Za to, że przyczynił się do sukcesu polskich wojsk specjalnych na arenie międzynarodowej i za inicjatywę współpracy środowiska akademickiego z wojskiem. Tak kapituła Buzdyganów uzasadniła przyznanie tego wyróżnienia płk. Marcinowi Szymańskiemu, szefowi sztabu Centrum Operacji Specjalnych.
To człowiek z ogromną wiedzą, otwartym i analitycznym umysłem. Świetnie zorganizowany, prezentujący nowoczesne sposoby kierowania pracą sztabu. Może służyć za wzór innym żołnierzom. Płk Marcin Szymański to perfekcjonista. Jest uosobieniem wszystkich najlepszych cech składających się na etos zawodu oficera”, zapewnia gen. bryg. Jerzy Gut, dowódca Centrum Operacji Specjalnych – Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych.
Kilkanaście lat był związany z jednostkami lądowymi, a od czterech nosi beret specjalsów. Do Dowództwa Wojsk Specjalnych dołączył w najgorętszym okresie jego funkcjonowania. „Mieliśmy różnego rodzaju kursy, ćwiczenia i konferencje. Przygotowywaliśmy się do osiągnięcia statusu państwa ramowego i objęcia rocznego dyżuru w Siłach Odpowiedzi NATO”, wspomina gen. Gut. „Płk Szymański starannie zaplanował wszystkie te przedsięwzięcia. Od początku wyróżniał się na tle całego sztabu”.
Jest absolwentem Zmechu (dzisiejsza Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Lądowych), kursu dla oficerów piechoty w Fort Benning w Stanach Zjednoczonych i studiów magisterskich na wydziale bezpieczeństwa narodowego w podyplomowej szkole marynarki wojennej USA w Kalifornii. Karierę zawodową rozpoczął w 6 Brygadzie Kawalerii Pancernej, a później służył na różnych stanowiskach w 1 i 12 Dywizji Zmechanizowanej oraz w Wielonarodowym Korpusie Północno-Wschodnim. Trzykrotnie uczestniczył w misjach zagranicznych.
„Studiowałem w USA, gdy rozpoczęła się interwencja militarna w Iraku. Już wtedy wiedziałem, że muszę się tam znaleźć. Moment, w którym Polska zaangażowała się w tak dużą misję, był dla naszej armii przełomowy”, opisuje. W Iraku, jako młody kapitan, zajął stanowisko asystenta dowódcy Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe, w Afganistanie najpierw dowodził polską grupą bojową, a następnie został zastępcą dyrektora centrum współpracy z armią afgańską w tamtejszym ministerstwie obrony.
Chociaż dziś jest związany z wojskami specjalnymi, to najlepiej wspomina czas, gdy dowodził 1 Batalionem Piechoty Zmotoryzowanej w 12 Brygadzie. „To był bardzo ważny i satysfakcjonujący dla mnie okres. Dowodziłem jednym z pierwszych w pełni uzawodowionych batalionów – 800 żołnierzami zawodowymi”, wspomina oficer i dodaje: „Braliśmy udział we wdrażaniu nowych systemów uzbrojenia, w tym transporterów Rosomak i przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike. Stworzyliśmy też grupę bojową, która w 2008 roku pojechała do Afganistanu”.
Pod Hindukuszem batalion pod dowództwem płk. Szymańskiego był odpowiedzialny za przeniesienie polskiej strefy odpowiedzialności z prowincji Paktika do Ghazni. Nie było to proste. Przeprowadzka wypadła w szczytowym okresie działalności ugrupowań partyzanckich. „Nie dość, że zadanie było skomplikowane pod względem operacyjnym i logistycznym, to jeszcze działaliśmy w warunkach niemal ciągłego ataku przeciwnika. Niestety, nie udało mi się przywieźć wszystkich żołnierzy do domu”, wspomina pułkownik. „Zginęło czterech Polaków, dwóch Amerykanów, mieliśmy też 20 rannych. Misja nauczyła mnie pokory oraz umiejętności pracy w warunkach dużego chaosu, w środowisku konfliktu asymetrycznego”.
Płk Piotr Bieniek, który był zastępcą Szymańskiego na misji ISAF, dodaje, że to oficer, który nie boi się wyzwań. „Ma ogromną wiedzę, jest merytorycznie przygotowany do każdego zadania. Jest prawdziwym liderem, doskonałym dowódcą. To najlepszy żołnierz mojego pokolenia”.
Podczas blisko 20-letniej służby wojskowej zajmował wiele stanowisk związanych z dowodzeniem i pracą w sztabie. Za swoich wojskowych mentorów uznaje gen. w st. spocz. Mieczysława Stachowiaka, który imponował mu wiedzą specjalistyczną, oraz gen. broni Włodzimierza Potasińskiego.
Do Dowództwa Wojsk Specjalnych przyszedł w 2011 roku. „W Krakowie był potrzebny oficer w oddziale planowania długoterminowego. Ta tematyka zawsze mnie pociągała. Poza tym Dowództwo Wojsk Specjalnych dynamicznie się rozwijało. Postanowiłem stać się częścią tego procesu”, opowiada.
Jak sam uważa, do pracy w strukturach dzisiejszego COS przygotowały go wojska lądowe. Dzięki służbie w różnych jednostkach rozumie, czym są operacje połączone, jak powinien przebiegać proces planowania, potrafi też zarządzać zespołami ludzi.
Gdy trafił do Dowództwa Wojsk Specjalnych, przygotowywało się ono do narodowej, następnie natowskiej certyfikacji. Sprawdziany miały potwierdzić, że dowództwo i sztab są gotowe do planowania i prowadzenia operacji specjalnych w NATO. Na początku płk Szymański zajął stanowisko szefa oddziału planowania DWS, później szefa pionu operacyjnego, a obecnie jest szefem sztabu. Równocześnie jest także szefem sztabu Dowództwa Komponentu Sił Specjalnych w Siłach Odpowiedzi NATO. „Zakończony w 2014 roku sukcesem proces certyfikacji dowództwa to w dużej mierze efekt talentu, niezwykłej osobowości i skutecznego przywództwa płk. Szymańskiego. Kierując sztabem Centrum Operacji Specjalnych, a w okresie praktycznych ćwiczeń, międzynarodowym zespołem tworzącym sztab, umiejętnie zintegrował podległy zespół”, opisuje gen. Gut.
Mimo wielu zajęć służbowych znajduje czas na aktywność publicystyczną i wydawniczą. W 1999 roku otrzymał roczną nagrodę „Przeglądu Wojsk Lądowych” za liczne publikacje dotyczące szkolenia. W 2000 roku wydał podręcznik „Z angielskim do NATO”, a obecnie pracuje nad fragmentem książki dotyczącej bezpieczeństwa i współpracy transatlantyckiej między Polską a Stanami Zjednoczonymi.
„Płk Szymański widzi konieczność połączenia środowiska akademickiego z wojskowym i rozumie potrzebę wymiany wiedzy i doświadczeń między tymi światami. Akademicy cenią go za dogłębne analityczne myślenie, za zrozumienie problemów, otwartość i świetną znajomość języka angielskiego. To człowiek, który nie stawia murów, nie tworzy dystansu”, mówi Piotr Orłowski, pracownik Centrum Operacji Specjalnych i Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Oficer od kilku lat jest także głównym animatorem współpracy edukacyjnej wojsk specjalnych i Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dzięki jego zaangażowaniu w Krakowie powstał jedyny w swoim rodzaju think-thank skupiający akademików i wojskowych. „Współpraca z uniwersytetem to po części rozwinięcie moich pasji naukowo-publicystycznych. Zaangażowałem się też w projekty ze środowiskiem akademickim, ponieważ popieram natowskie podejście, tzw. comprehensive approach. Odwołuje się ono do przekonania, że na sytuacje kryzysowe i operacje militarne powinniśmy patrzeć w szerszym kontekście. Nie tylko przez pryzmat optyki militarnej, lecz także poprzez kwestie związane z polityką, ekonomią czy informacją”.
Jaki jest prywatnie? „Ma do siebie dystans i niezwykłe poczucie humoru. To dusza towarzystwa, człowiek zabawny i błyskotliwy, potrafi znaleźć się w każdej sytuacji”, przyznaje płk Piotr Bieniek. Większość wolnego czasu płk Szymański poświęca 11-letniemu synowi, któremu stara się przekazać pasję do żeglowania. Wspólnie odkrywają uroki Bałtyku i Adriatyku.
autor zdjęć: Krzysztof Plażuk
komentarze