moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

W poszukiwaniu wspólnego języka

Siły zbrojne USA dla wielu armii świata są niedoścignionym wzorem, mają jednak pewne słabości. Jedną z nich są problemy z ogniową interoperacyjnością, czyli współpracą podczas prowadzenia ostrzału przez siły lądowe, marynarkę wojenną, piechotę morską. Lekarstwem na tę przypadłość może się okazać polski system.

Fot. Ryan Lucas/ USSOCOM

Milion trzysta tysięcy żołnierzy mających do dyspozycji blisko sześć tysięcy czołgów, trzy tysiące samolotów, dwa tysiące śmigłowców, dwadzieścia tysięcy opancerzonych pojazdów i trzysta dużych okrętów wojennych. Siły zbrojne Stanów Zjednoczonych to najpotężniejsza armia na świecie, ustępująca jedynie rosyjskiej pod względem liczby posiadanych głowic atomowych. Ten militarny kolos ma jednak pewne wady i – aby utrzymać światową supremację – musi zmierzyć się z kilkoma problemami.
Źródłem najpoważniejszego z nich jest to, że każdy z rodzajów sił zbrojnych od początku istnienia miał dużą autonomię.

KAŻDY W SWOJĄ STRONĘ

Najjaskrawiej widać to na przykładzie Korpusu Piechoty Morskiej, czyli popularnych marines. Ta formacja na przestrzeni lat stała się w zasadzie armią w armii, przygotowaną do prowadzenia samodzielnych działań na lądzie, morzu i w powietrzu. Posiada własne jednostki nie tylko pancerne i zmechanizowane, lecz także artyleryjskie, logistyczne i inżynieryjne. Ma do dyspozycji okręty, samoloty i śmigłowce. Ktoś może zapytać: „W czym problem?”. Przecież dzięki takiej autonomii podczas II wojny światowej Amerykanie mogli prowadzić dwa pełnoskalowe konflikty – w Europie (działając siłami wojsk lądowych) i na Pacyfiku (gdzie prym wiedli marines). W czasach dowodzenia za pomocą papierowych map oraz radia rzeczywiście taka szeroka autonomia poszczególnych rodzajów sił zbrojnych mogła być atutem. Obecnie, gdy wymogiem pola walki są operacje połączone, narodowe i wielonarodowe, jest to już poważny problem.

Kiedy pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku w amerykańskiej armii pojawiły się pierwsze zautomatyzowane systemy dowodzenia, a dokładniej artyleryjski Tacfire oraz dowodzenia obroną przeciwlotniczą Missile Monitor, nikt specjalnie się nie zastanawiał nad tym, czy będą one kompatybilne z innymi tego typu produktami, nie tylko tymi używanymi przez sojuszników, lecz także przez wojska innych rodzajów. Nie ma się co dziwić. Wówczas po prostu cieszono się z tak zaawansowanego technologicznie sprzętu, dzięki któremu zarządzanie walką stało się o wiele łatwiejsze. Myślenie o interoperacyjności zostawiano sobie na później.

Fot. Marion Jo Nederhoed/ USSOCOM

Konsekwencje takiego podejścia amerykańska armia boleśnie odczuła podczas pierwszej wojny w rejonie Zatoki Perskiej. Okazało się wówczas, że jednostki z tej samej armii mają problemy z prowadzeniem połączonych operacji. Systemy dowodzenia opracowane dla poszczególnych rodzajów wojsk „nie rozmawiały” ze sobą, ponieważ przy ich budowie brano pod uwagę różne standardy komunikacji. Wojska lądowe swoje urządzenia oparły na VMF – Variable Message Format, lotnictwo – na Link 16 oraz Link 11, marynarka i marines – na Link 22. Co więcej, sojusznicy, z którymi Amerykanie współpracowali, również przez lata rozwijali swoje narodowe standardy komunikacji.

LABORATORIUM CZY POLIGON?

Trzeba przyznać, że choć diagnoza pojawiła się bardzo późno, działania naprawcze cechował duży rozsądek. Amerykanie postanowili bowiem szukać rozwiązań w ramach NATO, a nie na własną rękę. W tym celu zorganizowano w 1995 roku w Niemczech warsztaty interoperacyjności wojsk łączności i informatyki o kryptonimie „Combined Endeavor”. Ich wyniki były, owszem, obiecujące, ale mało konkretne, dlatego rok później USA przeforsowało utworzenie Agencji NATO do spraw Konsultacji, Dowodzenia i Kontroli (NATO Consultation, Command and Control Agency – NC3A). Miała się ona zająć przede wszystkim stworzeniem sojuszniczych standardów w dziedzinie interoperacyjności. W tym celu uruchomiono również CWI, czyli Coalition Warrior Interoperability, żeby NATO mogło testować opracowywane przez państwa członkowskie rozwiązania teleinformatyczne. Dziś takie konsultacje noszą nazwę CWIX i odbywają się w Polsce.
Amerykanie nie byli jednak do końca zadowoleni z drogi, jaką w sprawie standardów komunikacji dla systemów wsparcia dowodzenia i kierowania walką wybrało NC3A. Oni chcieli wprowadzać zmiany w wymiarze praktycznym, a CWIX zostały pomyślane jako warsztaty, na których testuje się pewne rozwiązania. Nasi sojusznicy natomiast chcieli wprawdzie testować, ale nie w warunkach laboratoryjnych, lecz realnych, poligonowych.

Zgodnie z decyzjami Pentagonu oraz Joint Chiefs of Staff (CJCS), czyli Kolegium Szefów Sztabów, najważniejszego organu dowódczego amerykańskich sił zbrojnych, takie testy zaczęto prowadzić na ćwiczeniach „Bold Quest”. Miały być one przede wszystkim narodowe – amerykańskie, do których zapraszane są tylko wybrane państwa. Do pierwszej edycji w 2003 roku włączono jedynie Wielką Brytanię i Norwegię. W kolejnych latach rozszerzano stopniowo grono uczestników o Australię, Belgię, Kanadę, Danię, Finlandię, Francję, Niemcy, Włochy, Holandię, Norwegię, Szwecję, Wielką Brytanię i Polskę (od 2013 roku jako obserwator, a od 2014 jako pełnoprawny uczestnik), zmieniono również charakter manewrów. Wcześniej odbywały się raz w roku, a teraz zdecydowano się przyjąć zasadę, że w myśl idei: test – fix – test, „Bold Quest” będzie się odbywał w dwóch transzach, wiosennej i jesiennej – jedna zawsze miała mieć charakter międzynarodowy, a druga narodowy.

LEKARSTWO Z POLSKI

Od 2012 roku, po tym jak nadzór nad ćwiczeniami „Bold Quest” przejął J-6 Sztabu Połączonego (Joint Staff J-6), priorytetem stała się praca nad rozwiązaniami, które zapobiegną atakowaniu wojsk własnych przez lotnictwo i artylerię, czyli sytuacjom „friendly fire”. Co ciekawe, Amerykanie, chcąc znaleźć panaceum na problem wywołany tym, że lotnictwo państw NATO w systemach dowodzenia generalnie korzysta z Link 16, a siły lądowe Sojuszu z miksu narzędzi, bazujących aż na trzech standardach: Friendly Force Information, Variable Message Format oraz NATO Friendly Force Information, nie skoncentrowali się na własnych rozwiązaniach. Urządzeń, które wcielą się w rolę tłumacza między Linkiem-16 a rozwiązaniami stosowanymi na lądzie, czyli serwerów CID (Combat Identification), zaczęli szukać na różnorakich ćwiczeniach właściwie we wszystkich państwach NATO. Także w Polsce.

Amerykanie chcą podczas jesiennej edycji „Bold Quest” przetestować cały zautomatyzowany system zarządzania walką C3IS Jaśmin. Fot. TELDAT

„Amerykanie zgłosili się do nas w 2013 roku, po tym, gdy zobaczyli nasz Combat Identification Server Jaśmin na CWIX. Niestety wówczas było już za późno, abyśmy wzięli udział w najbliższych ćwiczeniach »Bold Quest«, ale skorzystaliśmy z zaproszenia i pojawiliśmy się na kolejnej edycji, w 2014 roku”, wyjaśnia dr inż. Henryk Kruszyński, prezes Teldatu, polskiej firmy, która pracę nad CID rozpoczęła w 2008 roku, a gotowy system miała już w 2011 roku. Jego międzynarodowy pierwszy test odbył się w 2012 roku, podczas warsztatów CWIX.

Polski produkt na tle międzynarodowej konkurencji wyróżniają uniwersalność i skalowalność, czyli zdolność do rozbudowy. Co więcej, może być on częścią systemów wsparcia dowodzenia C3IS Jaśmin każdego szczebla: od spieszonego żołnierza, przez systemy przeznaczone dla batalionów i kompanii, aż po ten najwyższy szczebel, czyli rozwiązania dla dowództw brygad, dywizji, korpusów. Co istotne dla wojskowych łącznościowców, może wykonywać połączenia w protokołach przeznaczonych do komunikacji w wąskopasmowych sieciach radiowych BRM (Battlefield Replication Mechanism), zapewniających dużą niezawodność i efektywność komunikacji.

Od 2014 roku na kolejnych edycjach „Bold Quest” polski system został przetestowany właściwie w komunikacji z każdym typem bojowego samolotu używanego przez armie NATO, w tym z amerykańskimi A10, B1, F15, F16, F/A-18 Super Hornet i śmigłowcami Apache oraz europejskimi Eurofighter Typhoon i Dassault Rafale, przeszedł także testy obciążeniowe podczas operacji ogniowych z jednostkami z wojsk lądowych, marynarką wojenną i piechotą morską USA. I co najistotniejsze, był jednym z nielicznych z całej palety międzynarodowych produktów, które te sprawdziany zaliczyły pozytywnie.

CAŁY SYSTEM POD LUPĘ

Z powodu epidemii koronowirusa w tym roku odbędzie się tylko jesienna edycja „Bold Quest”, przy czym zagraniczne podmioty będą mogły wziąć w niej udział wyłącznie zdalnie – przy użyciu certyfikowanych sieci łączności. Amerykanie chcą teraz przetestować cały zautomatyzowany system zarządzania walką C3IS Jaśmin. „Będzie sprawdzany, czy właściwie przekazuje dane z systemów śledzenia położenia własnych sił do systemów wsparcia dowodzenia, zapewniając w ten sposób zautomatyzowane zobrazowanie sytuacji wojsk na szczeblu brygady i wyżej. Ponadto przy użyciu systemu JFSS C3IS Jaśmin zostanie przeprowadzona cyfrowo wspomagana misja bezpośredniego wsparcia ogniowego DACAS [Digitally Aided Close Air Support] oraz operacja uderzenia z powietrza w JTAR [Joint Tactical Airstrike Request]”, wyjaśnia Paweł Baturo, dyrektor Departamentu Rozwoju Technologicznego Teldatu.

Od 2014 roku amerykańska armia intensywnie testuje polski system Jaśmin. Widzi w nim jedno z najbardziej zaawansowanych na świecie rozwiązań teleinformatycznych zapewniających współpracę systemów wsparcia dowodzenia opartych na różnych protokołach komunikacji. Czy to on rozwiąże problemy Amerykanów z interoperacyjnością, pokaże przyszłość.

Krzysztof Wilewski

autor zdjęć: Ryan Lucas/ USSOCOM, Marion Jo Nederhoed/ USSOCOM, TELDAT

dodaj komentarz

komentarze


Karta dla rodzin wojskowych
 
Ostre słowa, mocne ciosy
Jutrzenka swobody
Kancelaria Prezydenta: Polska liderem pomocy Ukrainie
Silne NATO również dzięki Polsce
Umowa na BWP Borsuk w tym roku?
Powstanie Fundusz Sztucznej Inteligencji. Ministrowie podpisali list intencyjny
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Olympus in Paris
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Polskie „JAG” już działa
Kolejne FlyEye dla wojska
Wzlot, upadek i powrót
Zostań podchorążym wojskowej uczelni
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Wojna na planszy
Czworonożny żandarm w Paryżu
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Zmiana warty w Korpusie NATO w Szczecinie
Fabryka Broni rozbudowuje się
Wojskowy Sokół znów nad Tatrami
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Szturmowanie okopów
Siła w jedności
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Podlasie jest bezpieczne
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Powstaną nowe fabryki amunicji
Pod osłoną tarczy
Wielka pomoc
Czarna taktyka czerwonych skorpionów
Olimp w Paryżu
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Komplet Black Hawków u specjalsów
Mamy BohaterONa!
Wicepremier na obradach w Kopenhadze
1000 dni wojny i pomocy
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Nurkowie na służbie, terminal na horyzoncie
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Patriotyzm na sportowo
Będzie nowa fabryka amunicji w Polsce
Zmiana warty w PKW Liban
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Roboty jeszcze nie gotowe do służby
Gogle dla pilotów śmigłowców
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Zawsze z przodu, czyli dodatkowe oko artylerii
Medycyna w wersji specjalnej
Ämari gotowa do dyżuru
Żołnierze z Mazur ćwiczyli strzelanie z Homarów
Breda w polskich rękach
Baza w Redzikowie już działa
Lotnicza Akademia rozwija bazę sportową

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO