Nie boją się wystrzałów, wybuchów, dużych wysokości ani hałasu śmigłowca. Wykonują skoki spadochronowe, pływają, a co najważniejsze potrafią walczyć i wyszukiwać materiały wybuchowe. Wspierają też operatorów w czasie akcji specjalnych. O służbie superpsów z okazji 30-lecia jednostki GROM opowiada „Farba”, dowódca przewodników psów bojowych.
Czy wasze psy mają licencję na zagryzanie?
„Farba”, żołnierz JW GROM: Nie, podobnie jak operatorzy jednostki nie mają licencji na zabijanie (śmiech). Ale niewątpliwie psy bojowe, które służą w naszej jednostce, to doskonała broń i niezawodne wsparcie dla operatorów w czasie każdej misji.
Od kiedy w GROM-ie służą psy?
Program K9 (anglojęzyczny skrót, który brzmi tak jak łacińskie słowo canine, czyli psowaty – przyp. red.) w jednostce GROM ruszył w 2012 roku, a jego twórcą był „Puwal”. Wtedy też kupiono pierwsze dwa psy i rozpoczęły się szkolenia dla ich przewodników. Formalnie jednak sekcja K9 istnieje w jednostce od 2014 roku.
W służbach mundurowych psy służą od wielu lat. Są szkolone m.in. do wykrywania ładunków wybuchowych, narkotyków, poszukiwania zwłok i tropienia. Wy jednak postawiliście na psy, które nie tylko wykrywają materiały wybuchowe, ale i potrafią walczyć. Dlaczego?
W 2007 roku, gdy kończyłem kurs podstawowy, spotkaliśmy się z twórcą jednostki, generałem Sławomirem Petelickim, który przypomniał nam wtedy, że ideą powstania GROM było ratowanie ludzi. I przez trzydzieści lat istnienia jednostki ta idea jest dla wszystkich żołnierzy najważniejsza. Zdobywając nowe umiejętności, zawsze myślimy o tym, by jak najlepiej służyć i skutecznie ratować życie ludzkie. Każda operacja specjalna jest dla nas lekcją. Tak też było w 2010 roku, gdy wpadliśmy w zasadzkę i weszliśmy na teren, który był zaminowany. Dzięki doświadczeniu i odrobinie szczęścia mieliśmy tylko kilku lekko rannych. Rok później, w 2011 w czasie operacji specjalnej jeden z naszych operatorów został poważnie ranny, natomiast w akcji z 2013 roku straciliśmy jednego żołnierza, a dziewięciu zostało rannych. Bazujemy na swoich doświadczeniach, szczegółowo analizujemy operację po operacji, wyciągamy wnioski, które następnie wprowadzamy do naszych procedur operacyjnych i technik. Pomagają one kolejnym pokoleniom operatorów, uczą, jak walczyć i jak unikać strat. Gdyby w każdej z wymienionych przeze mnie operacji wziął udział pies bojowy, to ich przebieg byłby inny i niebezpieczeństwo byłoby zminimalizowane.
Rozumiem, że to przesądziło o stworzeniu w jednostce sekcji K9.
Tak. Pierwsze dwa psy, które mieliśmy w GROM-ie przeszły już na emeryturę, ale mamy kolejnych wojowników. To owczarki belgijskie malinois, które nazywamy „maliniakami” oraz owczarki holenderskie. To bardzo szybkie i silne psy, bardzo odporne na trudne warunki terenowe i klimatyczne, niezwykle chętne do pracy. Ich zaletą jest także to, że jak na owczarki są lekkie. Ważą 25-30 kilogramów, a to pozwala operatorowi bez problemu podnieść oraz transportować psa.
Kandydaci na operatorów jednostki GROM przechodzą ostrą selekcję. Czy psy też?
Oczywiście. Znalezienie odpowiedniego psa zajmuje sporo czasu. Zwykle do służby trafiają psy, które skończą rok. Najpierw mają okres próbny. Musimy sprawdzić, jak radzą sobie w środowisku, w którym przyjdzie im pracować. Psy muszą też zdać odpowiednie testy. Nie mogą się bać wysokości, wybuchów i wystrzałów, ognia, śliskich i stromych powierzchni i muszą też chętnie gryźć!
Kilka lat temu stawialiśmy na psy już w pewnym stopniu wyszkolone, czyli takie które przeszły kurs nauki posłuszeństwa oraz rozpoznawania zapachów materiałów wybuchowych. Teraz sami je uczymy wszystkiego od podstaw. Takie szkolenie podstawowe trwa średnio 2 lata. Główne umiejętności, jakich musimy nauczyć psa, to poszukiwanie materiałów wybuchowych oraz walka.
Kto pracuje z superpsami?
W jednostce mamy wyszkolonych przewodników psów bojowych, są nimi operatorzy zespołów bojowych, są także trenerzy, pomocnicy trenerów i weterynarz. Przygotowanie psa do pracy z operatorami wymaga czasu i cierpliwości. Musimy oswoić zwierzę z samolotami, śmigłowcami, łodziami, wysokością, skokami spadochronowymi, hałasami, ciemnością czy pływaniem w wodzie. Skala trudności jest oczywiście stopniowana. Najpierw pies szkoli się w dzień i w nocy ze swoim przewodnikiem i trenerem, potem współpracuje z sekcją operatorów, następnie grupą specjalną, a na koniec z całym zespołem bojowym. Chodzi o to, aby był w stanie współpracować z każdym z naszych żołnierzy i by odróżniał swoich operatorów od sił przeciwnika.
Czy psy mają na sobie specjalne oporządzenie w czasie treningu czy akcji bojowej?
Pies ma na sobie specjalistyczną kamizelkę. Jest ona wyposażona w uchwyty, które służą do podnoszenia psa, podczepiania go do uprzęży spadochronowej oraz liny, gdy trzeba zjechać ze śmigłowca albo w czasie transportu, gdy żołnierze wciągają psa na wyższą kondygnację budynku. Na brzuchu kamizelka jest wzmocniona, co chroni zwierzę przed urazami np. w czasie czołgania lub skoku przez wybite okno. Do kamizelki można podpiąć też radio i kamerę, a także dodatkowe specjalne oświetlenie, które ułatwia psu działanie w nocy. Pies jest również uzbrojony… w kaganiec. Od wewnątrz jest on wzmocniony blachą. Podczas walki, zwierzę uderza nim w agresora, co powoduje wiele dotkliwych obrażeń.
W jakich sytuacjach sprawdza się pies bojowy?
To dodatkowy operator w sekcji. Dodatkowe oczy, uszy i nos. Pies sprawdza się w każdego rodzaju operacji specjalnej, od taktyki zielonej, przez czarną, po niebieską. Kiedyś w Afganistanie, podczas jednej z operacji specjalnych, rebelianci skryli się w gęstym zagajniku. Była noc, a oni uzbrojeni. Nie mogliśmy wejść bezpośrednio na ich lufy, ale gdyby był z nami pies na pewno szybciej by się poddali.
Nieoceniony jest także podczas walki w pomieszczeniach. Daje przewagę zwłaszcza w tzw. ciągach komunikacyjnych, czyli klatkach schodowych i korytarzach. Gdy wbiega do budynku od razu wie, w którym z pomieszczeń są ludzie, to daje operatorowi dodatkowe sekundy na podjęcie działania i właściwej decyzji. Pies gwarantuje element zaskoczenia. Jest zawzięty, stworzony do walki. Gdy dopadnie przeciwnika, nie puści go, dopóki nie zostanie odwołany specjalną komendą.
„Farba”, oficer Jednostki Wojskowej GROM. Służbę rozpoczął w 1 Pułku Specjalnym Komandosów w Lublińcu (dziś JWK), a od 2006 roku związany jest z jednostką GROM. Służył sześciokrotnie na misjach poza granicami kraju: w Iraku i Afganistanie. W czasie jednej z operacji został ranny. Od pół roku jest dowódcą przewodników psów bojowych w JW GROM.
autor zdjęć: arch. GROM, Michał Niwicz
komentarze