To szkolenie różniło się od poprzednich. Etatowe Beryle zamieniono na markery do paintballu, a naboje 5,56 milimetra na żelatynowe kulki z farbą. Żołnierze z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej przez całą dobę ćwiczyli w Wędrzynie walkę w terenie zabudowanym. Dzięki zastosowaniu elementów z paintballu trening wojskowych wierniej oddawał wydarzenia z pola walki.
Do Wędrzyna przyjechali żołnierze 2 kompanii 1 Batalionu Piechoty Zmotoryzowanej Ziemi Rzeszowskiej. Ćwiczenia zorganizowano tak, by każdy szczegół jak najlepiej odpowiadał realnym działaniom.
Gdy żołnierze na poligonie dotarli do Centralnego Rejonu Zurbanizowanego, dowódca kompanii zarządził odprawę. Korzystając z symulowanych danych rozpoznawczych i informacji wywiadowczych, wojskowi omówili sposób zdobycia miejscowości. Uzgodniono kierunki natarcia plutonów i drużyn. Ustalono m.in. kryptonimy korespondencji radiowej i lokalizację punktów pomocy medycznej.
Zmotoryzowani nacierając musieli zdobywać poszczególne piętra budynku, przeszukiwać piwnice, przemieszczać się w tunelach. Podczas zadania poszczególne plutony wymieniały się rolami. – Moi ludzie najpierw występowali jako pododdział szturmujący obiekt. Potem będziemy trenować obronę budynku – opowiada ppor. Damian Wojsa, dowódca plutonu.
To szkolenie jednak różniło się od poprzednich. Etatowe Beryle żołnierze zamienili bowiem na markery do paintballu. Zamiast naboi 5,56 milimetra dostali żelatynowe kulki wypełnione farbą. Dzięki temu każde celne trafienie zostawiało widoczny ślad na mundurach. – Od razu wiadomo, kto zginął, a komu trzeba natychmiast udzielić pierwszej pomocy. W zależności od miejsca trafienia szkolimy się również, jak tej pomocy udzielić – wyjaśnia st. kpr. Wacław Wojtczak, dowódca drużyny.
Dowódca drużyny kpr. Paweł Galek podkreśla, że dzięki elementom z paintballu łatwiej upodobnić trening do realnego pola walki. Podczas szkolenia z amunicją ćwiczebną żołnierze często nie wyłączają się z zadania i nadal nacierają, mimo że przeciwnik wystrzelał już do nich cały magazynek. Inaczej jest, gdy używa się markerów. – Ten typ pozoracji sprawia, że żołnierz na własnej skórze odczuwa moment nieuwagi, źle wykonany skok czy fakt, że zlekceważył przeciwnika – dodaje kpr. Galek. Dlatego, by uniknąć trafienia, ćwiczący są zmuszeni wykonać wszystkie regulaminowe czynności: czołgać się, biegać zakosami, dobrze ubezpieczać kolegów. Tylko wtedy jak najdłużej pozostaną w walce.
Markery używane przez żołnierzy mogą strzelać „ogniem” ciągłym lub pojedynczym. Ponieważ walki w obszarze zabudowanym toczą się na krótkich dystansach, zasięg tego rodzaju strzałów jest wystarczający.
Szturm na budynki żołnierze kompanii zmotoryzowanej prowadzili także nocą. Wtedy jednak wrócili do broni etatowej i urządzeń noktowizyjnych. We wszystkich zadaniach wspomagały ich załogi Rosomaków, które trenowały udzielanie wsparcia piechocie. Ćwiczyły np. pokonywanie terenu zabudowanego tak, by uniknąć postrzału z granatników. Zajmowały stanowiska ogniowe między zabudowaniami i odpierały ataki na obiekty.
„Paintballowe” zajęcia w 17 Brygadzie są możliwe m.in. dzięki Wojskowemu Oddziałowi Gospodarczemu, który zaangażował w przedsięwzięcie cywilną firmę. Dostarcza ona na poligon markery, żelatynową amunicję i maski ochronne.
autor zdjęć: ppor. Dorota Kusiak/17BZ
komentarze