24 lutego 1953 roku, po sfingowanym procesie, został stracony gen. August Fieldorf „Nil”. Dawnego szefa Kedywu komuniści chcieli pozyskać do gry operacyjnej, którą toczyli z zachodnimi wywiadami. Kiedy odmówił, oskarżyli go m.in. o udział w zabójstwach sowieckich partyzantów i działaczy lewicowych.
Zdjęcia sygnalityczne Augusta Emila Fieldorfa z aresztu MBP przy ul. Koszykowej, 1950 r. Fot. AIPN
24 lutego po południu prokurator Witold Gatner wszedł do jednej z sal więzienia na warszawskim Mokotowie. Zobaczył szubienicę, a po plecach przebiegł mu dreszcz. Miał 23 lata, w prokuraturze był nowicjuszem. Chwilę później strażnicy wprowadzili więźnia. Gatner wspominał po latach: „Skazany cały czas patrzył mi w oczy. Stał wyprostowany. Nikt go nie podtrzymywał. Po odczytaniu dokumentów zapytałem skazanego, czy ma jakieś życzenie. Na to odpowiedział: „Proszę powiadomić rodzinę”. Oświadczyłem, że rodzina została już powiadomiona”. Postawa skazańca głęboko prokuratorem wstrząsnęła. „Sprawiał wrażenie bardzo twardego. Można było podziwiać jego opanowanie w obliczu tak dramatycznego wydarzenia. Nie krzyczał i nie wykonywał żadnych gestów” – opisze później. Tak wyglądały ostatnie chwile gen. Emila Fieldorfa „Nila” – wojennego bohatera, który bardzo chciał wrócić do normalnego życia.
Pan Walenty od dolarów
– Rodzina namawiała gen. Fieldorfa, by wyjechał z kraju. Wszyscy wiedzieli, co może go spotkać w stalinowskiej Polsce. Sam Fieldorf mógł to zrobić bez trudu, tyle że nie chciał. Poczuwał się do solidarności z dawnymi podwładnymi, którzy opuścić kraju nie mogli. Poza tym mimo wszystko wierzył, że jednak będzie w stanie znaleźć w tej Polsce miejsce dla siebie, uczciwie pracować, jakoś się urządzić – tłumaczy prof. Wiesław Wysocki, historyk i autor książki o „Nilu”.
August Emil Fieldorf urodził się w 1895 roku. Jeszcze w czasach zaborów ukończył szkołę podoficerską, a po wybuchu I wojny światowej na ochotnika wstąpił do Legionów Polskich. Bił się dzielnie. Anna Zechenter w „Biuletynie IPN” pisze: „W sierpniu 1916 roku pod Hulewiczami przetrwał silny ostrzał Rosjan, a ogłuszony wybuchem, nie stracił orientacji, lecz pobiegł po karabin maszynowy i zaczął siec wrogów, siejąc spustoszenie – za ten czyn dostał Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari”. W odrodzonej Polsce został zawodowym żołnierzem. Wziął udział w walkach o Wilno, batalii przeciwko bolszewikom, wreszcie wojnie obronnej 1939 roku. Był już wówczas dowódcą 51 Pułku Strzelców Kresowych w Brzeżanach. Kiedy jego jednostka została rozbita przez Niemców, zdołał przedrzeć się do Francji, wreszcie wylądował w Wielkiej Brytanii. Wkrótce przez Egipt, Turcję, Jugosławię oraz Węgry wrócił do okupowanego kraju jako emisariusz rządu na uchodźstwie i naczelnego wodza. Od razu włączył się w działalność konspiracji, przybierając pseudonim „Nil”, zaś pod koniec 1942 roku stanął na czele Kierownictwa Dywersji, czyli Kedywu. Fieldorf planował, zatwierdzał i nadzorował realizację różnego typu akcji sabotażowych. Decydował też o likwidacji szczególnie niebezpiecznych przedstawicieli aparatu represji. Żołnierze Kedywu przeprowadzili na przykład akcję „Wieniec”, która polegała na wysadzeniu mostów i torów kolejowych wokół Warszawy, a co za tym idzie, unieruchomieniu niemieckich transportów z zaopatrzeniem na front wschodni. Do legendy przeszły też akcje „Meksyk II” i „Góral”. Pierwsza pozwoliła odbić z konwoju przeszło 20 więźniów przewożonych z siedziby Gestapo na Pawiak, druga – przejąć furgonetkę pełną pieniędzy, które następnie zostały przeznaczone na działalność podziemia. Kedyw stał też za wykonywaniem wyroków na Franza Kutscherę, szefa SS i Policji na dystrykt warszawski, czy Augusta Kretschmanna, zastępcy komendanta obozu koncentracyjnego przy ulicy Gęsiej w Warszawie.
W połowie 1943 roku komendant główny AK gen. Tadeusz Komorowski „Bór” powierzył Fieldorfowi ściśle tajną misję. Miał stworzyć organizację NIE, której zadaniem była walka o niepodległość Polski po wkroczeniu Armii Czerwonej. Prace nad budową struktur przerwało powstanie warszawskie. We wrześniu 1945 roku „Nil” został mianowany na stopień generała brygady, obejmując funkcję zastępcy dowódcy Armii Krajowej.
Tymczasem sytuacja w Polsce coraz bardziej się gmatwała. Niemcy byli w rozsypce, Armia Czerwona niczym walec parła w kierunku Berlina, niszcząc po drodze polskie podziemie. O bezwzględności Sowietów „Nil” przekonał się bardzo szybko. 7 marca 1945 roku został zatrzymany do rutynowej kontroli przez NKWD. Funkcjonariusze znaleźli przy nim zwitek dolarów, nie zorientowali się jednak z kim mają do czynienia. Byli przekonani, że w ich ręce wpadł niejaki Walenty Gdanicki, kolejarz i pospolity spekulant.
Powrót generała
Fieldorfa uratowały konspiracyjne papiery, ale i tak jego los był nie do pozazdroszczenia. Jako wróg ludu został zapakowany w pociąg i wysłany w głąb ZSRS. Miał rąbać drzewo w obwodzie swierdłowskim. Na wolność wyszedł dopiero dwa i pół roku później – wycieńczony katorżniczą pracą i ciężko chory na dystrofię. Jego żona Janina wspominała później: „Był straszliwie zmieniony, ale był, wrócił”. Fieldorf zamieszkał w Łodzi. Ciągle używał fałszywego nazwiska, ale do konspiracji wracać nie chciał. – Podczas zsyłki na wschód bardzo mocno podupadł na zdrowiu. Na to nałożyły się jeszcze skutki choroby, na którą zapadł podczas powstania warszawskiego. Poza tym gen. Fieldorf był wnikliwym obserwatorem rzeczywistości, umiał łączyć fakty, analizować. Wiedział, że bez pomocy z zewnątrz nie ma szans na skuteczną walkę o Polskę. A szanse takiej pomocy z każdym miesiącem malały – ocenia prof. Wysocki. W lutym 1948 roku w postanowił się ujawnić. Miał nadzieję, że obejmie go amnestia i będzie mógł na nowo urządzić sobie życie. Poszedł do Rejonowej Komendy Uzupełnień w Łodzi, gdzie podał swoje prawdziwe nazwisko i stopień. W aktach pozostał co prawda Walentym Gdanickim, ale właśnie wówczas została wprawiona w ruch machina, która doprowadziła go na szubienicę. Główny Zarząd Informacji WP nakazał objąć „Nila” ścisłą obserwacją, niebawem też zgromadzone przez agentów materiały trafiły do Departamentu Śledczego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.
W tym czasie gen. Fieldorf przygotowywał pismo do Ministerstwa Obrony Narodowej. Chciał uregulować kwestie związane ze służbą wojskową i uzyskać emeryturę. Pisemne potwierdzenie przebiegu służby uzyskał od gen. Gustawa Paszkiewicza, swojego przełożonego z czasów kampanii wrześniowej, a po wojnie wysokiego urzędnika w resorcie rolnictwa. Wreszcie w listopadzie 1950 roku ponownie zjawił się w łódzkiej RKU. Ledwie opuścił budynek, dwóch mężczyzn ubranych w długie płaszcze i kapelusze wepchnęło go do samochodu. Tak gen. Fieldorf znalazł się w rękach Urzędu Bezpieczeństwa. Został wywieziony do Warszawy i osadzony w areszcie śledczym przy Koszykowej. Niebawem trafił do więzienia przy Rakowieckiej. Jak się później okazało, na wolność nie wyszedł już nigdy.
Siostra kata pisze list
Komuniści potrzebowali „Nila”. Akurat trwała operacja „Cezary”. Po aresztowaniu przywódców IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, bezpieka stworzyła kolejny, w pełni przez siebie kontrolowany. Jego działalność miała doprowadzić do rozbicia resztek niepodległościowego podziemia, a jednocześnie skompromitować CIA i brytyjski wywiad SIS. Komuniści przejmowali sprzęt oraz fundusze, które Zachód przesyłał na działalność polskiej konspiracji, siali też dezinformację. – Fieldorfa zamierzali wciągnąć do działalności V Zarządu. W ten sposób wzmocniliby jego wiarygodność. „Nil” jednak na to nie przystał – wyjaśnia prof. Wysocki. Kiedy odmówił, śledczy wytoczyli przeciw niemu najcięższe działa. Zarzucili mu kolaborację z Niemcami, następnie oskarżyli o udział w zabijaniu sowieckich partyzantów, działaczy lewicowych organizacji, żołnierzy Gwardii Ludowej, Armii Ludowej oraz osób pochodzenia żydowskiego. Generał do winy się nie przyznawał, składał obszerne wyjaśnienia. Obciążyły go jednak m.in. wymuszone torturami zeznania dwóch podwładnych z AK – mjr. Tadeusza Grzmielewskiego „Igora” i płk. Władysława Liniarskiego „Mścisława”. 16 kwietnia 1952 roku warszawski Sąd Wojewódzki skazał „Nila” na śmierć przez powieszenie.
Anna Zechenter: „Fieldorf uznał złożenie podania o rewizję za jedyne honorowe wyjście i stanowczo odmówił swojej żonie starań o ułaskawienie”. Ta jednak nie posłuchała. Janina Fieldorf, by ocalić męża poruszyła niebo i ziemię. O pomoc poprosiła nawet mieszkającą wówczas w Łodzi siostrę Feliksa Dzierżyńskiego, z którą łączyły ją odległe rodzinne koneksje. Potem wspominała: „Ta pani, Kojałłowiczowa, staruszka, przysłała mi niezwłocznie bardzo pozytywną opinię o Emilu i prośbę, aby sąd przychylił się do jej prośby i zechciał złagodzić swój wyrok. Wszystko na próżno”. Pozostawało czekać na rozprawę apelacyjną. Aby generała dodatkowo upokorzyć, bezpieka osadziła go w celi z Jakobem Sporrenbergiem, niemieckim zbrodniarzem wojennym odpowiedzialnym m.in. za eksterminację Żydów w dystrykcie lubelskim. Obydwaj zostali skazani na mocy tego samego dekretu.
Rozprawa apelacyjna Fieldorfa odbyła się 20 października 1952 roku. Niczego jednak nie zmieniła. Sąd Najwyższy podtrzymał wyrok. Nie pomogła prośba o ułaskawienie, którą rodzina generała wysłała do Bolesława Bieruta. 24 lutego 1953 roku „Nil” został stracony. Generał został pochowany w bezimiennym grobie. Ostatni list napisany jego ręką do rodziny dotarł już po egzekucji. „Kochana Janinko – zwracał się do żony. – Gdyby nie to, że się o Was martwię, wszystko byłoby do zniesienia (…). O mnie nie martwcie się zupełnie, ani ulgi mi to nie przyniesie, ani nie pomoże”. Rok później w mieszkaniu Fieldorfów pojawił się rabin Lichtsztajn Chaim, jego towarzysz z celi, aresztowany za rzekomy handel walutą. Przyszedł, żeby opowiedzieć o generale. „Panie muszą być dumne z takiego męża i ojca. To taki niezwykły człowiek. Takich było na Mokotowie może dziesięciu, a może i tylu nie było” – dodał.
Po październikowej odwilży 1956 roku sąd ponownie zajął się sprawą generała. Wyroki zostały uchylone. Prokuratura, która miała uzupełnić materiał, ostatecznie śledztwo umorzyła z braku dowodów winy. W marcu 1989 roku „Nil” został ostatecznie zrehabilitowany.
Podczas pisania korzystałem z następujących publikacji: Anna Zechenter, Generał „Nil”, „Biuletyn IPN” 3/2018; Maria Fieldorf, Leszek Zaruchta, Generał Fieldorf „Nil”. Fakty, dokumenty, relacje, t. 1-2, Warszawa 2006; Janina Fieldorf, Los już mną zawładnął... Wspomnienia, wybór, redakcja i opracowanie Anna Dymek, Karol Lisiecki, Janusz Jurach, Gdańsk 2012
autor zdjęć: IPN
komentarze