moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Bałtyk. Okno na świat

Francja zamierzała wyrwać dla Polski jak najwięcej. Brytyjczycy byli ostrożni, bo nie chcieli zbytnio osłabiać Berlina. Ostatecznie podział bałtyckiego wybrzeża nie mógł do końca satysfakcjonować ani Polaków, ani Niemców. Ale nawet to nie było w stanie stłumić euforii, jaka 99 lat temu zapanowała w Rzeczypospolitej. Oto zyskaliśmy okno na świat!

10 lutego 1920 roku mieszkańcy Pucka od rana gromadzili się nad brzegiem morza. W mieście pojawili się też oficjele: marszałek Sejmu Maciej Rataj, wicepremier Wincenty Witos, minister spraw wewnętrznych Stanisław Wojciechowski oraz najważniejszy tego dnia gen. Józef Haller, dowódca Frontu Pomorskiego. – Oto dziś dzień czci i chwały! Jest on dniem wolności, bo rozpostarł skrzydła Orzeł Biały nie tylko nad ziemiami polskimi, ale i nad morzem polskim – mówił zwracając się do zebranych. Wkrótce też wjechał konno na skutą lodem Zatokę Pucką i wrzucił do przerębli platynowy pierścień, podarowany mu kilka godzin wcześniej przez gdańską Polonię. Tak dokonały się symboliczne zaślubiny odrodzonej Rzeczypospolitej z Bałtykiem.

– Uzyskanie przez Polskę dostępu do morza na pewno należy uznać za sukces. Choć z tego, co otrzymywali, Polacy nie mogli być do końca zadowoleni – przyznaje dr Tomasz Neubauer, historyk z Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Najtrafniej sformułował to płk Paul Allegrini, przedstawiciel francuskiej armii, który wziął udział w uroczystości (jego słowa przywołują w jednej ze swoich prac historycy z Akademii Marynarki Wojennej, Adam Szulczewski i Bogdan Zalewski). „Brzeg obecnie odzyskany jest tylko połową okna, jaką sobie Polska na świat szeroki otworzyła – ale po otwarciu tej połowy, otwarcie drugiej nastąpić musi” – przekonywał Francuz.

Dyplomatyczne szachy

I wojna światowa przyniosła Polakom nadzieję na odzyskanie niepodległości. Mimo światopoglądowych różnic, które dzieliły jej orędowników, wszyscy zgodnie powtarzali, że odbudowane państwo musi mieć dostęp do morza. Plan zaczął nabierać realnych kształtów w początkach stycznia 1918 roku. Wówczas to prezydent Stanów Zjednoczonych przedstawił Kongresowi 14-punktowy projekt, który miał na długie lata zapewnić światu pokój. Dokument zawierał wzmiankę o niepodległej Polsce, która sięga wybrzeży Bałtyku. Tyle że sprawa nie była taka prosta. Kiedy stało się jasne, że państwa centralne wojnę przegrają, rozpoczęły się dyplomatyczne szachy. Francja chciała wyrwać dla Polski jak najwięcej, by osłabić Niemcy – swojego odwiecznego rywala na kontynencie. Wielka Brytania do sprawy podchodziła daleko bardziej oględnie. Nie zamierzała zbyt mocno uderzać w Niemców, by ich kosztem nie wzmacniać zanadto Francji. Londyn liczył przy tym na wsparcie Stanów Zjednoczonych. Polacy byli świadomi, że muszą zrobić bardzo wiele, by kształt  odradzającego się państwa sprostał ich oczekiwaniom.

W październiku 1918 roku specjalne memorandum do prezydenta Woodrowa Wilsona skierował Roman Dmowski, jeden z polskich delegatów na kongres w Wersalu. „Uzasadniał, iż w powiatach zachodnich położonych nad Bałtykiem ludność Polska stanowi od 55 do 75 procent ogółu mieszkańców, a ponadto Prusy Zachodnie powinny należeć do Polski, gdyż były częścią państwa polskiego przed rozbiorami oraz zamieszkuje je większość mieszkańców narodowości polskiej” – tłumaczą Szulczewski i Zalewski. Dmowski mocno podkreślał, że w granicach Rzeczypospolitej musi znaleźć się również Gdańsk. Według niego takie rozwiązanie miało zapewnić krajowi gospodarczą stabilność oraz niezależność od Niemiec. Jak podkreślają naukowcy z AMW, Polacy rozważali też skorzystanie z metody faktów dokonanych. „W końcu 1918 roku i w pierwszych miesiącach następnego duże nadzieje wiązano z przybyciem z Francji drogą morską armii gen. Józefa Hallera. Plan przewidywał, że formacje Błękitnej Armii wylądują w Gdańsku i obsadzą linię kolejową Gdańsk–Toruń (…). Operacja miała być połączona z wybuchem powstania na obszarze całego zaboru pruskiego. W przypadku powodzenia akcji zostałby opanowany obszar na prawym brzegu Wisły aż po Pasłęk, a dalej Gdańsk” – piszą Szulczewski i Zalewski. Ostatecznie jednak plany spaliły na panewce. Armia Hallera dotarła do Polski dopiero w kwietniu 1919 roku i to drogą lądową.


Siedziba Wysokiego Przedstawiciela Ligi Narodów w Wolnym Mieście Gdańsku fot. Wikipedia

Tymczasem w Wersalu na dobre toczyły się już negocjacje, które między innymi miały przynieść odpowiedź na pytanie, jak duża część bałtyckiego wybrzeża przypadnie Polsce. Ostatecznie zwyciężyła opcja forsowana przez brytyjski rząd. Rzeczpospolita dostała 140-kilometrowy odcinek wybrzeża, do którego z głębi jej terytorium prowadził wąski przesmyk pomiędzy terytoriami niemieckimi. Gdańsk zyskał status Wolnego Miasta pod kontrolą Ligi Narodów. Miał posiadać własny rząd i konstytucję. Językiem urzędowym został tam niemiecki. Polski był językiem pomocniczym. Rzeczpospolita otrzymała prawo do korzystania z gdańskiego portu, ale jak pokazał czas, nastręczało to rządowi w Warszawie wielu problemów. Wystarczy wspomnieć strajk pracowników portu, który rok później opóźnił rozładunek transportu broni dla naszej armii walczącej z bolszewikami.

Haller idzie ku morzu

Po paryskiej konferencji Polska rozpoczęła przygotowania do przejęcia swojej części Pomorza. Odpowiedzialność za to powierzona została nowo utworzonemu Frontowi Pomorskiemu, na czele którego stanął gen. Haller. Jesienią 1919 roku przedstawiciele polskiego rządu uzgodnili z Niemcami szczegóły operacji. Na stanowiskach musiała pozostać część niemieckich urzędników, ponieważ Warszawa przynajmniej na razie nie bardzo miała kim ich zastąpić. Terytorium zostało podzielone na osiem stref, które Niemcy mieli opuszczać jedna po drugiej. Operacja ruszyła 17 stycznia 1920 roku o godzinie ósmej. I od razu w pobliżu Gniewkowa doszło do zbrojnego starcia. Powód: Niemcy omyłkowo uznali, że polskie oddziały przekroczyły linię demarkacyjną zbyt wcześnie. Napięcie szybko udało się załagodzić, potem było już w miarę spokojnie. Choć niemieccy żołnierze zachowywali się prowokacyjnie, do wymiany ognia już więcej nie doszło. Cywile w większości przyjęli wkroczenie Polaków ze spokojem podszytym rezygnacją i wiarą, że taki układ jest chwilowy. Tymczasem ludność polskojęzyczna była w euforii.

– Odtąd granica morska stanowiła 2,5 procent ogółu granic Rzeczypospolitej – mówi dr Neubauer. – Polsce przypadł odcinek wybrzeża niemal pozbawiony infrastruktury. Niewielkie porty znajdowały się jedynie w Pucku i Helu. Korzystali z nich rybacy – dodaje. Wkrótce w pierwszym z nich ulokowała się marynarka wojenna i baza lotnictwa morskiego. – Lokalizacja ta była jednak daleka od ideału. Płytkie wody Zatoki Puckiej uniemożliwiały wchodzenie do portu dużych jednostek. Z drugiej strony sam Puck znajdował się zaledwie 25 km od ówczesnej granicy niemieckiej, a zabezpieczenie miasta wiązało się ze sporymi kosztami – wylicza historyk.


Kutry rybackie i okręty wojenne stojące w porcie w Pucku - widok z góry. Pośrodku, zacumowany przy nabrzeżu, stoi okręt hydrograficzny ORP "Pomorzanin", obok niego z prawej kanonierka ORP "Generał Haller". W tle ORP "Komendant Piłsudski" fot. NAC

Ale ani infrastrukturalne niedostatki, ani bliskie i trudne sąsiedztwo nie było w stanie przesłonić faktu, że oto Polska dostaje szansę, by wejść na drogę szybkiego rozwoju. Władze w Warszawie starały się ją wykorzystać maksymalnie. Kilka lat później ruszyła budowa Gdyni, która stała się jednym z największych i najnowocześniejszych portów na Bałtyku. Pierwszy statek zawinął tam w 1923 roku. Dokładnie trzy lata, sześć miesięcy i trzy dni po tym, jak gen. Haller wjechał konno na lód na zatoce...

Pisząc tekst korzystałem m.in. z pracy Adama Szulczewskiego i Bogdana Zalewskiego „Pomorze w granicach Polski odrodzonej”, który został zamieszczony w „Zeszytach naukowych Akademii Marynarki Wojennej”, rok XLX, nr 1 (176) 2009

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: NAC, Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Breda w polskich rękach
 
Czworonożny żandarm w Paryżu
Mamy BohaterONa!
Czarna taktyka czerwonych skorpionów
Powstaną nowe fabryki amunicji
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Roboty jeszcze nie gotowe do służby
Wicepremier na obradach w Kopenhadze
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Ämari gotowa do dyżuru
Zawsze z przodu, czyli dodatkowe oko artylerii
1000 dni wojny i pomocy
Dwa bataliony WOT-u przechodzą z brygady wielkopolskiej do lubuskiej
Fabryka Broni rozbudowuje się
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Zmiana warty w Korpusie NATO w Szczecinie
HIMARS-y dostarczone
Zmiana warty w PKW Liban
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Powstanie Fundusz Sztucznej Inteligencji. Ministrowie podpisali list intencyjny
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Od legionisty do oficera wywiadu
Silne NATO również dzięki Polsce
Jutrzenka swobody
Kancelaria Prezydenta: Polska liderem pomocy Ukrainie
Siła w jedności
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Medycyna w wersji specjalnej
Polskie „JAG” już działa
Uczą się tworzyć gry historyczne
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Szturmowanie okopów
Zostań podchorążym wojskowej uczelni
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Lotnicza Akademia rozwija bazę sportową
Wojna na planszy
Saab ostrzeże przed zagrożeniem
Olimp w Paryżu
Olympus in Paris
Karta dla rodzin wojskowych
Ostre słowa, mocne ciosy
Będzie nowa fabryka amunicji w Polsce
Komplet Black Hawków u specjalsów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Nurkowie na służbie, terminal na horyzoncie
Wojskowy Sokół znów nad Tatrami
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Umowa na BWP Borsuk w tym roku?
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Cyfrowy pomnik pamięci
Patriotyzm na sportowo
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
O amunicji w Bratysławie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Baza w Redzikowie już działa
Gogle dla pilotów śmigłowców
Wzlot, upadek i powrót
Saab 340 AEW rozpoczynają dyżury. Co potrafi „mały Awacs”?

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO