moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

„Uwikłani” – nowa książka Marcina Ogdowskiego

W strefie działań wojennych na Ukrainie spędził wiele tygodni, rozmawiał z żołnierzami obu stron konfliktu oraz z mieszkańcami rejonów dotkniętych wojną. Marcin Ogdowski, reporter wojenny, zebrał swoje obserwacje i wydał książkę „Uwikłani”, która opowiada o starciach, jakie trwają za naszą wschodnią granicą.


Marcin Ogdowski dla czytelników to przede wszystkim ekspert do spraw Afganistanu. Przez lata prowadziłeś blog zAfganistanu.pl, wydałeś album, napisałeś książkę-reportaż i dwie powieści, których fabuła oparta jest na historiach z misji. Teraz ukazuje się książka o Ukrainie. Skąd ta zmiana?

Marcin Ogdowski: Nie wyobrażam sobie pracy bez takich wyzwań jak wyjazdy reporterskie w miejsca działań zbrojnych. Zwłaszcza, gdy wojna toczy się tuż za progiem i ma ogromny wpływ na sytuację w regionie. A przez wielu Polaków postrzegana jest jako zagrożenie dla naszego kraju. Jednak wcale nie odciąłem się od Afganistanu. Bohaterami „Uwikłanych” jest czwórka Polaków, których łączy pewna dramatyczna historia sprzed lat. Rozegrała się ona właśnie u podnóża Hindukuszu.

Czy w jakiś sposób można porównywać konflikty afgański i ukraiński?

To dwie różne wojny. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to brak zewnętrznych cech egzotyczności, oczywiście mówię o Ukrainie. Nie mam więc względnego komfortu, jaki dawało mi obserwowanie konfliktu toczącego się z dala od mojego domu i moich bliskich. Inna jest intensywność i sposoby prowadzenia walki. Na Ukrainie toczy się klasyczna wojna dwóch armii, które działają według tych samych schematów, mają to samo uzbrojenie i są podobnie wyszkolone. W Afganistanie natomiast wojna miała charakter asymetryczny – partyzanci mierzyli się z oddziałami profesjonalnego, uzbrojonego po zęby wojska. Reporterska perspektywa to również nieco większe poczucie bezpieczeństwa. Choć wojna na Ukrainie jest dużo bardziej „gęsta”, nikt tam nie poluje na dziennikarzy. Ci, owszem, giną, lecz jest to efektem przypadkowych trafień, o które łatwo na pierwszej linii frontu.

Opowiedz, jak wyglądała praca reportera wojennego na Ukrainie?

To taka klasyczna reporterka wojenna, którą widzowie znają z filmów z lat 70 i 80. Wymieszanie dwóch światów, dwóch rzeczywistości. Wygodnego, hotelowego pokoju i brudnego, zalanego wodą okopu. Pierwszy dzieli od drugiego 30–40 km. Pierwszy jest bazą, z której udaję się do drugiego na kilka, kilkanaście godzin, czasem na kilka dni. Po trudach „wojażowania” nie wracam do ascetycznego baraku w zamkniętej bazie, jak to miało miejsce w Afganistanie. Mam nieustanny kontakt z lokalną ludnością.


Jak wojnę widzą sami Ukraińcy?

Z dala od linii frontu można odnieść wrażenie, że wszystko gra. Jednak ludzie, po obu stronach, są już znużeni konfliktem. Zwłaszcza mieszkańcy tak zwanej strefy działań antyterrorystycznych. Biedę i zmęczenie szczególnie widać w Donieckiej Republice Ludowej, na którą Ukraina nałożyła blokady ekonomiczne. Zaciekawiła mnie natomiast niesamowita zdolność ludzi do adaptacji w trudnych warunkach. Mimo bliskości frontu, mimo tego że gdzieś w pobliżu padały strzały, wiele osób nie opuściło swoich domów. Pewnego razu gościłem u starszego małżeństwa, które mieszkało 600 metrów od linii frontu. Codzienny rytm dnia odmierzały kolejne nawały artyleryjskie. Ale oni nie uciekali do schronów. W oknach, zamiast szkła, mieli dykty i kartony, a gdy armia ukraińska strzelała, chowali się do solidnej szafy.

Na ile Twoją książkę można odbierać jako fabułę, a w jakim stopniu to literatura faktu?

Książki „afgańskie” były w ogromnej mierze opowieściami dokumentalnymi. Była to niemal wierna relacja z tego konfliktu. W przypadku „Uwikłanych” wątek fabularny jest bardziej rozbudowany. Prawdziwe są natomiast mechanizmy funkcjonowania władzy i armii obu stron oraz sam obraz wojny. Chciałem, by ta książka wyjaśniała kulisy konfliktu na wschodzie. Otoczka fabularna po prostu uatrakcyjnia „Uwikłanych”. Uważny obserwator wojny na Ukrainie bez trudu odgadnie, co jest prawdą, a co nie.

Jak, Twoim zdaniem, Polacy odnoszą się do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego?

Półtora roku temu sympatie większości Polaków były po ukraińskiej stronie. To, co się dzieje dzisiaj – wyraźny wzrost nastrojów antyukraińskich – to efekt wojny informacyjnej, którą w internecie prowadzą między innymi rosyjskie „trolle”. Rosjanie doskonale zagospodarowali lęki i niechęć, które drzemały w Polakach, powodując zmianę podejścia do konfliktu. Efekt odczułem na własnej skórze – niektórzy, oceniając książkę po okładce, zarzucili mi neobanderyzm (śmiech).

Proputinizm również…

Również. Ja tymczasem starałem się pokazać ten konflikt z każdej możliwej strony.

„Uwikłani” kreślą nowy obszar Twoich zainteresowań. Co będzie dalej? Jakie masz plany?

Konflikt na wschodzie trwa, więc to plany na pewno związane z Ukrainą. Poza tym jest jeszcze Syria, ale o tym wolałbym na razie nie mówić. Jeśli chodzi o książki, wracam do tematu Afganistanu. Wydawca zamówił u mnie zredagowanie dziennika żołnierza afgańskiej misji. Prowadził on bloga, dostępnego jedynie wybranym czytelnikom. Po powrocie do kraju ów żołnierz zginął w wypadku. To, co zrobił, zasługuje na książkę, a ponieważ w gronie jego czytelników byłem również i ja, czuję się zobowiązany, by wziąć udział w tym projekcie.
Poza tym razem z kolegą – reporterem wojennym – planuję publikację innej książki. Ale w tej materii obowiązuje mnie jeszcze tajemnica.

Marcin Ogdowski – reporter wojenny, dziennikarz Interia.pl, autor m.in. wydanej kilka tygodni temu książki „Uwikłani”, która opowiada o starciach, jakie trwają za naszą wschodnią granicą.

rozmawiały Magdalena Kowalska-Sendek, Ewa Korsak

autor zdjęć: Dariusz Prosiński, Rafał Stańczyk

dodaj komentarz

komentarze

~pawel
1450204140
widzę po komentarzach ze Polacy wiedzą o co biega...
E6-A0-FC-38
~Kratol - Cat
1450087500
Oczywiście ,że wpływa. Ukry to ukry. Banderowcy* .. .. . p.s. * mają banderę na okręcie ...
FF-6C-B3-6A
~JAM JEST
1450087200
Witam chciałbym dodać że zmiana podejścia Polski do Ukrainy przez te półtorej roku nie zmieniła się tylko z winy fałszywych informacji przedstawianych przez tak zwanych troli. Uchwalenie bohaterów narodowych " BANDEROWCÓW " którzy każdy wie co wyprawiali na Wołyniu. Odtrącenie Polski od rozmów w sprawie Krymu i zgoda Ukrainy na wyłączenie Polski. Jestem przekonany że w znacznie większym stopniu to przyczyniło się do zmiany nastawianie Polski do Ukrainy. To Ukraina się odwróciła nie my.
22-B5-65-93

Terytorialsi w gotowości do pomocy
 
Prezydent Warszawy: oddajmy hołd bohaterom!
Operacja „Wschodnia zorza”
Specjalsi zakończyli dyżur w SON-ie
Hala do budowy Mieczników na finiszu
Jaki będzie czołg przyszłości?
Awaria systemów. Bezpieczeństwo Polski nie jest zagrożone
Patrioty i F-16 dla Ukrainy. Trwa szczyt NATO
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Kaczmarek z nowym rekordem Polski!
Szczyt NATO, czyli siła w Sojuszu
Szczyt NATO: wzmacniamy wschodnią flankę
Incydent przy granicy. MON chce specjalnego nadzoru nad śledztwem
Medycy na poligonie
Włoski Centauro na paryskim salonie
Za zdrowie utracone na służbie
Rusza operacja „Bezpieczne Podlasie”
Most III, czyli lot z V2
Silniejsza obecność sojuszników z USA
Feniks – następca Mangusty?
Formoza. Za kulisami
International Test
Bezpieczeństwo granicy jest również sprawą Sojuszu
Jak usprawnić działania służb na granicy
Krzyżacka klęska na polach grunwaldzkich
Roczny dyżur spadochroniarzy
Szczyt NATO w Waszyngtonie: Ukraina o krok bliżej Sojuszu
Polski Kontyngent Wojskowy Olimp w Paryżu
„Armia mistrzów” – sporty wodne
„Armia mistrzów” – lekkoatletyka
Na ratunek… komandos
„Armia mistrzów” – sporty walki
Ankona, czyli polska operacja we Włoszech
Prezydent Zełenski w Warszawie
Olimp gotowy na igrzyska!
Posłowie wybrali patronów 2025 roku
Paryż – odliczanie do rozpoczęcia igrzysk!
W Sejmie o zniszczeniu Tupolewa
Lotnicy pamiętają o powstaniu
Z parlamentu do wojska
Zabezpieczenie techniczne 1 Pułku Czołgów w 1920
Letnia Bryza na Morzu Czarnym
„Operacja borelioza”
Partyzanci z republiki
Posłowie o efektach szczytu NATO
Kmdr Janusz Porzycz: Wojsko Polskie wspierało i wspiera sportowców!
Pioruny dla sojuszników
Nie wierzę panu, mister Karski!
Tridon Mk2, czyli sposób na drona?
Spadochroniarze na warcie w UE
The Suwałki Gap in the Game
Londyn o „Tarczy Wschód”
„Armia mistrzów” – kolarstwo, łucznictwo, pięciobój nowoczesny, strzelectwo, triatlon i wspinaczka sportowa
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ciężko? I słusznie! Tak przebiega selekcja do Formozy
Sejm podziękował za służbę na granicy

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO