Kilkanaście jam grobowych, a w nich szczątki co najmniej siedmiu osób, prawdopodobnie ofiar komunistycznego terroru, odkryli pracownicy Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej na terenie dawnego więzienia przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Dokładnie za budynkiem byłego szpitala więziennego.
– Celem prac poszukiwawczo-ekshumacyjnych na terenie byłego Aresztu Śledczego na warszawskim Mokotowie przy ulicy Rakowieckiej jest odnalezienie miejsc pochówków ofiar zbrodni komunistycznych i nazistowskich oraz upewnienie się, że na tym terenie nie pozostaną żadne szczątki ludzkie – mówi prof. Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej, który kieruje Biurem Poszukiwań i Identyfikacji.
Podczas obecnego, piątego już etapu prac, badacze IPN odnaleźli za budynkiem byłego szpitala więziennego kilkanaście jam grobowych, czyli miejsc pochówku. – Odkryliśmy w nich szczątki siedmiu osób, ale myślę, że następne dni ujawnią kolejne – podaje prof. Szwagrzyk.
Specjaliści znaleźli także przedmioty osobistego użytku: łyżkę, guziki, grzebień i fifkę do papierosów. – Te przedmioty są niezwykle ważne dla ustalenia czasu, w którym pogrzebano ofiary – podkreśla wiceprezes IPN. Na razie badacze nie są w stanie podać z całą pewnością, czy są to ofiary zbrodni niemieckich, czy komunistycznych. – Mam nadzieję, że odpowiedź poznamy do końca października po analizie odkrytych przedmiotów. Na razie wstępnie zakładamy, że są to raczej ofiary komunistycznego terroru z początku 1945 roku – informuje profesor.
Na terenie byłego aresztu, gdzie powstaje Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, IPN prowadzi poszukiwania od lipca 2016 roku. Na pierwsze ludzkie ciała natrafiono tam w lipcu tegoż roku. Odnaleziono wówczas zbiorową mogiłę, a w niej szczątki ośmiu osób, a także rzeczy osobiste, m.in. medalik i krzyż. Zdaniem IPN, najprawdopodobniej były to ofiary zbrodni niemieckiej z okresu powstania warszawskiego. W drugim dniu zrywu Niemcy zamordowali na terenie więzienia ponad sześćset osób. Szczątki odkryto przy dawnym pawilonie śledczym, tzw. pałacu cudów. Po wojnie tak go nazwano, ponieważ funkcjonariusze UB dokonywali tam brutalnych przesłuchań, po których więźniowie w „cudowny” sposób przyznawali się do wszystkich stawianych im zarzutów. Podczas obecnego etapu prac na Rakowieckiej, który potrwa do końca października, specjaliści chcą dokładnie zbadać teren przylegający do tego pawilonu. – Mamy nadzieje, że wszystkie prace na Rakowieckiej zakończą się pod koniec przyszłego roku – informuje prof. Szwagrzyk.
W więzieniu przy Rakowieckiej przetrzymywano, torturowano i zamordowano w okresie stalinizmu wielu więźniów politycznych. Wśród zabitych na Mokotowie był m.in. gen. August Fieldorf „Nil” – szef Kedywu Komendy Głównej AK, płk Witold Pilecki – dobrowolny więzień Auschwitz, płk Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” – dowódca 5 Wileńskiej Brygady AK, czy płk Łukasz Ciepliński – szef IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.
Ich ciała chowano potajemnie m.in. na Łączce Cmentarza Wojskowego na Powązkach. Możliwe też, że grzebano ich w najbliższym sąsiedztwie miejsca kaźni. Na Łączce IPN prowadził prace do lipca 2017 roku. Jak zapewnia prof. Szwagrzyk, zbadano cały teren kwatery i odnaleziono wszystkie szczątki potajemnie pogrzebanych tam osób. Wśród nich IPN zidentyfikował na razie około 70 osób, w tym płk. Szendzielarza. Pozostałe szczątki są badane w laboratoriach genetycznych w celu ich identyfikacji.
autor zdjęć: IPN
komentarze