Samoloty Bryza z 44 Bazy Lotnictwa Morskiego w Siemirowicach od lat biorą udział w ekologicznych patrolach nad Bałtykiem. W kwietniu zaplanowane zostały cztery takie loty. – Jesteśmy w stanie nie tylko namierzyć truciciela, ale też oszacować rodzaj i wielkość zanieczyszczenia – mówi kpt. nawig. Mariusz Sasim z załogi Bryzy, która wykonuje tego typu zadania.
Bałtyk jest brudnym morzem?
Kpt. nawig. Mariusz Sasim: Stosunkowo czystym. Co prawda woda nie jest w nim tak przejrzysta, jak choćby w Morzu Śródziemnym, ale wynika to przede wszystkim z jej właściwości hydrologicznych. Jeśli już pojawiają się zanieczyszczenia, pochodzą one przede wszystkim ze statków czy kutrów i są dwojakiego rodzaju. Albo mamy do czynienia z nieczystościami ropopochodnymi, jak olej napędowy, mazut, albo też naturalnymi, które powstają na przykład w wyniku płukania zbiorników po połowie. Załogi kutrów czasem to robią. I choć takie nieczystości nie są dla środowiska niebezpieczne, raczej należy unikać ich wydalania do morza. Oczywiście nieczystości mogą przedostać się do Bałtyku także od strony brzegu. Newralgicznym miejscem jest tutaj ujście Wisły, choć i ono nie stanowi większego problemu. Nasza największa rzeka nie jest jakimś szczególnie groźnym źródłem zanieczyszczeń. Co prawda podczas ostatniej powodzi naniosła do morza spore ilości mułu i wszelkiego rodzaju osadów, ale nie zaszkodziło to środowisku.
Czy podczas lotów, w których brał pan udział, namierzyliście jakiegoś większego truciciela?
Prawdę mówiąc, nie przypominam sobie. Pod tym względem jest lepiej niż przed laty. Załogi statków bardzo się pilnują, bo trucicieli można namierzyć choćby poprzez monitoring satelitarny. Jeśli już ktoś chce spuścić do morza zanieczyszczenia, robi to w nocy, lub gdy niebo jest zachmurzone. Wówczas ma czas, by oddalić się z miejsca zdarzenia. Ale jak mówię, jednostek, które celowo zanieczyszczałyby akwen nie jest zbyt wiele. Oczywiście zawsze może zdarzyć się wyciek niekontrolowany, spowodowany awarią.
Podczas lotów, w których brałem udział, zdarzało nam się natrafić na unoszące się na powierzchni plamy nieczystości. Ale po pierwsze były one niewielkie, a przez to niegroźne, po drugie zaś trudno było bezspornie ustalić, skąd pochodzą.
W jaki sposób samoloty lotnictwa morskiego zostały przystosowane do ekologicznych patroli?
Bryzy przeznaczone do udziału w tego typu zadaniach mają większy zbiornik paliwa. To pozwala im utrzymywać się w powietrzu przez cztery i pół, a nawet pięć godzin, czyli mniej więcej o godzinę dłużej niż inne samoloty tego typu. Maszyny zostały też wyposażone w stały radar obserwacji bocznej. Na każdej burcie znajduje się specjalna tuba, która dzięki ultrafioletowi i podczerwieni może nie tylko oszacować wielkość plamy, ale też jej grubość w poszczególnych miejscach. Takie informacje pomagają w planowaniu akcji, która ma na celu neutralizację zanieczyszczenia.
Jakie procedury obowiązują w przypadku wykrycia jednostki, która zanieczyściła morze?
W każdym patrolu bierze udział przedstawiciel Urzędu Morskiego. Wspólnie dokonujemy wstępnej analizy sytuacji i gromadzimy dane. Próbujemy ustalić, kto jest odpowiedzialny za zanieczyszczenie. Dzięki specjalnemu systemowi możemy zyskać sporo informacji o jednostkach, które znajdują się w pobliżu. Dowiadujemy się, do kogo należą, skąd i dokąd zmierzają, jaki ładunek wiozą. Całość lotu jest rejestrowana przez kamerę. Zgromadzone przez nas dowody wędrują do Urzędu Morskiego. Jeśli uda się ustalić sprawcę, wszczyna on postępowanie przeciwko niemu. Samo zanieczyszczenie jest usuwane przez jednostki cywilne bądź specjalnie do tego celu przystosowane jednostki marynarki wojennej.
Jak często są organizowane takie patrole?
Na ten miesiąc zaplanowane zostały cztery loty, na przyszły – dwa. Zwykle latamy po podobnej trasie. Sprawdzamy miejsca newralgiczne, jak okolice platform wiertniczych czy popularne szlaki żeglugowe. Prócz zaplanowanych patroli możemy też działać na wezwanie, gdy pojawi się zagrożenie, na przykład jakiś szczególnie duży wyciek i grozi katastrofą ekologiczną. Na szczęście na Bałtyku jeszcze czegoś takiego nie odnotowaliśmy.
autor zdjęć: kmdr ppor. Czesław Cichy
komentarze