moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Jeźdźcy apokalipsy w Płocku

Kiedy w połowie sierpnia 1920 roku wątła obrona przedmościa płockiego pękła, do miasta jak huragan wpadli czerwoni Kozacy. Zaczęła się rzeź, ale bolszewicy zbyt szybko uznali Płock za swą zdobycz. Nad ranem 19 sierpnia nadciągnęła odsiecz – między innymi żołnierze z 2 Pułku Strzelców Podhalańskich. Kozacy Gaj-Chana z myśliwych zmienili w łowną zwierzynę.


Oddział żandarmerii polowej w Płocku, który wsławił się dzielną obroną tego miasta 18 i 19 sierpnia 1920 roku. Reprodukcja: Piotr Korczyński

Michaił Tuchaczewski, dowódca Frontu Zachodniego, który od lipca 1920 roku niczym walec parowy nieubłaganie parł ku sercu Polski – Warszawie, był przekonany, że jego żołnierzy czeka już tylko łatwy marsz „po trupach” całkowicie rozbitego nieprzyjaciela. Ten były oficer carskiej lejbgwardii z zadowoleniem przyjmował porównania jego czerwonoarmistów do carskich sołdatów. Wszak „walcem parowym” Niemcy nazywali potężne ofensywy carskiej armii z niedawno zakończonej wielkiej wojny. Konotacji z wojskiem minionego imperium rosyjskiego było więcej. Tuchaczewski w swych planach podboju Polski powrócił do idei feldmarszałka Iwana Paskiewicza, który w 1831 roku tłumił powstanie listopadowe. Podobnie do carskiego wodza zamierzał utworzyć potężny taran uderzeniowy na północ od Warszawy, by po sforsowaniu Wisły w rejonie Płocka, obejść polską stolicę od zachodu. By to zrealizować, rozkazał 4 Armii Dmitrija Szuwajewa wysunąć się daleko na zachód w stosunku do reszty swych sił. W skład 4 Armii wchodziła formacja, która szczególnie nadawała się do tak dalekich zagonów – 3 Korpus Konny dowodzony przez Bżiszkjana Gaja zwanego Gaj-Chanem. Kawkor – jak sowieckim zwyczajem nazywano w skrócie 3 Korpus Konny zarówno w swej skuteczności, jak i okrucieństwie skutecznie rywalizował ze słynną 1 Armią Konną Siemiona Budionnego, która siała zniszczenie na południowym odcinku frontu. To byli prawdziwi jeźdźcy apokalipsy. Na wieść o ich zbliżaniu się niejednokrotnie wybuchała panika i dochodziło do ewakuacji zagrożonych ich atakiem miejscowości.

Wiślana reduta

Jednak ruchy wojsk Tuchaczewskiego w kierunku dolnego odcinka Wisły zostały w porę dostrzeżone przez polski sztab. 13 sierpnia wydano rozkaz o przejęciu, będącej dotychczas w gestii Ministerstwa Spraw Wojskowych, obrony linii Wisły przez Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego. Obroną królowej polskich rzek oraz utrzymaniu przyczółków mostowych w Wyszogrodzie, Płocku i Włocławku miała zająć się specjalnie do tego celu powołana odwodowa Grupa „Dolna Wisła” pod dowództwem generała Mikołaja Osikowskiego. Naprędce stworzona jednostka liczyła około 2600 żołnierzy, wspartych artylerią. Te siły miały zostać wzmocnione oddziałami liczącymi 700 bagnetów, sześcioma bateriami artylerii oraz 211 Pułkiem Ułanów. Grupa „Dolna Wisła” została podporządkowana dowódcy 5 Armii, generałowi Władysławowi Sikorskiemu. Zdawał on sobie sprawę, jak w istocie to niewielkie siły wobec czekającego ich zadania. Uzupełnienie ich pospolitym ruszeniem – oddziałami ochotniczymi cywilów, harcerzy, policji i innych – nie niwelowały tego problemu. Jednak więcej rezerw nie było, a Sikorski dał swej 5 Armii jednoznaczny rozkaz: „Służba żołnierska jest twardym obowiązkiem, w którym obowiązują tylko dwie drogi, a mianowicie ścisłe i bezwzględne wykonanie rozkazu, lub śmierć na stanowisku […] Złych żołnierzy usunę bezwzględnie, z dobrymi wytrwam na stanowisku i zwyciężę”.

Mapa pochodzi z publikacji „Wojna 1920” Wydawnictwa Demart.

Ta zasada obowiązywała w Płocku, w którym znajdował się jeden ze strategicznych mostów na Wiśle. Nastroje w mieście nie były najlepsze. Od pierwszych dni sierpnia docierali do niego uciekinierzy z terenów zajętych przez bolszewików. Opowiadali tak straszne rzeczy, że 9 sierpnia, na wieść o zbliżaniu się oddziałów nieprzyjaciela, w mieście wybuchła panika. Przerażeni mieszkańcy zaczęli uciekać za Wisłę i zarządzono ewakuację miejskich urzędów. Jednak, kiedy w następnym dniu nie doszło do spodziewanego najazdu Kozaków Gaj-Chana, emocje opadły i 12 sierpnia przystąpiono do sypania szańców na przedpolu miasta oraz budowy barykad na jego głównych ulicach. Na moście ustawiono beczki ze smołą, by je podpalić, kiedy nieprzyjaciel chciałby po nim przejść na drugą stronę Wisły. Okazało się jednak, że te z takim wysiłkiem wybudowane umocnienia nie odegrały prawie żadnej roli podczas walk. 18 sierpnia wojskowa załoga przedmościa na rozkaz generała Sikorskiego wykonała natarcie na przedpole zajmowane przez oddziały sowieckie. Atak ten nie powiódł się, a co gorsza okazało się, że w tym samym czasie do Płocka od zachodu podszedł 3 Korpus Konny. Przez niebronione okopy, do miasta pozbawionego prawie wojska wdarli czerwoni Kozacy.

Armagedon

Na widok galopujących czerwonych Kozaków, cywile wraz z żołnierzami rzucili się do ucieczki w stronę mostu. Dowódca szwadronu tatarskiego, porucznik Iskander Achmatowicz wspominał: „… w mieście panuje straszny popłoch, wszystko dąży do mostu […]. Rozgrywają się straszne sceny paniki. Widziałem oficera piechoty, który w ucieczce rzucił czapkę i zerwał szlify, a następnie zdjął mundur. Starałem się go zatrzymać, lecz bezskutecznie”. Porucznik Achmatowicz nie rezygnował jednak i wraz z dowódcą przedmościa, majorem Januszem Mościckim, rotmistrzem Romualdem Boryckim, kapitanem Albertem de Buré, dzielnym Francuzem, i sanitariuszką Janiną Landsberg-Śmieciuszewską starał się opanować chaos. Dobry przykład dawali ułani z Tatarskiego Pułku Ułanów rotmistrza Włodzimierza Rychtera oraz żandarmi porucznika Edwarda Czuruka. Żołnierze ci trzymali dzielnie kluczowe punkty miasta.

Obrońcy Włocławka w okopach na nadwiślańskich bulwarach, 16 sierpnia 1920 r. Reprodukcja: Piotr Korczyński 

Ale było ich zbyt niewielu, by ochronić wszystkich płocczan przed rzezią. Bolszewickie hordy rozlały się po mieście i szybko pokazały, co w istocie znaczą ich hasła o internacjonalizmie – gwałcili i mordowali. Wszystkie domy zostały zrabowane – bogate i biedne, katolickie i żydowskie. Paradoksalnie jednak, to że kozactwo zajęło się rabunkiem, dało obrońcom czas na przegrupowanie i uporządkowanie szeregów. Duch bojowy wstąpił również w mieszkańców miasta. Dochodziło do czynów heroicznych – do walki z barbarzyńcami stanęły nawet dzieci. Oto jak krakowski „Czas” pisał o jednym z Orląt Płockich: „Piętnastoletni chłopczyk Zawadzki zaatakowany przez galopujących Kozaków schował się do jednej z bram i stąd strzelał aż do ostatniego naboju, dopóki nie zakłuto go bagnetami”.

Ofiara nie poszła na marne

Pod koniec tego strasznego dnia do walczących na płockich barykadach żołnierzy i cywili zaczęły zza Wisły docierać posiłki, a przed północą zagrzmiała polska artyleria. Nad ranem 19 sierpnia nadciągnęła odsiecz – między innymi żołnierze z 2 Pułku Strzelców Podhalańskich. Górale wsparli Tatarów i żandarmów i przed południem, po ponad dwudziestu godzinach nieprzerwanych walk, wyparli czerwonych Kozaków z miasta. Straty obrońców były wysokie, według różnych szacunków od 200 do 300 zabitych, w tym około 100 cywilów; rannych obliczono na prawie 400. Ponadto Kozacy zagarnęli z sobą ponad 300 jeńców, których w większości później rozstrzelali.

Mapa pochodzi z publikacji „Wojna 1920” Wydawnictwa Demart.

Jednak ani Kozacy z Kawkoru, ani cała sowiecka 4 Armia, do której przynależeli nie mogła cieszyć się długo z łupów wywiezionych z Płocka. Okazało się nagle, że grozi jej odcięcie i zniszczenie! Tuchaczewski wysyłając ją daleko na zachód, nie przewidział koncentracji wojsk polskich nad Wieprzem i wykonania przez nie zwrotu zaczepnego. Z tego powodu jego 4 Armia nagle znalazła się w matni, a Kozacy Gaj-Chana z myśliwych zmienili w łowną zwierzynę, którą od ostatecznego pogromu uchroniło przebicie się ku granicy niemieckiej. Powiedzenie „Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma” nabrało realnych kształtów.

Bibliografia:

J. Piłsudski, „Rok 1920”, Londyn 1941
„Wojna o wszystko. Opowieść o wojnie polsko-bolszewickiej 1919–1920”, pod red. W. Sienkiewicza, Warszawa 2010
„Wojna polsko-rosyjska 1919–1920 i jej międzynarodowe odniesienia z perspektywy 90-lecia”, pod red. J. Ślipca i T. Kośmidera, Warszawa 2010

Piotr Korczyński

autor zdjęć: Reprodukcje: Piotr Korczyński, Wydawnictwo Demart

dodaj komentarz

komentarze


Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
 
Wojskowa służba zdrowia musi przejść transformację
Huge Help
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
W MON-ie o modernizacji
Modernizacja Marynarki Wojennej
Od legionisty do oficera wywiadu
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Święto w rocznicę wybuchu powstania
Medycyna w wersji specjalnej
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polskie „JAG” już działa
Inwestycja w produkcję materiałów wybuchowych
„Projekt Wojownik” wrócił do Giżycka
Zmiana warty w PKW Liban
Marynarka Wojenna świętuje
O amunicji w Bratysławie
Święto podchorążych
A Network of Drones
Karta dla rodzin wojskowych
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Transformacja dla zwycięstwa
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Szturmowanie okopów
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Czworonożny żandarm w Paryżu
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Olimp w Paryżu
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Saab 340 AEW rozpoczynają dyżury. Co potrafi „mały Awacs”?
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Uczą się tworzyć gry historyczne
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Ostre słowa, mocne ciosy
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Szef MON-u na obradach w Berlinie
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Wybiła godzina zemsty
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Jak namierzyć drona?
Jesień przeciwlotników
Olympus in Paris
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Wzmacnianie granicy w toku
Nowe uzbrojenie myśliwców
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
„Szczury Tobruku” atakują
Razem dla bezpieczeństwa Polski

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO