Biuro Bezpieczeństwa Narodowego chce sprowadzić do Polski szczątki wiceadmirała Józefa Unruga. Przedwojenny dowódca Floty miałby zostać pochowany na cmentarzu Marynarki Wojennej w Gdyni. – Uroczystość zbiegłaby się z setną rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości oraz odtworzenia sił morskich Rzeczypospolitej – mówi Marcin Skowron, rzecznik BBN.
Wizyta eskadry francuskich okrętów wojennych w Gdyni. Francuski admirał Jean de Laborde (w środku) na pokładzie ORP „Bałtyk”. Obok niego widoczni komandor Józef Unrug (z lewej) i komandor Eugeniusz Solski (z prawej).
Wiceadmirał Józef Unrug zmarł na emigracji we Francji w 1973 roku. Prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego chce, by jego szczątki spoczęły w Polsce – na cmentarzu Marynarki Wojennej w Gdyni. Przedsięwzięcie wymaga zaangażowania m.in. kilku ministerstw, przedstawicieli marynarki i władz Gdyni. Przygotowaniem uroczystości ma się zająć specjalny komitet. W jego skład weszli m.in. przedstawiciele rodzin wiceadm. Unruga i pomordowanych oficerów – Barbara Unrug, Witold Mieszkowski i ks. Piotr Staniewicz, wiceministrowie spraw zagranicznych oraz kultury Jan Dziedziczak oraz Jarosław Sellin, prezydent Gdyni Wojciech Szczurek, inspektor marynarki wojennej kadm. Mirosław Mordel oraz jej były dowódca adm. Tomasz Mathea. Na czele komitetu stanął szef BBN Paweł Soloch, a jego zastępcą został wiceszef BBN Jarosław Brysiewicz. Kilka dni temu w siedzibie Biura odbyło się jego pierwsze spotkanie.
Uroczystości związane z pogrzebem wiceadmirała zaplanowano na 2018 rok. Jednak wcześniej Komitet zorganizuje na gdyńskim cmentarzu uroczystości związane z pochówkiem trzech podwładnych wiceadmirała – kadm. Stanisława Mieszkowskiego, kmdr. Zbigniewa Przybyszewskiego i kmdr. Jerzego Staniewicza. Przedwojenni oficerowie marynarki zostali w Polsce Ludowej oskarżeni o antypaństwowy spisek i w sfingowanym procesie skazani na śmierć. Miejsce ich pochówku udało się odnaleźć dopiero niedawno na tzw. Łączce, gdzie potajemnie były grzebane ofiary stalinowskiego terroru.
Stał na czele floty II RP
Wiceadm. Józef Unrug urodził się w 1884 roku w niemieckim Brandenburgu. Pochodził z arystokratycznej rodziny o wojskowych tradycjach. Jego ojciec, Tadeusz Gustaw Unrug, był generałem majorem gwardii pruskiej. Sam Józef służył w niemieckiej marynarce. W czasie I wojny światowej dowodził kolejno trzema okrętami podwodnymi, a potem stał na czele całej flotylli. Po odrodzeniu Rzeczypospolitej założył polski mundur i bardzo aktywnie włączył się w odbudowę polskich sił morskich. To właśnie Unrug, jeszcze jako kapitan, kupił w Hamburgu na swoje nazwisko okręt hydrograficzny, który w Polsce otrzymał nazwę ORP „Pomorzanin” i stał się pierwszą morską jednostką MWRP. Transakcja miała ogromne znaczenie, ponieważ Niemcy na arenie międzynarodowej zarzucili Polsce, że nie jest w stanie zbadać morskiego dna na swoim obszarze Bałtyku, a co za tym idzie zadbać o bezpieczeństwo żeglugi. Jednocześnie odmawiali sprzedaży jakiejkolwiek jednostki polskiej państwowej instytucji.
W 1925 roku Unrug został dowódcą Floty i Obszaru Nadmorskiego, a tuż przed wybuchem wojny naczelny wódz powierzył mu dowództwo obrony wybrzeża. Obszar, na którym działał, szybko został odcięty od reszty kraju. Mimo to podlegli mu żołnierze jeszcze długo prowadzili walkę. Ostatni bastion oporu, Półwysep Helski, poddał się dopiero 1 października. – Rejon Umocniony mógł się jeszcze bronić, ale wiceadm. Unrug zdecydował, że należy oszczędzić wykwalifikowaną kadrę marynarki wojennej. Uznał, że przyda się ona po wojnie – tłumaczy Władysław Szarski, wicedyrektor Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu. Unrug trafił do obozu jenieckiego, gdzie spędził całą wojnę.
Musiał wybrać życie na emigracji
Wojskowi, którzy z nim służyli, wspominali go jako człowieka o niezłomnych zasadach. Po wybuchu wojny z Niemcami porozumiewał się tylko przez tłumacza, mimo że doskonale władał ich językiem. – 1 września zapomniałem, jak się mówi po niemiecku – mawiał. Przez ponad pięć lat niewoli przeczytał kilkaset książek w języku angielskim i francuskim. Żadnej po niemiecku… Konsekwentnie odrzucał też propozycje przejścia na stronę Hitlera i objęcia wysokiego stanowiska w Kriegsmarine.
Wiceadm. Unrug odzyskał wolność dopiero w 1945 roku, tuż przed zakończeniem wojny. Na krótko objął stanowisko pierwszego zastępcy szefa Kierownictwa Marynarki Wojennej. Po rozwiązaniu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pozostał na emigracji. Początkowo mieszkał w Wielkiej Brytanii, potem w Maroku, wreszcie w 1955 roku przeprowadził się do Francji. Jako kierowca ciężarówki woził zaopatrzenie do Domu Polskiego w Lailly-en-Val w pobliżu Orleanu. Tam też zmarł na chorobę nowotworową w wieku 88 lat.
– Sprowadzenie szczątków wiceadmirała jest realizacją jego testamentu. Kiedy mieszkał za granicą, doszła do niego wieść o sądowym mordzie na trzech jego dawnych współpracownikach. Krótko przed śmiercią stwierdził, że zgadza się na pogrzeb w Polsce, ale pod warunkiem, że spocznie na cmentarzu wraz z nimi. Teraz stało się to możliwe – podsumowuje Szarski.
autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe
komentarze