Ma ponad siedem metrów długości, waży półtorej tony, a porusza się dzięki sprężonemu powietrzu – tak wygląda niemiecka torpeda ćwiczebna G7 z czasów II wojny światowej. Kilka pocisków tego typu wydobywają właśnie z dna Bałtyku żołnierze Marynarki Wojennej.
Torpedy zostały odkryte kilka miesięcy temu. Trafił na nie statek Urzędu Morskiego, który badał dno Bałtyku. Pociski spoczywają na głębokości 30 metrów, kilka mil morskich od wejścia do portu w Gdyni. Jest ich około dziesięciu. – To ćwiczebne torpedy parogazowe. Poruszały się dzięki sprężonemu powietrzu, które znajdowało się w specjalnym zbiorniku – wyjaśnia kmdr ppor. Piotr Adamczak, zastępca rzecznika Marynarki Wojennej.
Choć torpedy nie są uzbrojone, żołnierze muszą zachować szczególną ostrożność. – Mimo upływu lat pociski nadal mogą zawierać sprężone powietrze. Zbiorniki mogły się bowiem nie rozszczelnić – mówi kmdr ppor. Adamczak.
Film: Marynarka Wojenna RP
Znalezisko już przebadali wojskowi nurkowie. Na miejsce popłynął niszczyciel min ORP „Mewa”. Zadaniem załogi okrętu jest wydobycie torped na powierzchnię. W operacji biorą udział nurkowie minerzy, którzy podczepiają pociski do znajdującego się na okręcie dźwigu. Potem wciągane są one na pokład i przewożone do tak zwanego punktu bazowania na Helu.
Jakie będą losy znaleziska? Tego na razie nie wiadomo. – Być może zainteresują się nim jakieś muzea. Wcześniej mieliśmy już taki przypadek. Jedna z wydobytych z morza torped została poddana specjalistycznym ekspertyzom, a potem przekazana Muzeum Marynarki Wojennej – wspomina kmdr ppor. Adamczak. – Ale jeśli chętnych nie będzie, pociski trafią na złom – dodaje.
Akcja wydobywania broni ma się dzisiaj zakończyć. – Możemy ją prowadzić tylko dlatego, że mamy do czynienia z torpedami ćwiczebnymi. Wysadzanie starej amunicji w Zatoce Gdańskiej jest w tej chwili niemożliwe. W tym rejonie przebywa 27 gatunków zwierząt, między innymi foki oraz morświny. Część z nich ma okres godowy. Dlatego detonowanie ładunków wybuchowych będzie możliwe najwcześniej latem – tłumaczy kmdr ppor. Adamczak.
Stare torpedy już wcześniej były odkrywane w okolicach Trójmiasta. W 1940 roku Niemcy rozpoczęli tam budowę poligonu morskiego, na którym była testowana tego typu broń. Ćwiczyli na nim przez cztery lata. – Można założyć, że na podobne znaleziska będziemy się jeszcze w tym rejonie natykać. Morze cały czas pracuje. Pływy, prądy morskie, niestabilność dna sprawiają, że stare pociski są odnajdywane w miejscach, które wcześniej były sprawdzane i wydawały się czyste – wyjaśnia kmdr ppor. Adamczak.
Na dnie Morza Bałtyckiego spoczywać może nawet 250 tysięcy ton starej amunicji. 65 tysięcy ton zawiera środki trujące. Pozostałości te w przeważającej części są pamiątką po ostatniej wojnie. Bałtyk był wtedy areną intensywnych walk. Po ich ustaniu, na mocy międzynarodowych porozumień, była tam też topiona broń wojsk niemieckich.
autor zdjęć: Sebastian Antoniewski
komentarze