Podczas 16 lat służby w polskiej flocie przebył blisko 26 tysięcy mil. 174 razy schodził pod wodę. Brał udział w wielu międzynarodowych ćwiczeniach na morzach północnej Europy. Dziś rano biało-czerwona bandera została na nim opuszczona po raz ostatni. ORP „Sokół” stanie nieopodal Akwarium Gdyńskiego, w specjalnie zbudowanym suchym doku.
– Kobbeny miały być okrętami „na chwilę”, tymczasem w polskiej marynarce służą już od kilkunastu lat. I na pewno ich dokonania należy ocenić pozytywnie – podkreśla kmdr ppor. Łukasz Szmigiel, dowódca ORP „Sokół”. – Są jednostkami niewielkimi, a co za tym idzie, ekonomicznymi. Wysłanie ich na ćwiczenia nie generowało wielkich kosztów. W przeszłości brały więc udział w naprawdę dużej liczbie przedsięwzięć – dodaje oficer.
Sam ORP „Sokół” w ciągu 16 lat służby pod biało-czerwoną banderą przebył 26 tys. mil morskich, 174 razy schodząc pod wodę. Polską marynarkę reprezentował podczas ćwiczeń na Bałtyku i Morzu Północnym, m.in. „Crown Eagle”, „Steadfest Jazz” czy „Danex”. Także w manewrach Sił Odpowiedzi NATO. Mało tego, w 2007 roku część załogi „Sokoła” czasowo przeszła na pokład bliźniaczej jednostki ORP „Bielik”, by wziąć udział w operacji „Active Endeavour”. Polegała ona na patrolowaniu kluczowych dla żeglugi szlaków na Morzu Śródziemnym. Cel: zapobiec przemytowi broni, ludzi i aktom terroru. Wśród marynarzy, którzy wyruszyli na misję, był obecny dowódca „Sokoła”. – Wychodziliśmy z portu na dwa, trzy tygodnie. Zdarzyło nam się operować pod wodą bez przerwy przez 21 dni, co na takim okręcie jest doznaniem specyficznym – wspomina kmdr ppor. Szmigiel.
Kobbeny mają tylko jeden przedział, pokład o powierzchni niespełna 50 metrów kwadratowych i załogę składającą się z 24 osób. Własną koję posiada tylko dowódca. Pozostali marynarze dzielą łóżka z kolegami. Śpi ten, który akurat nie ma wachty. A kiedy ją rozpoczyna, ustępuje miejsce koledze. – Na takim okręcie nie sposób zejść ludziom z oczu, zaszyć się gdzieś, trudno wypocząć. Ale niewielkie wnętrze ma też swoje zalety – zapewnia kmdr ppor. Szmigiel. – Dowódca ogarnia wzrokiem cały pokład. Czas reakcji jest więc skrócony do minimum – dodaje.
W ostatnich latach ORP „Sokół” nie wychodził już na morze tak często. Wziął udział m.in. w wewnętrznych ćwiczeniach 3 Flotylli pod kryptonimem „Ostrobok”. Czas był jednak dla niego nieubłagany. Historia okrętu nie zaczęła się bowiem wraz z podniesieniem na nim biało-czerwonej bandery. Został zwodowany w niemieckiej stoczni Nordseewerke jeszcze w 1966 roku. Kilka miesięcy później jako HnoMS „Stord” rozpoczął służbę w norweskich siłach morskich. U progu XXI wieku wraz z czterema innymi jednostkami typu Kobben został podarowany Polsce. Jeden z okrętów nigdy nie wszedł do linii, w założeniu stanowił magazyn części zamiennych dla pozostałych jednostek. Dziś można go oglądać na dziedzińcu gdyńskiej Akademii Marynarki Wojennej. W jego wnętrzu urządzony został nowoczesny symulator. Pozostałe Kobbeny otrzymały polskie nazwy i rozpoczęły nowy rozdział swojej historii. Teraz powoli dobiega on końca. W grudniu ubiegłego roku bandera po raz ostatni została opuszczona na ORP „Kondor”. Dziś dołączył do niego ORP „Sokół”. – Opuszczenie bandery na okręcie zawsze jest momentem smutnym i przygnębiającym, ale jest to także czas wspomnień i refleksji – podkreślił w liście napisanym do dowódcy jednostki kadm. Mirosław Mordel, inspektor marynarki wojennej DGRSZ. – Załoga ORP „Sokół” zawsze na najwyższym poziomie realizowała powierzone zadania – dodał.
Tymczasem wkrótce służbę zakończą również dwa ostatnie Kobbeny: ORP „Sęp” i ORP „Bielik”. Dłużej pozostanie w niej największy i najmłodszy okręt podwodny polskiej marynarki – zbudowany w ZSRR, ORP „Orzeł”.
„Sokół” nie trafi na złom. Resort obrony zgodził się, by przejęło go Muzeum Marynarki Wojennej. – Okręt będzie eksponowany w centrum Gdyni. Stanie nieopodal Akwarium Gdyńskiego, w specjalnie zbudowanym suchym doku – zapowiada Tomasz Miegoń, dyrektor muzeum. Zastrzega jednak, że zwiedzającym zostanie udostępniony nie wcześniej niż za półtora roku, może dwa lata. – Mamy już pieniądze na całe przedsięwzięcie, musimy jednak dopełnić mnóstwa formalności. Sama budowa doku nie będzie prosta, nie powstanie on bowiem na stałym lądzie, lecz na budowli hydrotechnicznej – tłumaczy dyrektor Miegoń. – Bardzo cieszymy się z tego, że możemy przejąć ten okręt, gdyż w ten sposób upamiętnimy spory kawałek historii naszej marynarki – dodaje. I nie chodzi tu tylko o Kobbena. Nazwę ORP „Sokół” nosiły łącznie trzy okręty podwodne polskich sił morskich. Najsłynniejszy z nich zapisał piękną kartę podczas II wojny światowej, walcząc przeciwko Niemcom i Włochom na Morzu Śródziemnym.
autor zdjęć: st. chor. mar. Piotr Leoniak
komentarze