Bez psa znowu stałbym się niewidomym. Ona jest moimi oczami – mówi weteran Piotr Ziębakowski, który ucierpiał w tragicznym wypadku. Od czterech lat u jego boku jest Hilda, pies asystujący. Niewykluczone, że wkrótce także psy wyszkolone do pomocy osobom chorym na PTSD będą mogły na co dzień wspierać poszkodowanych weteranów.
Wyszkolone czworonogi najczęściej spotykamy u boku osób słabowidzących lub niewidomych.
Wyszkolone czworonogi najczęściej spotykamy u boku osób słabowidzących lub niewidomych. Ale to nie jedyna ich profesja. Psy są przygotowywane także do pomocy osobom z zespołem stresu pourazowego, który dotyka m.in. żołnierzy. Fundacja na rzecz Osób Niewidomych Labrador szkoli właśnie swojego pierwszego psa, który w przyszłości ma na co dzień wspiera weterana chorego na PTSD.
Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa przyznaje, że psy mogą być wsparciem dla żołnierzy, którzy ucierpieli na misjach. A różnego rodzaju fundacje i instytucje stosują dogoterapię podczas turnusów terapeutycznych dla żołnierzy. Nadal jednak nieczęsto słyszy się o wyszkolonych czworonogach asystujących – wyspecjalizowanych w pomocy osobom z PTSD.
W jaki sposób zwierzę może pomóc? – Pies poprzez węch wyczuwa stany emocjonalne swojego opiekuna. W momencie stresu rośnie poziom kortyzolu, a pies wyczuwa to, zanim wystąpią widoczne objawy – mówi Jan Semmler z Fundacji Labrador. Dodaje, że specjalistycznie wyszkolony pies asystujący ma za zadanie towarzyszyć osobie z PTSD na każdym kroku. – Jest przygotowywany, by reagować na indywidualne potrzeby opiekuna. Do jego zadań może należeć wytrącanie z tzw. flashbacków, czyli natrętnych negatywnych wspomnień i stanów dysocjacji poprzez trącanie nosem czy dociskanie ciałem do podłoża. Pies może też sygnalizować zbliżający się atak paniki, tak by opiekun mógł oddalić się w bezpieczne miejsce. W razie ataku wspiera towarzysza, łasząc się do niego i tuląc – opowiada.
Pomocna łapa
Jednym z beneficjentów Fundacji Labrador jest weteran Piotr Ziębakowski, który przez 18 lat służył w 17 Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej. Brał także udział w misjach zagranicznych, m.in. w Afganistanie. Ale to tragiczny wypadek, który wydarzył się w jego domu, sprawił, że utracił wzrok. – Gdy uzupełniałem biopaliwo w kominku, doszło do wybuchu. Podczas leczenia wdało się zakażenie sepsą i kiedy wybudziłem się ze śpiączki, było już stale ciemno… – mówi Piotr Ziębakowski.
W tamtym czasie jego córka była jeszcze małym dzieckiem. – Dla rodziny chciałem żyć normalnie. Być ojcem – opowiada. Szukał wsparcia w różnych instytucjach. Nie zawsze je otrzymywał. Szukał nowych przyjaciół, instruktorów, którzy nauczą go na nowo żyć. Szybko zaczął poruszać się z białą laską. – Cieszyłem się, że mogę wyjść z domu, spotkać sąsiadów, kolegów – wspomina. – Radość sprawiało mi, że mogę dojść do kolejnych punktów w mieście, sklepów, pojechać gdzieś tramwajem. Zdarzało się jednak, że się gubiłem, potrzebowałem pomocy przechodniów – dodaje.
Jednym z beneficjentów Fundacji Labrador jest weteran Piotr Ziębakowski, który przez 18 lat służył w 17 Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej.
Rodzina podsunęła mu pomysł – psa przewodnika. – Początkowo go odrzuciłem. Po jakimś czasie trafiłem do Fundacji Labrador. Jako weteran szybko zostałem zakwalifikowany na listę osób potrzebujących psa asystującego – wspomina. Podczas procedury dobierania czworonożnego przewodnika spodobało mu się kilka psów. Ale specjaliści instruktorzy szybko dostrzegli, że do pełnego determinacji żołnierza najlepiej będzie pasowała pewna siebie i uparta dwuletnia Hilda. Nie jest ona przeszkolona do wsparcia chorych na PTSD, bo Pan Piotr potrzebuje asystenta dla osoby niewidzącej. A Hilda w tej roli spełnia się doskonale.
Łagodny jak labrador
Labradory to psy, które są najczęściej szkolone do roli czworonożnych asystentów. – Nie jest to przypadkowy wybór, ponieważ są łagodne, lubią być blisko ludzi i kochają pracę z nimi. Ogromną motywacją jest dla nich jedzenie, co sprawia, że chętnie pracują nagradzane przysmakami. Poza tym dobrze znoszą zmianę opiekuna, a podczas szkolenia zmieniają go kilka razy – wyjaśnia Jan Semmler.
Szkolenie psa asystującego trwa około dwóch lat. Wybrane dwumiesięczne szczenięta trafiają do tzw. rodzin zastępczych, gdzie spędzają pierwszy rok życia. Tam uczą się zasad przybywania i współpracy z ludźmi, poznają różne bodźce, z którymi przyjdzie im się zetknąć w przyszłości. Następnie trafiają na szkolenie specjalistyczne, gdzie instruktorzy uczą ich pracy w określonym charakterze – psa przewodnika lub psa dla osoby z PTSD.
Szkolenie czworonożnych asystentów.
Każdy, kto ubiega się o psa asystującego, musi spełniać szereg warunków. Jeśli jest to osoba niewidoma, musi samodzielnie poruszać się z białą laską, być aktywna. – Osoby, które chcą się w naszej fundacji ubiegać o psa asystującego, ponieważ cierpią na PTSD, muszą poza diagnozą mieć orzeczenie o niepełnosprawności. Obowiązkowo trzeba także uczestniczyć w terapii, uczęszczać na wizyty do psychiatry. Pies stanowi pewnego razu wsparcie, reaguje na objawy, przerywa je i ułatwia życie „tu i teraz”, ale nigdy nie zastąpi leczenia ani wsparcia bliskich ludzi – podkreśla Semmler.
„Ona za mnie widzi”
Hilda towarzyszy Piotrowi Ziębakowskiemu od czterech lat. – Dzięki niej poruszam się po mieście sam, wszystkie sprawy, także urzędowe, załatwiam osobiście. Spotykam się z kolegami, jeżdżę komunikacją miejską i podróżuję pociągami. Mogę brać udział w różnych kursach, rozwijać się. Jestem niezależny, samodzielny i zawsze z wierną towarzyszką, która dba o mój komfort i bezpieczeństwo – wskazuje. I dodaje, że nie wyobraża sobie życia bez Hildy. – Bez psa znowu stałbym się niewidomym. Ona jest moimi oczami. Jestem spokojniejszy, swobodniejszy, bardziej pewny siebie. Nawet jak pobłądzę, nie wpadnę w żadną dziurę, nie wejdę pod samochód czy na tory. A poza tym pies łagodzi obyczaje. Ludzie, których spotykam na ulicy, pytają mnie o nią, interesują się skąd pies wie, jak znaleźć różne miejsca, na przykład drzwi wyjściowe z przychodni – mówi weteran.
Treserzy psów asystujących przypominają, że taki pies reaguje na specjalne komendy, nie powinno się go zaczepiać ani głaskać na ulicy, bo jest w pracy. Poza tym czworonogi uczone są tego, aby nie reagować na wołanie obcych osób.
autor zdjęć: Fundacja Labrador, arch. prywatne

komentarze