Dwanaście i pół tysiąca żołnierzy z dziewięciu państw NATO weźmie udział w ćwiczeniach „Anakonda-14”, największych w polskiej armii. Na poligonach w całej Polsce pojawi się między innymi 126 transporterów opancerzonych i 25 samolotów, w morze wyjdzie 17 okrętów. Na manewrach, które ruszą 24 września, najliczniejszą reprezentacją będą wojskowi z 12 Brygady Zmechanizowanej.
Dla 12 Brygady Zmechanizowanej to jedno z największych przedsięwzięć logistycznych ostatnich lat. Żołnierze i sprzęt ze Szczecina i Stargardu Szczecińskiego na poligon w Orzyszu jechali czterema pociągami, pokonując 740 kilometrów. – Do 24 września będziemy tu trenować między innymi strzelanie i kierowanie ogniem. A wszystko po to, by przygotowywać się do manewrów „Anakonda-14”, w których odegramy rolę pierwszoplanowego ćwiczącego – mówi kpt. Janusz Błaszczak, oficer prasowy szczecińskiej brygady. Łącznie 12 Brygada wyśle do Orzysza około tysiąca żołnierzy i 300 sztuk sprzętu: bojowe wozy piechoty, transportery opancerzone Rosomak, wozy dowodzenia i łączności. – To dla nas ogromne wyzwanie, tym bardziej że nasi żołnierze znajdą się na nowym terenie. Zwykle ćwiczymy na poligonie w Drawsku – przyznaje kpt. Błaszczak.
„Anakonda-14” to największe ćwiczenia w polskiej armii. Po raz pierwszy zostały zorganizowane w 2006 roku i od tamtego czasu odbywają się co dwa lata. Scenariusz manewrów zakłada konflikt pomiędzy dwoma blokami państw: Wschodnim Eurolandem (czyli „czerwonymi”) oraz Sojuszem Państw Morza Niebieskiego, w którym znajduje się Wislandia. – Euroland ma zamiar przejąć złoża surowców energetycznych, które znajdują się na jej terenie – opowiada mjr Marek Pietrzak z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, szef Centrum Prasowo-Informacyjnego Ćwiczenia. – Zabiegi dyplomatyczne nie łagodzą napięcia. Wreszcie dochodzi do konfrontacji zbrojnej – mówi. Zadaniem „niebieskich” jest rozpoznanie przeciwnika, odparcie uderzenia, wyprowadzenie kontrataku, wreszcie rozbicie jego sił. Mjr Pietrzak dodaje, że na kształt scenariusza nie miały bezpośredniego wpływu wydarzenia za naszą wschodnią granicą. – Przygotowania do ćwiczeń rozpoczęły się wcześniej, mniej więcej półtora roku temu – zaznacza.
W manewrach weźmie udział blisko 12,5 tysiąca żołnierzy, w tym 750 z państw sojuszniczych: Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kanady, Czech, Estonii, Litwy, Holandii i Węgier. Do tego dochodzi cała masa sprzętu, między innymi 17 okrętów, tyle samo śmigłowców, 25 samolotów (wśród nich cztery F-16 z USA i dwa z Holandii, a także transportowy Hercules z Wielkiej Brytanii), 126 transporterów opancerzonych, 53 artyleryjskie zestawy przeciwlotnicze, 15 haubic i wyrzutni rakiet. Żołnierze będą ćwiczyć na poligonach w Orzyszu (tutaj pojawi się ich najwięcej, bo aż cztery tysiące), Ustce, Drawsku (tu z kolei zameldują się między innymi Brytyjczycy z 16 Brygady Powietrzno-Desantowej oraz jedna kompania z USA), Nowej Dębie, marynarze zaś na bałtyckich poligonach morskich. Około 600 mundurowych zostało wyznaczonych, by wcielać się w rolę przeciwnika.
Ale wojska ćwiczące na poligonach to zaledwie część sił, którymi będą dysponowały strony konfliktu. Duża część walk rozegra się w przestrzeni wirtualnej, a trafność decyzji poszczególnych dowódców oceni komputer. Manewry na poligonach będą stanowiły zwieńczenie fazy sztabowej.
Według mjr. Pietrzaka tegoroczne ćwiczenia są wyjątkowe. A wszystko przez inaczej rozłożone akcenty. – Dwa lata temu na przykład bardziej rozwinięta była współpraca z organami administracji państwowej. W scenariuszu większą wagę przywiązywaliśmy do tego, co się będzie działo już po zakończeniu konfliktu, czyli do odbudowy struktur państwa – wspomina mjr Pietrzak. – Tym razem nacisk został położony na kwestie militarne. Będziemy sprawdzali gotowość do przyjęcia sojuszniczych sił i współpracy z nami – dodaje.
Przygotowania do „Anakondy” idą pełną parą. Przez najbliższe dni żołnierze będą zjeżdżać na poligony. – Pełną gotowość muszą osiągnąć 23 września – podsumowuje mjr Pietrzak.
autor zdjęć: st. chor. Adam Roik/ CC DORSZ
komentarze