Szczątki dwóch mężczyzn zamordowanych w czasach stalinowskich odnaleźli eksperci z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN. Spoczywały one na terenie dawnych spacerniaków więzienia przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Właśnie zakończył się kolejny etap prac badawczych prowadzonych w tym miejscu od czterech lat.
Pierwszy z mężczyzn miał około 50 lat. Jego ciało zostało wrzucone do płytkiego grobu. – Choć więzienie działało także w czasach niemieckiej okupacji, nie mamy wątpliwości, że to ofiara zbrodni komunistycznej – przyznaje dr hab. Krzysztof Szwagrzyk, szef Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej. Świadczą o tym na przykład znalezione w jamie fragmenty drutu kolczastego, który oplatał biodra ofiary. – Podobną rzecz odkryliśmy prowadząc prace ekshumacyjne w Rzeszowie. Na tamtejszym cmentarzu spoczywali członkowie niepodległościowego podziemia zamordowani w 1949 roku. Oni również mieli ręce skrępowane przy ciele, zaś ciała zostały bezładnie wrzucone do grobu – mówi historyk.
Druga z ofiar znalezionych przy Rakowieckiej to mężczyzna w wieku 30-35 lat. W jego czaszce odkryto wyraźny ślad po kuli. – Strzał padł z bliskiej odległości, a kula weszła przez potylicę. W taki sam sposób egzekucję przeprowadzane były choćby w Katyniu – tłumaczy Szwagrzyk. Przy szczątkach nie było przedmiotów osobistych. W miejscu pochówków członkowie zespołu poszukiwawczego natrafili za to na fragmenty polskiego munduru, m.in. guzik. – Oczywiście mamy przypuszczenia kim są ofiary, ale dopóki nie zostaną przeprowadzone badania genetyczne, nie możemy tego ujawniać – zastrzega.
Film: IPN
Historia więzienia przy Rakowieckiej sięga początków XX wieku. Założyli je Rosjanie, było też wykorzystywane w czasach II Rzeczpospolitej. Szczególnie ponurą sławę zaczęło zyskiwać jednak dopiero podczas II wojny światowej. Niemcy urządzili wówczas na Rakowieckiej placówkę, która pełniła funkcje pomocnicze wobec Pawiaka. Tuż po wybuchu Powstania Warszawskiego rozstrzelali na jej terenie 600 więźniów politycznych. W 1945 roku więzienie na swoje potrzeby zaanektowali komuniści. Na Rakowieckiej funkcjonował areszt śledczy, w którym byli brutalnie przesłuchiwani, torturowani i mordowani przeciwnicy systemu. Na Rakowieckiej zginęli między innymi płk Witold Pilecki, gen. Emil Fieldorf „Nil”, czy płk Hieronim Dekutowski „Zapora”. Ciała żołnierzy AK były grzebane w bezimiennych grobach na tzw. Łączce na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, ale też bezpośrednio na terenie więzienia.
Obecnie w dawnym miejscu kaźni mieści się Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL. Od 2016 roku przy Rakowieckiej zespół IPN prowadzi prace ekshumacyjno-archeologiczne. – Do tej pory przebadaliśmy między innymi teren dawnego szpitala więziennego. Natknęliśmy się na kilkanaście jam grobowych – przypomina Szwagrzyk. Badania odkrytych wówczas szczątków cały czas trwają. – Na Rakowiecką jeszcze wrócimy. Jeśli nie w tym roku, to na pewno w przyszłym. Do przeszukania mamy jeszcze dwa miejsca – zapowiada szef zespołu IPN.
Tymczasem tego lata jego podwładni intensywnie pracowali również poza Warszawą. – W czerwcu i lipcu prowadziliśmy poszukiwania w miejscowości Liski nieopodal Hrubieszowa. Ekshumowaliśmy tam szczątki trzech osób, które w 1945 roku padły ofiarą członków UPA z sotni „Wowky” – wyjaśnia Krzysztof Szwagrzyk. Dodaje: – Odkrycie dokonane w czasie, gdy po raz kolejny świętowaliśmy pamięć osób pomordowanych podczas rzezi wołyńskiej, ma dla nas znaczenie szczególne. Nasz zespół kojarzy się raczej z poszukiwaniem szczątków ofiar komunizmu. Tymczasem my zajmujemy się także obywatelami polskimi, którzy zginęli z rąk Niemców czy Ukraińców. Robimy wszystko, by ich szczątki zostały odnalezione i zidentyfikowane. To ważne chociażby dla ich rodzin.
Zespół badaczy z IPN odkrył już miejsca pochówku m.in. „Zapory”, czy płk Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”.
autor zdjęć: IPN
komentarze