Dystans – półtora kilometra. Rozmiary tarczy – metr na metr. Pięć pocisków i dziesięć minut, by je wystrzelić. A z tej perspektywy cel jest nie większy niż znaczek pocztowy... Tak wyglądała jedna z konkurencji w klasie Tactical Super Magnum. Podczas „Longshot 2021” mierzyli się z nią strzelcy wyborowi z Wojska Polskiego. Ale w zawodach wzięli udział nie tylko żołnierze.
Sobotni poranek, poligon w Wędrzynie. Strzelnicą wozów bojowych raz po raz wstrząsa huk. Tym razem jednak ognia nie otworzyły załogi Rosomaków czy BWP-ów, lecz strzelcy wyborowi. Na otwartej przestrzeni majaczą białe prostokąty tarcz, a żołnierze rozłożeni na ziemnych wałach wstrzymują oddech, spoglądają w lunety karabinów i pociągają za spust. Raz, dwa, trzy... Dziesięć minut, dziesięć strzałów, a potem znów. I jeszcze raz. Do zaliczenia trzy odległości. – Podczas takich zadań największym przeciwnikiem jest wiatr. Ktoś gorzej oszacuje jego prędkość, źle dobierze nastawy na lunecie i właściwie wypada z gry – tłumaczy strzelec z 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej, który w strefie dla zawodników czeka na swoją kolej. Nie podaje nazwiska, bo specyfika jego zajęcia wymaga, by pozostał anonimowy. Na szczęście dzisiaj pogoda jest przyzwoita. Nie wieje, nie pada. Nic, tylko skupić się i oddać celny strzał.
Zawodowcy i pasjonaci
W tegorocznym „Longshot” bierze udział ponad 600 zawodników z 13 państw. Są strzelcy wyborowi z polskich jednostek oraz cywile – przynajmniej teoretycznie. – Wielu z nich to byli żołnierze. Część to mundurowi, którzy przyjechali tutaj prywatnie, poza służbą. Wszystkich jednak można zaliczyć do wspólnej kategorii: pasjonatów strzelectwa – mówi Dariusz Mierzejewski, sędzia klasy państwowej, który czuwa nad przebiegiem zawodów.
Impreza ma kilku organizatorów. To m.in. Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych, 17 Wielkopolska Brygada Zmechanizowana i Stowarzyszenie Klub Strzelectwa Praktycznego „Delta”. Tegoroczna edycja jest już 14. z kolei. – Wszystko zaczęło się, kiedy żołnierze wędrzyńskiej brygady przygotowywali się do misji w Iraku – wspomina Zbigniew Świerczek ze Stowarzyszenia „Delta”. – W dużej mierze wiązała się ona z działalnością antyterrorystyczną. Żołnierze dostali nowe karabiny. Musieli przeszkolić się w ich obsłudze, przyswoić nowe umiejętności – wspomina. Świerczek był wówczas policyjnym antyterrorystą. Pracował jako instruktor strzelectwa. Za sobą miał też służbę w armii. Ówczesny dowódca 17 BZ, gen. Mirosław Różański, nawiązał z nim współpracę. – Niebawem zrodził się pomysł, by zorganizować zawody strzeleckie, które stałyby się elementem szkolenia, ale też miejscem wymiany doświadczeń pomiędzy żołnierzami różnych jednostek a cywilnymi pasjonatami – wspomina Świerczek. I tak narodził się „Longshot”.
Zawodnicy mierzą się tu w kilkunastu kategoriach, wyznaczonych w zależności od rodzaju broni i dystansów, na jakich oddają strzały. Rywalizują zarówno indywidualnie, jak i zespołowo. Organizatorzy prowadzą oddzielne klasyfikacje dla cywilów i wojskowych, ale ich wyniki zestawiane są w kategorii open.
Na strzelnicy, po której właśnie krążę, celem są tarcze rozstawione w odległości 300, 600 i 800 m. No chyba że zawodnicy używają broni historycznej – wówczas dystanse te wynoszą odpowiednio 100, 200 i 300 m. Strzały oddają w pozycji leżącej. – Rozmiar tarczy rośnie wraz z odległością. Ale to złudne. Do tych najbliższych nie sposób nie trafić, natomiast ustawione najdalej, choć teoretycznie największe, niejednemu mogą sprawić problem – zastrzega Mierzejewski. Słucham i zastanawiam się, czy sam byłbym w stanie trafić choćby do pierwszej. Wymiary koła, w które należy się wstrzelić, to 500 × 500 mm. Średnica kółeczka oznaczonego „dychą” wynosi zaledwie 25 mm. A potem istotnie może być tylko trudniej. Z odległości, gdzie stoję, najdalej położone tarcze przypominają kartkę papieru.
– Wykręcić dobry rezultat to rzeczywiście spore wyzwanie – przyznaje Michael Lehr z Niemiec. A przecież nie rozmawiam z byle kim. To były wojskowy, który na podobne zawody jeździ regularnie. – W Polsce jestem już po raz trzeci. Ostatnio strzelałem też na długie dystanse podczas imprezy w Danii – opowiada. Samo przygotowanie do tego typu zawodów wymaga od niego sporego samozaparcia. – W Niemczech nie ma zbyt wielu miejsc, gdzie można trenować. Aby to robić, muszę przejechać kilkaset kilometrów. I to kilka razy w roku – przyznaje.
Godziny w ukryciu, jeden strzał
Co zrobić, aby oddać dobry strzał? – Jak już wspominałem: po pierwsze dobrze wyliczyć siłę wiatru i dopasować do tego ustawienia broni. Potrzebne są też spokój i opanowanie. Trzeba wyrównać oddech i zachować zimną krew – podkreśla żołnierz z 15 Brygady Zmechanizowanej, który używa fińskiego karabinu wyborowego SAKO TRG M10. Ale dla strzelca wyborowego sam strzał to sam finał zadania, niczym wisienka na torcie. – Zwykle dostajemy współrzędne miejsca, do którego mamy dotrzeć, i koledzy zostawiają nas kilka–kilkanaście kilometrów od celu. Potem maszerujemy, czołgamy się, pokonujemy przeszkody. A już na miejscu trzeba zająć odpowiednią pozycję, zamaskować się i czekać. Bez ruchu, często bardzo długo – opowiada żołnierz.
Wszystko to wymaga wytrzymałości i żelaznej dyscypliny. – Strzelcem wyborowym teoretycznie może zostać każdy. W praktyce selekcję przechodzą tylko ludzie o odpowiednich predyspozycjach psychofizycznych. Kandydat na przykład najpierw wykonuje forsowne ćwiczenia. A kiedy jest zmęczony, komisja pokazuje mu dziesięć różnych przedmiotów. Tylko na moment. Potem trzeba w ciągu minuty opisać, co się widziało – tłumaczy żołnierz 15 Brygady. Dzisiejsze zawody, jak mówi, to dobry trening. Tyle że dla wytrawnego strzelca takie dystanse to zaledwie przygrywka. Jutro chętni będą celować do tarcz rozstawionych w odległości ponad tysiąca metrów.
– Czasem żartujemy, że prawdziwe strzelanie zaczyna się dopiero od kilometrów – mówi Slash, strzelec wyborowy z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej. Jak się okazuje, żeby to zobaczyć, wcale nie muszę czekać do jutra. Kilka kilometrów dalej trwa rywalizacja w konkurencji Tactical Super Magnum. Biorą w niej udział żołnierze z polskich jednostek, a mój rozmówca jest jednym z zawodników. Stoimy na wzgórzu. Poniżej rozległa przestrzeń pasa taktycznego Trzemeszno. W oddali tarcze ustawione w odległości 1000, 1200 i 1500 m. Jeśli w miejscu, gdzie byłem poprzednio, wielkością przypominały kartkę papieru, to tutaj są niczym znaczki pocztowe. Obok tarcz zielone plamki. To żołnierze sprawdzający efekty strzelania. Dopóki nie zapakują się z powrotem do samochodów i nie wrócą na górę, ogień jest wstrzymany. Możemy porozmawiać.
– To już robota dla zaawansowanych strzelców. Na dystansie 1500 m pocisk wytraca prędkość wylotową w takim stopniu, że tor jego lotu staje się trudny do policzenia. Aby oddać skuteczny strzał, trzeba naprawdę dużych umiejętności. Tym bardziej jeśli nie używa się środków optoelektronicznych. Nowoczesne dalmierze to broń obosieczna. Naświetlanie celów wiązką laserową może ułatwić przeciwnikowi wykrycie naszej pozycji. Dlatego staramy się pracować, korzystając z systemów analogowych, np. siatki dalmierczej zamontowanej w celownikach naszych karabinów – wyjaśnia Slash, który używa polskiego karabinu WKW TOR. Dodaje, że doświadczeni strzelcy są w stanie dosięgnąć celu, który oddalony jest nawet o 2,5 tys. m. Podczas zawodów używają amunicji kalibru 12,7 × 99 mm. – Jest ona przeznaczona do niszczenia lekko opancerzonych pojazdów, sprzętu wojskowego, środków łączności. Nawet ze znacznych odległości jest w stanie przebić na wylot pancerz BWP-a – wyjaśnia Slash.
Tyle że bojowego wozu piechoty strzelec raczej nie weźmie na celownik. Chyba że z jakichś powodów ten konkretny pojazd będzie miał dla przeciwnika kluczowe znaczenie. – Naszym zadaniem jest eliminacja celów wysokoopłacalnych. Na okazję do unieszkodliwienia takiego obiektu strzelec może czekać długie godziny. Ale jeśli nawet po takim czasie uzna, że prawdopodobieństwo oddania skutecznego strzału jest zbyt małe, po prostu rezygnuje. Taka to i służba – podsumowuje Slash.
Wyniki zawodów, w kategoriach wojskowych:
Klasyfikacja INDYWIDUALNA:
STANDARD
1 miejsce – 10 Brygada Kawalerii Pancernej
2 miejsce – 2 Pułk Rozpoznawczy
3 miejsce – 7 Brygada Obrony Wybrzeża
MAGNUM
1 miejsce – 20 Brygada Zmechanizowana
2 miejsce – 18 Batalion Powietrznodesantowy
3 miejsce – 2 Brygada Zmechanizowana
SUPER MAGNUM
1 miejsce – 17 Brygada Zmechanizowana
2 miejsce – 12 Brygada Zmechanizowana
3 miejsce – wojska specjalne
Klasyfikacja ZESPOŁOWA:
STANDARD
1 miejsce – 7 Brygada Obrony Wybrzeża
2 miejsce – 10 Brygada Kawalerii Pancernej
3 miejsce – 2 Pułk Rozpoznawczy
MAGNUM
1 miejsce – 20 Brygada Zmechanizowana
2 miejsce ¬– 10 Brygada Kawalerii Pancernej
3 miejsce – wojska specjalne
SUPER MAGNUM
1 miejsce – 17 Brygada Zmechanizowana
2 miejsce – 12 Brygada Zmechanizowana
3 miejsce – wojska specjalne
autor zdjęć: st. szer. Patryk Szymaniec, Łukasz Zalesiński
komentarze