jednocześnie Ankara konsekwentnie buduje swoją pozycję regionalnego mocarstwa. Krok po kroku rozprawia się z Kurdami, i to na terytoriach sąsiednich państw. Rośnie w siłę na Morzu Czarnym. Rozszerza wpływy w obszarze byłego ZSRS, choćby poprzez mocne wspieranie Azerbejdżanu w konflikcie o Górski Karabach. Erdoğan nie boi się nawet eskalować napięcia w stosunkach z sąsiednią Grecją, która jest przecież członkiem NATO. Po wybuchu wojny w Ukrainie, Ankara wsparła rząd w Kijowie, ale jednocześnie nie zerwała stosunków z Rosją. Turecki prezydent obsadził się w roli mediatora. Pomógł wynegocjować umowę zbożową, a teraz deklaruje, że jest gotów zorganizować rozmowy pokojowe.

Turcja zna swoją wartość. Wie, jak wiele znaczy dla Sojuszu jej armia i jak ważne miejsce zajmuje na geopolitycznej mapie świata. Powinna jednak uważać, by nie pójść o krok za daleko. Pytany o możliwe blokowanie przez Turcję szwedzkich aspiracji, rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu, Ned Price, odpowiedział krótko: „Mocno popieramy dążenia Szwecji i Finlandii do NATO. Uważamy, że oba kraje są w pełni gotowe”. Nawet jeśli jeszcze nie pobrzmiewała w tym nutka zniecierpliwienia, to za chwilę może stać się ona wyraźnie słyszalna. Turcy mogą przeciągać strunę, ale ostatecznie nie mają interesu, by porzucać Sojusz. Dlatego przez najbliższe miesiące będą się starali ugrać dla siebie tak wiele, jak tylko się da, a potem... odpuszczą. Przystąpienie Szwecji i Finlandii do NATO wydaje się jedynie kwestią czasu.

A Rosja? Na Zachodzie będzie miała granicę z Sojuszem o ponad tysiąc kilometrów dłuższą, a na południu – Turcję silną jak nigdy dotąd.

Łukasz Zalesiński , dziennikarz portalu polska-zbrojna.pl

autor zdjęć: nato.int

dodaj komentarz

komentarze


Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
 
Zachować właściwą kolejność działań
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Kadisz za bohaterów
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Charge of Dragon
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Wytropić zagrożenie
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Wojna w świętym mieście, epilog
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Szpej na miarę potrzeb
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Święto stołecznego garnizonu
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
25 lat w NATO – serwis specjalny
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Kolejne FlyEye dla wojska
Wojna na detale
Strażacy ruszają do akcji
SOR w Legionowie
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
W Italii, za wolność waszą i naszą
NATO on Northern Track
Na straży wschodniej flanki NATO
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
Gunner, nie runner
Pod skrzydłami Kormoranów
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Sandhurst: końcowe odliczanie
NATO na północnym szlaku
Ramię w ramię z aliantami
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Wojna w świętym mieście, część druga
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Zmiany w dodatkach stażowych
Sprawa katyńska à la española
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Front przy biurku
Przygotowania czas zacząć
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO