Młodzi ludzie postrzegają wojsko przez pryzmat ciekawej służby, pracy z użyciem nowoczesnego sprzętu wojskowego oraz możliwości sprawdzenia się w polskich kontyngentach wojskowych – pisze mjr Andrzej Łydka z 10 Opolskiej Brygady Logistycznej, publicysta portalu polska-zbrojna.pl, znawca historii wojskowości.
Zorganizowany w maju przez Akademię Obrony Narodowej i Wojskową Akademię Techniczną I Ogólnopolski Biwak Klas Mundurowych zgromadził około 2 tys. uczniów z całej Polski. Pozwolił również na policzenie szkół prowadzących takie klasy. Klasy mundurowe pojawiły się w szkołach średnich już kilkanaście lat temu. W ostatnich kilku latach znacznie zyskały na popularności.
Na obecnym rynku pracy Siły Zbrojne RP oraz Policja jawią się jako stabilni pracodawcy. Młodzi ludzie postrzegają wojsko przez pryzmat ciekawej służby, pracy z użyciem nowoczesnego sprzętu wojskowego oraz możliwości sprawdzenia się w polskich kontyngentach wojskowych. Dzięki zaangażowaniu nauczycieli mogą realizować swoje pasje oraz przygotowywać się do przyszłego zawodu w ramach wspomnianych struktur państwowych.
Wielu dyrektorów szkół, w związku ze zbliżającym się niżem demograficznym, podjęło decyzję o rozszerzeniu oferty edukacyjnej o klasy wojskowe w celu przyciągnięcia absolwentów gimnazjów. Był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Część tych klas jest prowadzonych przez emerytowanych oficerów i podoficerów WP, którym „chce się chcieć”. Szkoły nawiązały współpracę z jednostkami wojskowymi, które udostępniają im swoje place ćwiczeń i strzelnice, a także wyznaczają instruktorów do realizowania części zajęć szkoleniowych.
W poszczególnych szkołach średnich nauczanie w klasach wojskowych jest prowadzone według programów zatwierdzonych przez dyrektorów placówek i zgodnie z zasadami obowiązującymi w MEN. Mimo naturalnej w tej sytuacji różnorodności programów, można znaleźć w nich pewne wspólne cechy. Otóż, oprócz zajęć prowadzonych z przedmiotu „edukacja dla bezpieczeństwa” podejmowany jest zwykle wątek „wojna i wojskowość” na lekcjach historii, a na lekcjach języka angielskiego jest uwzględniane słownictwo wojskowe. Zagadnienia z terenoznawstwa są omawiane na lekcjach geografii, kształcenie obywatelskie na zajęciach z wiedzy o społeczeństwie, a w ramach zajęć z wychowania fizycznego trenowana jest walka wręcz.
Daje się jednak zauważyć tradycyjne w Polsce rozproszenie wysiłku oraz brak przepływu informacji między zainteresowanymi ministerstwami. Brak jednolitego programu nauczania (akceptowanego przez siły zbrojne) powoduje „nierozpoznawanie” w ewidencji wojskowej, założonej w ramach kwalifikacji wojskowej, faktu, że dany żołnierz przeniesiony do rezerwy jest absolwentem klasy wojskowej. Po ewentualnym zakwalifikowaniu do szkolenia przygotowawczego będzie w nim uczestniczył w takim samym wymiarze jak żołnierze, którzy przedtem nie mieli z wojskiem nic wspólnego.
Ta dosyć pokaźna grupa młodzieży, a należy zaznaczyć, że tylko jej część przybyła do Warszawy na wspomniany biwak, to potencjał, którego nie można zlekceważyć, a który może i powinien zostać wykorzystany przez państwo. Sami uczniowie zaapelowali do ministra obrony narodowej oraz ministra edukacji narodowej o zwiększenie w ich klasach liczby godzin przeznaczonych na przedmiot „edukacja dla bezpieczeństwa”. Chodzi o to, aby dzięki szkoleniu zdobyli wiedzę i opanowali umiejętności uprawniające do uznania ich, po kwalifikacji wojskowej, za przeszkolonych wojskowo rezerwistów.
Wbrew pozorom, nie jest to nierealny pomysł. W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku prowadzono już zajęcia z przysposobienia wojskowego uczniów (w ramach hufców PW przy szkołach oraz w Strzelcu), co uwzględniano w późniejszym przebiegu ich służby wojskowej. Wprowadzono trzy stopnie tego przysposobienia. Osoby z pierwszym stopniem PW miały pierwszeństwo w naborze do szkół podoficerskich. Uczniowie z drugim stopniem PW byli wcielani do jednostek trzy miesiące później niż osoby z normalnego poboru (a więc trzy miesiące krócej służyli w wojsku). Trzeci stopień wprowadzono w związku z organizowaniem obrony narodowej. Młodzież po przeszkoleniu trzeciego stopnia miała otrzymywać przydziały mobilizacyjne do batalionów obrony narodowej oraz do szwadronów kawalerii dywizyjnej (po PW – konnym).
Jeśli udało się to w II RP, to może uda się rozwiązać organizacyjnie ten problem i obecnie, w ramach współpracy MON z MEN.
komentarze