Wojskowi lotnicy i W-3 Sokół rozpoczynają dziś dyżur w Zakopanem. Będą wspierać ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w czasie, gdy ich śmigłowiec przechodzi coroczny przegląd techniczny. – Latając w Tatrach, ćwiczymy swoje umiejętności, a jednocześnie pomagamy innym – mówi mjr pil. Mariusz Pasich z 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego.
Wojskowi lotnicy będą wspierać w pracy ratowników TOPR-u od połowy listopada do końca roku. W Tatry poleciała już pierwsza załoga i śmigłowiec W-3 Sokół. Żołnierze przejęli obowiązki od Policji, która pomagała Tatrzańskiemu Ochotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu od października. Zgodnie z podpisanymi porozumieniami służby mundurowe wspierają górskich ratowników, gdy ich śmigłowiec przechodzi coroczny przegląd techniczny.
– W Tatrach pełni dyżur jedna załoga, czyli dwóch pilotów i technik pokładowy, oraz śmigłowiec W-3 Sokół. Do wykonania tego zadania swoich ludzi i sprzęt delegują różne jednostki 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego – mówi mjr pil. Mariusz Pasich, szef Sekcji Ratownictwa Lotniczego z Dowództwa 3 SLTr w Powidzu. Przyznaje także, że choć lotnicy mogą się zmieniać, to w Tatrach będą dyżurować głównie żołnierze z 33 Bazy Lotnictwa Transportowego.
Do dyżuru w Tatrach wojskowi lotnicy przygotowywali się pod koniec października. Wtedy też w Zakopanem odbyło się tygodniowe zgrupowanie zgrywające. Żołnierze z ratownikami TOPR-u na pokładzie ćwiczyli loty w górach. – Trenowaliśmy współpracę w załodze kilkuosobowej. Większość naszych lotników ma doświadczenie we współpracy z ratownikami TOPR-u w lotach w wysokich górach, ale to trudne zadania, więc należy utrwalać te umiejętności – mówi szef Sekcji Ratownictwa Lotniczego Dowództwa 3 SLTRr. Wyjaśnia też, że w czasie lotów treningowych załoga przećwiczyła starty i lądowania na różnych lądowiskach TOPR-u, np. Bula pod Rysami, pod Mnichem, przy Morskim Oku, w Dolinie Pięciu Stawów czy na Kasprowym Wierchu. – W lotach w Tatrach kluczowa jest precyzja, dlatego ważne jest, by nasi piloci dobrze rozumieli się z ratownikami TOPR-u, którzy odpowiadają m.in. za naprowadzanie śmigłowca w czasie akcji ratunkowych – mówi mjr Pasich.
Jak będzie wyglądać służba wojskowych lotników w Zakopanem? Żołnierze będą stacjonować na terenie Wojskowego Ośrodka Szkoleniowo-Kondycyjnego „Gronik” i w gotowości pozostaną każdego dnia, od świtu do zachodu słońca. Codziennie rano uruchomią śmigłowiec do tzw. próby przedlotowej, sprawdzą silniki, agregaty oraz inne systemy maszyny, wykonają także zawis, by sprawdzić, czy zamontowana na pokładzie wyciągarka działa poprawnie. Maszynę poderwą, gdy w Tatrach dojdzie do wypadku i będzie potrzebna szybka interwencja ratowników TOPR-u. Wówczas na wystartowanie żołnierze będą mieli kilka minut, oczywiście im szybciej, tym lepiej.
W trakcie akcji ratunkowych na pokładzie wojskowego Sokoła zawsze leci dwóch pilotów, technik pokładowy oraz ratownicy TOPR-u. Jeden z nich pomaga naprowadzić śmigłowiec w czasie zadania tak, by pozostali mogli jak najszybciej i najbezpieczniej dotrzeć do poszkodowanych.
W ubiegłym roku, podczas podobnego dyżuru, żołnierze pomagali TOPR-owcom wielokrotnie. Sokół leciał np. do turystów, którzy z powodu ciężkich warunków panujących na szlaku nie mogli kontynuować wędrówki. Dzięki wojskowym ratownicy dotarli też np. do jednego z taterników, który niedaleko wierzchołka Rysów stracił rak i z trudem utrzymywał się w skale jedynie za pomocą czekana. Pomogli też turystce, która poważnie zraniła się w nogę i gdyby nie natychmiastowa ewakuacja ze szlaku, mogłaby się wykrwawić.
autor zdjęć: Norbert Kalisiński
komentarze