moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Przesiadka w katowni

W ciągu pięciu lat funkcjonowania niemieckiego więzienia na Pawiaku do obozów koncentracyjnych trafiło stamtąd około 60 tysięcy osób. Głównym kierunkiem było Auschwitz. Jednak pierwszy transport został skierowany do Sachsenhausen – obozu dla Niemców wyjątkowego. Pociąg z więźniami wyruszył 2 maja 1940.


Więźniowie KL Sachsenhausen.

Więźniowie zostali zagnani na plac apelowy. Chwilę później stanął przed nimi sam Heinrich Himmler. Szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy przyjechał na Pawiak z wizytacją. Chciał osobiście zobaczyć, jak funkcjonuje dopiero co przejęte przez Gestapo więzienie śledcze – największe w okupowanej Polsce. Przechadzając się wzdłuż kolejnych szeregów, Himmler zwrócił uwagę na brodatego mężczyznę.

– Nazwisko – warknął
– Ksiądz profesor Edmund Bursche.
– A, znaczy zdrajca. Dlaczego zdradziłeś Niemcy!?
– Nikogo nie zdradziłem. Ani Chrystusa, ani ojczyzny...

Bursche istotnie pochodził z niemieckiej rodziny, jednak czuł się Polakiem. Z wykształcenia był ewangelickim teologiem, z zawodu pastorem, a zarazem wykładowcą Uniwersytetu Warszawskiego. Na Pawiak trafił kilka dni po upadku Warszawy. Teraz stał przed Himmlerem i nie ugiął się. Jego los został ostatecznie przesądzony. Był 29 kwietnia 1940 roku. Trzy dni później Bursche znalazł się w pierwszym transporcie, który wyruszył z Pawiaka do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen. Na jego aktach Himmler osobiście zamieścił adnotację: „Tę rodzinę należy zniszczyć”.

Katownia przy Pawiej

„Oto leży koło mnie młody chłopak. Miał w kieszeni dwa pistolety, które polecono mu odnieść gdzieś na Elektoralną. Szedł bez żadnej ochrony i na rogu Orlej natknął się na patrol niemiecki. Nierozważnie rzucił się do ucieczki. Posypały się strzały i powaliły go na ziemię. Z poszarpanymi piersiami przeleżał parę tygodni, a gdy go trochę podleczono, tak by mógł iść o własnych siłach, rozstrzelano go. W kącie przy oknie leży na brzuchu dowódca jednego z oddziałów leśnych z Podhala (…). Nasz bohaterski partyzant dostał „tylko” 500 kijów. Oba pośladki miał w ropie (…). Był też porucznik AK, którego wsypał własny podoficer katowany niemiłosiernie w Sochaczewie. I jego tortury nie ominęły. Wkładano mu rurę gumową do odbytnicy i pompowano do kiszek powietrze tak, że mu omal brzuch nie pękł” – wspominał Władysław Dunin-Wąsowicz, oficer Armii Krajowej, który w 1944 roku trafił na Pawiak. Podobne doświadczenia stały się udziałem tysięcy osób.

Położone w centrum Warszawy więzienie śledcze powstało w latach 30. XIX wieku. Jego potoczna nazwa wywodzi się od ulicy Pawiej, przy której znajdowała się brama wjazdowa. We wrześniu 1939 roku obiekt przejęli Niemcy. Początkowo więzieniem zarządzał Wydział Sprawiedliwości Urzędu Generalnego Gubernatorstwa. W marcu 1940 roku zostało ono przejęte przez niemieckie służby bezpieczeństwa.

– Pawiak był przeznaczony dla więźniów politycznych. Trafiali tutaj na przykład przedstawiciele polskiej inteligencji zatrzymywani w ramach akcji pacyfikacyjnej AB (potoczna nazwa tzw. Nadzwyczajnej Akcji Pacyfikacyjnej prowadzonej na terenie GG pomiędzy majem a lipcem 1940 roku – przyp. red.), ale też członkowie konspiracji – wyjaśnia Joanna Gierczyńska z Muzeum Więzienia Pawiak. – Z drugiej strony wśród uwięzionych znajdowali się przypadkowi mieszkańcy, którzy w ręce Niemców wpadli podczas przeprowadzanych na ulicy łapanek – dodaje. Więźniowie byli przetrzymywani w fatalnych warunkach. Siedzieli w przepełnionych celach, cierpieli niedożywienie, nieustannie towarzyszyły im strach i niepewność. Śledczy poddawali ich brutalnym przesłuchaniom, urządzanym zarówno w samym kompleksie przy Pawiej, jak i siedzibie Gestapo przy Alei Szucha. Często trwały wiele godzin i z reguły towarzyszyło im bicie oraz bardziej wymyślne tortury. – W czasie okupacji przez więzienie na Pawiaku przewinęło się łącznie około stu tysięcy więźniów. To liczba szacunkowa, ponieważ nie wszyscy trafiali do rejestrów – podkreśla Gierczyńska. Blisko 37 tysięcy z nich zginęło podczas przesłuchań oraz egzekucji. Swoje ofiary Niemcy rozstrzeliwali między innymi nieopodal Palmir w Puszczy Kampinoskiej, Lasach Kabackich czy na warszawskich ulicach. Dla wielu więźniów Pawiak był zaledwie etapem. – 60 tysięcy osób trafiło stamtąd do obozów koncentracyjnych. Najwięcej, bo aż przeszło 60 transportów wyruszyło do Auschwitz, ale więźniowie kierowani byli również do Ravensbrück, Gross-Rosen czy Majdanka – wyjaśnia Gierczyńska. Jednak pierwszy transport wyruszył do Sachsenhausen.

Obóz jak żaden inny

W pierwszym transporcie znalazło się ponad 800 więźniów. – Dziś trudno już powiedzieć, z jakiego klucza byli dobierani – przyznaje Joanna Gierczyńska. Polacy trafili do jednego z najstarszych obozów koncentracyjnych w Niemczech. Dla nazistów było to miejsce pod wieloma względami wyjątkowe.

– Obóz Sachsenhausen mieścił się w miejscowości Oranienburg nieopodal Berlina. Powstał w 1936 roku i uchodził za placówkę wzorcową – wyjaśnia dr Joanna Lubecka z krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. – Początkowo w SS toczył się spór o to, jak obozy koncentracyjne powinny wyglądać. Część decydentów opowiadała się za siecią niewielkich placówek. W 1933 roku pierwsza z nich powstała w Dachau. Kierujący obozem Theodor Eicke opracował regulaminy i zasady funkcjonowania, które stały się swoistym szablonem dla innych obozów. Dachau jednak szybko okazał się zbyt mały. Niemcy podjęli decyzję o jego rozbudowie. Wówczas też większość esesmanów zaczęła skłaniać się do tego, by kolejne obozy budować od razu w większej skali. I taki właśnie był KL Sachsenhausen – tłumaczy badaczka. Obóz był w stanie pomieścić nawet 50 tysięcy więźniów. Himmlerowi tak bardzo podobał się sposób jego organizacji, że nakazał tuż przy nim ulokować siedzibę Inspektoratu Obozów Koncentracyjnych. – Stamtąd właśnie Niemcy zarządzali wszystkimi stworzonymi przez siebie placówkami. W Oranienburgu szkoleni byli także komendanci innych obozów koncentracyjnych. Wśród nich znalazł się na przykład Rudolf Hoess, który niedługo potem zaczął kierować Auschwitz-Birkenau – informuje dr Lubecka.

Sachsenhausen nie było obozem zagłady. Więźniowie byli tam jednak wyniszczani przez katorżniczą pracę w pobliskich fabrykach Siemensa czy Heinkla oraz fatalne warunki bytowe. Stawali się przedmiotem zbrodniczych eksperymentów medycznych, Niemcy testowali też na nich techniki masowego uśmiercania. Używali do tego specjalnie zaadaptowanych ciężarówek i zbudowanej w 1942 roku komory gazowej.

Polacy byli w obozie jedną z najliczniej reprezentowanych nacji. Pierwsi trafili do Sachsenhausen przedwojenni emigranci zarobkowi. Stało się to jeszcze we wrześniu 1939 roku. Dwa miesiące później dołączyło do nich 169 profesorów krakowskich uczelni, aresztowanych podczas Sonderaktion Krakau. – Bardzo często trafiali tam przedstawiciele inteligencji zatrzymani podczas akcji AB – wyjaśnia dr Lubecka. W Sachsenhausen więziony był również gen. Stefan Rowecki „Grot”, dowódca Armii Krajowej. Ostatecznie został on zamordowany w obozie na rozkaz Himmlera. KL nieopodal Berlina istniał do wiosny 1945 roku. Po upadku Niemiec został przejęty przez NKWD i stał się miejscem kaźni m.in. dla byłych członków partii nazistowskiej.

Podczas dziewięciu lat funkcjonowania pod zarządem SS przez Sachsenhausen przewinęło się około 200 tysięcy więźniów. Dziesiątki tysięcy z nich zginęły. Wśród ofiar znalazł się pastor Edward Bursche, który na Pawiaku postawił się Himmlerowi. Zgodnie z zaleceniem Reichsführera kaci nie oszczędzili też jego rodziny. W innych niemieckich obozach zginęli dwaj jego bracia – ewangelicki biskup Juliusz oraz adwokat Alfred.

Zacytowany fragment wspomnień Władysława Dunin-Wąsowicza pochodzi z książki „Lekarze Pawiaka” dostępnej na stronie cyfrowemazowsze.pl

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
 
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
Łączy nas miłość do Wojska Polskiego
W drodze na szczyt
W Toruniu szkolą na międzynarodowym poziomie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Szczury Tobruku” atakują
Poznaliśmy laureatów konkursu na najlepsze drony
Wiązką w przeciwnika
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Prawo do poprawki, rezerwiści odzyskają pieniądze
Zmiana warty w PKW Liban
Kadeci na medal
„Czajka” na stępce
Olimp w Paryżu
Olympus in Paris
Świąteczne spotkanie pod znakiem „Feniksa”
„Feniks” wciąż jest potrzebny
Czworonożny żandarm w Paryżu
Świąteczne spotkanie na Podlasiu
Ryngrafy za „Feniksa”
Determinacja i wola walki to podstawa
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Jeniecka pamięć – zapomniany palimpsest wojny
Chirurg za konsolą
21 grudnia upamiętniamy żołnierzy poległych na zagranicznych misjach
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Miliardowy kontrakt na broń strzelecką
Medycyna „pancerna”
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Wstępna gotowość operacyjna elementów Wisły
Kluczowa rola Polaków
Wybiła godzina zemsty
Wszystkie oczy na Bałtyk
Kosmiczny zakup Agencji Uzbrojenia
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Kluczowy partner
Zimowe wyzwanie dla ratowników
„Niedźwiadek” na czele AK
Awanse dla medalistów
Polska i Kanada wkrótce podpiszą umowę o współpracy na lata 2025–2026
Posłowie o modernizacji armii
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Rekord w „Akcji Serce”
Opłatek z premierem i ministrem obrony narodowej
Rosomaki i Piranie
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Polskie Pioruny bronią Estonii
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Sukces za sukcesem sportowców CWZS-u
Estonia: centrum innowacji podwójnego zastosowania
Opłatek z żołnierzami PKW Rumunia
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Szkoleniowa pomoc dla walczącej Ukrainy
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
W hołdzie pamięci dla poległych na misjach
Trzecia umowa na ZSSW-30
Bohaterowie z Alzacji
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polskie Casy będą nowocześniejsze
Nowa ustawa o obronie cywilnej już gotowa
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO